Price przeklął samego siebie, gdy usłyszał pisk budzika, który ustawili po omówieniu planu podróży na lotnisko, na którym znajdował się helikopter Nikołaja. Rosjanin jęknął głośno obok niego, szukając wolną ręką telefonu drugiego alfy, który zwykle zostawiał na stoliku kawowym.
„Nik... w każdym razie powinniśmy wstać, jeśli nie chcemy dziś wychodzić...” - mruknął cicho John, niechętnie podnosząc się, by usiąść.
„Wiem, wiem.” - Nikołaj westchnął ciężko, wycierając twarz dłońmi - „To trochę jak jedna z naszych misji, co?” - zaśmiał się smutno, opierając głowę sennie o ramię drugiego alfy.
Price westchnął cicho, po czym potarł nosem policzek przyjaciela. Wiedział, że wszyscy byli zmęczeni, ale nocą, dzięki swoim umiejętnościom - i odpowiednim przepustkom - mogli dotrzeć wszędzie. Poza tym, im dłużej Connor był z nimi, tym bardziej ryzykowali, że Graves powiadomi policję lub ludzi z Centrum. Przyznaję, że był oszołomiony... Price i Nikolai byli świadkami tego wszystkiego, ale nie mogli ryzykować. Gdyby cała ucieczka poszła nie tak, skończyłoby się to tragedią.
Johnny wróciłby do Centrum, Ghost mógłby skończyć w więzieniu tak jak Price i Nikolai, a Connor... Connor mógłby nawet nie wrócić do Graves, ale skończyłby w ośrodku adopcyjnym. Zwłaszcza gdyby ci, którzy tam byli, dowiedzieli się, jak niestabilny jest Phillip.
Price naprawdę nie chciał, żeby to wszystko tak się skończyło. Wszyscy zasługiwali na lepsze życie. Zwłaszcza Johnny i Connor.
„John... myślisz za głośno.” - mruknął cicho, po czym złożył czuły pocałunek na ustach przyjaciela.
Drugi alfa westchnął cicho w usta Rosjanina, przysuwając się odrobinę bliżej.
„Powinniśmy obudzić pozostałych zanim...”
„Nie zaśniemy ani się nie spóźnimy. Spokojnie, John, jesteś zbyt spięty. Zrelaksuj się.” – odpowiedział, obejmując Price’a w talii.
Drugi mężczyzna przewrócił oczami, po czym lekko przechylił głowę na bok, dając przyjacielowi dostęp do swojej szyi. Nikolai natychmiast to wykorzystał i wciągnął zapach Price'a, a chwilę później z jego ust wydobył się niski, niemal groźny pomruk. Zaborczy pomruk.
„Nik... Nie zostawię cię tutaj. Odwieziemy Johnny'ego i Connora do Glasgow, a potem wrócimy do Londynu. Muszę jeszcze popracować” – mruknął głośno, głaszcząc ręce Rosjanina.
„A co powiesz na to, żebyśmy też uciekli?” – mruknął cicho, opierając czoło o szyję Price’a.
Price zesztywniał, zaskoczony pomysłem przyjaciela.
„Nikołaj... o czym ty mówisz?” - zapytał cicho, rozplątując ramiona mężczyzny owinięte wokół jego talii, a gdy mu się to udało, obrócił się tak, że siedział twarzą w twarz z Rosjaninem - „Nikołaj?” - zapytał ponownie, biorąc twarz alfy w swoje dłonie.
„Wróć ze mną do Rosji. Możemy zabrać Kyle'a ze sobą i osiedlić się w jakimś przytulnym domu w lesie, kilkadziesiąt kilometrów od najbliższego miasta. Moglibyśmy być szczęśliwi za nas troje... albo za dwoje, gdyby Kyle znalazł kogoś w okolicy.” - powiedział szybko, patrząc Price'owi prosto w oczy.
Chciał mieć pewność, że John zrozumie, jak poważnie traktuje cały plan. Spędzanie tylu miesięcy w towarzystwie Johnny'ego dało Rosjaninowi trochę do myślenia. Jako alfa i weteran, John miał pewną pozycję społeczną, ale w tej chwili nierealne było, aby był szczęśliwy. A jedyną rzeczą, której chciał Nikołaj, było upewnienie się, że Price jest szczęśliwy.
On go naprawdę kochał.
„Nik, ja... nie wiem, co powiedzieć.” – wyszeptał, głaszcząc policzki Nikołaja kciukami – „Nie jesteśmy przygotowani na coś takiego...”
CZYTASZ
New London
FantasyŚwiat się zmienił. Powrócił dawny podział społeczeństwa na kasty. Alfy, najsilniejsze i najpotężniejsze, miały największą kontrolę, bez względu na to, w którym kręgu żyły, zawsze były szanowane. Beta, najliczniejsza ze wszystkich dynamiki, byli typo...