„Duch! Chcę oglądać kreskówki!” – jęknął głośno Connor, gdy alfa podniósł go z puszystego leżenia przed wielkim telewizorem.
„Nie ma mowy, jest już późno. Musisz iść do łóżka. Jutro rano masz spotkanie w przedszkolu, a ja nie mam zamiaru męczyć się szczeniakiem brandy”. – mruknął stanowczo Duch, opierając szczeniaka na biodrze.
Phillip, który siedział na sofie, owinięty ciepłym, puszystym kocem, uniósł się lekko, pragnąc uwagi drugiego mężczyzny.
– Daj spokój Simon, pół godziny nie zrobi mu żadnej różnicy. – mruknął głośno, ruszając w stronę Ducha i szczeniaka.
Alfa zmarszczył ostro brwi, skupiając swoją uwagę na omedze. Graves był na niego coraz bardziej zirytowany i był bliski dźgnięcia go w gardło. Teraz w dodatku jeszcze bardziej próbował przeciągnąć Connora na swoją stronę. Szczeniak był bardzo podekscytowany perspektywą pójścia do żłobka i poznania innych szczeniąt, a Ghost chciał, aby jego syn rozwijał się prawidłowo, ale... z pewnością nie pozwolił Connorowi zapomnieć, że Johnny jest jego drugim rodzicem, a nie Graves.
„Dobrze wiesz, że tak się stanie. Connor powinien rozwijać dobre nawyki od najmłodszych lat”. – odpowiedział ostro alfa, przytulając syna do piersi.
Phillip westchnął ciężko i już miał coś powiedzieć, ale nie miał na to czasu, ponieważ Simon wspinał się już po schodach na piętro, przechodząc po dwa stopnie na raz. Omega zmarszczył brwi, lekko urażony, że drugi mężczyzna całkowicie go zignorował.
Odkąd podróż do Greenwich Ghost stała się znacznie bardziej...wydawał się po prostu spięty. Nigdy nie był szczególnie... przyjazny w stosunku do omegi, ale teraz Simon unikał nawet przebywania w tym samym pokoju co Graves i wymieniał z nim ograniczoną liczbę zdań w ciągu dnia. Przygnębiające, ale w miarę przewidywalne. Ghost zawsze był najniebezpieczniejszym członkiem zespołu Price'a, a po rozpoczęciu ich życia małżeńskiego... zaczął wydawać się jeszcze bardziej przenikliwy niż przez te wszystkie lata.
I tak wszystko zamieniło się w rosyjską ruletkę. Graves nawet nie sądził, że alfa może go skrzywdzić w ich domu, ale… coś wisiało w powietrzu. Phillip nie potrafił tego wyjaśnić, ale po prostu to czuł.
Na górze Simon jeszcze raz mocno przytulił syna, po czym szczelnie owinął go kołdrą.
„Naprawdę nie mogę obejrzeć nawet jednej kreskówki?” – Connor zapytał niewinnie, poprawiając się pod kołdrą.
"NIE." - mężczyzna parsknął cichym śmiechem, patrząc czule na swojego szczeniaka - "Już nastawiłem budzik, wstaniemy o 7:00, potem szybkie śniadanie i ruszamy do Twojego pokoju dziecięcego." - oznajmił wyćwiczonym, stanowczym tonem, poprawiając budzik w kształcie dinozaura, stojący na szafce nocnej obok łóżka.
– Ale jest tak wcześnie! - jęknął szczeniak już zepsuty możliwością wstania w każdej chwili.
„Żadnych „ale”, doskonale wiesz, jak ważna jest dyscyplina”.
„A co, jeśli inne szczenięta nie będą tak miłe, jak mówił pan Graves?” – zapytał Connor niepewnie, bawiąc się brzegiem kołdry.
Duch zmarszczył gwałtownie brwi. Nie było mowy, żeby alfa pozwolił, żeby jakiś głupi dzieciak źle traktował swojego syna. Jeśli wtrąci choćby jedno słowo, poleje się krew…
„Connor, kochanie, wszystko będzie dobrze. Ja też…” – Ghost zawahał się przez ułamek sekundy, ale wyraz tych sarkastycznych oczu szczeniaka był po prostu rozbrajający. – „Ja też byłem zestresowany, kiedy przeniesiono mnie do mojej jednostki ... Miałem już wtedy za sobą… pewne doświadczenia i rzadko nawiązywałem z kimkolwiek bliższe relacje. Praktycznie tego nie robiłem, zaprzyjaźniłem się tylko z moim kapitanem i Gazem. – mężczyzna uśmiechnął się do siebie.
CZYTASZ
New London
FantasyŚwiat się zmienił. Powrócił dawny podział społeczeństwa na kasty. Alfy, najsilniejsze i najpotężniejsze, miały największą kontrolę, bez względu na to, w którym kręgu żyły, zawsze były szanowane. Beta, najliczniejsza ze wszystkich dynamiki, byli typo...