Duch jęknął ciężko, opadając na kanapę. Johnny leżał obok niego, splatając nogi z nogami alfy i głośno mrucząc, opierając głowę na piersi. Było ciepło i miło...Simonowi bardzo nie chciało się wstawać, ale głośne pukanie do drzwi niemal zmusiło go do ześlizgnięcia się z kanapy.

Johnny jęknął cicho, przecierając oczy. Omega miała jeszcze większe trudności z wydostaniem się ze swojego mini gniazda, więc po prostu wtulił nos w koc przesiąknięty zapachem alfy. Ghost zaśmiał się cicho i założył maskę, po czym chwycił za koszulkę i spodnie dresowe.

Pukanie stało się jeszcze bardziej natarczywe i Simon warknął nerwowo. Kto do cholery budził ludzi o siódmej rano?

"Idę!" – Westchnął ciężko, podchodząc do drzwi.

Tego dnia był wyjątkowo zmęczony. Chciał po prostu odpocząć w gnieździe z Johnnym i Connorem, którzy już praktycznie wyzdrowieli. To było naprawdę... wygodne. Minęło dużo czasu, odkąd czuł się tak dobrze, tak... spokojnie. Czuł, że mógłby być z nimi naprawdę szczęśliwy. Gdyby przepchnął całą papierkową robotę przez administrację i kantor, może przed końcem roku mogliby stworzyć związek prawny.

Było to coś, czego Duch szczerze pragnął i nie pozwolił nikomu tego zepsuć.

„Jeśli to jakieś pieprzone pytanie o panele fotowoltaiczne albo o wstąpienie do sekty, obiecuję, że od razu strzelę ci w głowę…” – zaczął groźnie, ale przerwał mu, widząc w drzwiach Gravesa, Horangiego i Königa. - „Och? Hej chłopaki… co tu robicie o tej porze?” – zapytał zdziwiony alfa.

„Witaj, Duchu, wybacz, że przeszkadzamy Ci o tak wczesnej porze, ale mamy ważną sprawę do… Twojego przyjaciela”. – zaczął Graves, przekraczając próg mieszkania alfy.

Ghost zesztywniał i odruchowo cofnął się o krok, zaniepokojony pewnością siebie Phillipa. Horangi i König poszli w ich ślady, a Simon odruchowo zrobił kilka kroków w stronę salonu, gdzie Johnny zaczął budzić się ze snu wąchając znajome zapachy. Wyglądało to bardzo niepokojąco i Ghost wyczuł niezwykłą powagę unoszącą się wokół jego trzech gości.

– Co wy tu robicie? – zapytał groźnie, zagradzając im wejście do salonu.

Graves przerwał i lekko zmarszczył czoło.

„No cóż, według prywatnego śledztwa pomagasz samotnemu omedze z niezarejestrowanym szczeniakiem, a to oznacza, że powinien zostać wysłany do odpowiedniego ośrodka”. – zaczął spokojnie, lecz dość szybko przerwał mu groźny warkot Ghosta i Johnny’ego, których wypowiedź szybko przywróciła go do rzeczywistości.

„Nie masz prawa zabierać mi syna!” – syknął omega, zaciskając pięści.

„Johnny spokojnie…” – mruknął cicho Duch, próbując uspokoić swojego partnera.

Przynajmniej jeden z nich musiał trzeźwo myśleć. Graves, Horangi i König mieli przewagę liczebną, a drugi alfa mógł pokonać Ducha, gdyby się bardzo postarał, ale... Connor był w sypialni po drugiej stronie mieszkania. Ich szczeniak był w niebezpieczeństwie! 

„Geist, my tylko wykonujemy rozkazy. Mamy nakaz aresztowania i odebrania szczeniaka”. – odpowiedział spokojnie König, podnosząc ręce w pokojowym geście.

– Nie waż się, kurwa, podchodzić bliżej. – warknął ostro Johnny i po chwili jego oczy zaczęły błyszczeć na złoto.

Graves zmarszczył lekko czoło, patrząc z pogardą na drugiego omegę. Poczuł nawet lekkie ukłucie zazdrości. Gdyby nie był z Price'em, z pewnością próbowałby upolować Ducha, a fakt, że zalecał się do niego jakiś przypadkowy omega z ulicy... UGH! Miał ochotę wydrapać sobie oczy!

„Johnny nie zrobił nic złego, poza tym w najbliższej przyszłości nawiążemy więź i państwo nie ma prawa odebrać ani jego, ani szczeniaka”. – odpowiedział stanowczo Duch, ściskając ramię omegi, która próbowała wdać się w bójkę.

Jednak MacTavish zamrugał ze zdziwienia, zwracając głowę w stronę Simona.

Naprawdę się tego nie spodziewał. To znaczy, że wiedział, że Ghost był bardzo w to zaangażowany, ale nie sądził, że będzie chciał się z nim wiązać. Oczywiście chciał ich bronić, ale-ale nie myślał o oficjalnym zaangażowaniu się!

König skorzystał z okazji, aby skoczyć do przodu i skutecznie pokonać Ducha. Oczywiście drugi alfa nie miał zamiaru poddać się bez walki. Graves i Horangi musieli odskoczyć na bok, aby nie zostać ostrzelonym podczas wymiany ciosów. Johnny również zareagował szybko i przecisnął się pomiędzy omegą, by dostać się do sypialni, w której ukrywał się Connor.

– O nie, suko! – warknął ostro Graves, chwytając Johnny'ego za włosy, które przez ostatnie miesiące nieco urosły.

Soap zawarczał głośno z bólu, a w jego oczach pojawiły się ślady łez, ale nie miał pojęcia, czy ich źródłem był ból, czy obawa o szczeniaka, ale nie mógł pozwolić, żeby to go powstrzymało!

„Odpieprz się, dwulicowy skurwielu!” – warknął głośno MacTavish, odwracając się twarzą do Gravesa i zadając mu potężny lewy hak.

Nieprzyjemny dreszcz przebiegł ciała wszystkich trzech omegi, gdy usłyszeli trzask zderzających się ze sobą kości. Graves poczuł miedziany smak krwi w ustach dopiero po kilku sekundach, a jego źrenice gwałtownie się zwęziły. Horangi zauważył, że Phillip miał sekundy od rzucenia się na MacTavisha, więc szybko wyciągnął kajdanki i wykorzystał chwilę nieuwagi Ducha Omega, by skuć sobie nadgarstki.

Johnny jęknął z bólu, gdy nagle skuto mu ręce za plecami i zaraz potem poczuł potężne ukłucie bólu, gdy Graves uderzył go mocno w brzuch. Na kilka sekund zabrakło mu powietrza w płucach, a obraz przed oczami zamazał się tak, że ledwo mógł zobaczyć Ducha wymieniającego ciosy z Königiem.

„Graves wystarczy, nie musi być nieprzytomny, aby iść z nami”. – warknął na Koreańczyka, odciągając ledwo trzymającego Johnny’ego.

„Tak...tak…” – Graves westchnął ciężko, poprawiając swoje idealne włosy. - „Zabierz go do radiowozu, a ja zaopiekuję się szczeniakiem”. – mruknął, podchodząc do drzwi sypialni.

„Nie, Graves, nie waż się zbliżać do Connora!” – warknął nagle Duch, gdy Horangi wyciągał Johnny’ego z mieszkania.

„Przykro mi, Simon, ale tak należy zrobić. Dla dobra twojego i tego biednego szczeniaka”. – uśmiechnął się delikatnie omega, otwierając drzwi sypialni.

Ghost warknął głośno, kopiąc Königa w kolano, aby złamać jego stabilną postawę. Niestety niewiele to pomogło, gdyż drugi alfa wyjątkowo starał się nie przegrać walki z przyjaciółmi.

„Wybacz Geistowi, ale musisz nam zaufać”. – szepnął ze smutkiem König, po czym uderzył Ducha w okolicę potyliczną z taką siłą, że stracił przytomność.

Bezwładne ciało blondyna wpadło w ramiona Austriaka. König chwycił ciało Ducha nieco wygodniej, a następnie ruszył za swoim partnerem z mieszkania. Miał nadzieję, że Graves poradzi sobie ze szczeniakiem, ale jak omega o takim uroku osobistym mogłaby tego nie zrobić?

New LondonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz