Johnny chodził nerwowo po pokoju, w którym Price kazał mu zaczekać. Fakt, że alfa zostawiły go w spokoju, wcale go nie pocieszył, wręcz przeciwnie, zestresował go jeszcze bardziej. Poza tym powiedzieli mu tylko, że przyprowadzą na spotkanie Ducha i może Connora też…

Omega uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie swojego szczeniaka, którego nie widział od prawie trzech miesięcy… a może czterech? Johnny stracił już poczucie czasu. Bycie pod opieką Price'a i Nikolaia pomogło mu nieco uregulować rytm dobowy, ale nadal nie mógł sobie przypomnieć, którego dnia zabrali mu Connora…

Aż do tego dnia wszystko wydawało się w jakiś sposób łączyć w jedną całość. Wstał, zjadł śniadanie, zasiadł przed telewizorem lub przeglądał Internet pod okiem Nikolaja lub Price'a, którzy zawsze starali się go wciągnąć w rozmowę lub inne zajęcia pobudzające jego... odruchy społeczne. Potem znowu zjadł, znowu coś zrobił, potem obiad i poszedł spać. Prowadził dość monotonny tryb życia, nieco bardziej zrelaksowany niż wtedy, gdy był w ośrodku. Oczywiście, że mógłby wyjść na zewnątrz – z jedną z alf – ale nie chciał tego robić. Jakoś… nie czuł się bezpiecznie poza mieszkaniem. Mikołaj próbował go uspokoić, że jest czysty, ma wszystkie niezbędne dokumenty, nikt nie ma prawa go zatrzymywać tylko za to, że przebywał na zewnątrz. Jednak Johnny był uparty i za każdym razem stawiał na swoim.

Ale teraz miał okazję poznać swojego syna! Naprawdę warto było ryzykować życie, żeby wyjść z domu. Chociaż... będzie musiał także stawić czoła Duchowi. On też za nim tęsknił, ale był też bardzo zły z powodu tego, co zrobił alfa. To było... jak zdrada, nawet jeśli nie byli małżeństwem. W końcu Simon przysiągł, że zaopiekuje się nim i Connorem.

Johnny'emu przyszło do głowy, że może to była jego wina... że to przez jego niekompetencję Ghost wybrał lepiej położoną Omegę, aby mógł razem z nim opiekować się ich szczeniakiem. To było cholernie przygnębiające.

Omega nawet nie zauważyła, kiedy drzwi do pokoju się otworzyły i do środka wszedł szczeniak, początkowo rozglądając się nieco zdezorientowany, a potem piszcząc radośnie, gdy zauważył Johnny'ego.

"Mama! Mama!" – wykrzyknął tęsknie Connor, szybko biegnąc w stronę rodzica.

Johnny szybko odwrócił się w stronę, skąd dochodził głos i prawie rozpłakał się, gdy zobaczył swojego szczeniaka. Omega natychmiast uklęknął na podłodze, rozkładając ramiona z czułym uśmiechem na twarzy. Connor nawet nie próbował się powstrzymywać i uderzył w pierś Soapa, prawie go przewracając. Johnny mocno przytulił syna, opierając brodę na czubku głowy szczeniaka, ledwo powstrzymując łzy.

– Connor, kochanie, bardzo za tobą tęskniłem. – szepnął cicho, drżącym głosem.

– Ja też, mamo. – Connor mruczał głośno, pocierając nosem szyję omegi, wdychając tyle znajomego zapachu, ile tylko mógł – „Miło było w nowym domu z Duchem, ale, ale tęskniłem”. – dodał po chwili, pociągając nosem.

Szczeniakowi także brakowało chwili płaczu w ramionach omegi. To było bardzo stresujące, ale Johnny poczuł także niesamowitą ulgę. Jego dziecko było całe i zdrowe, a on o nim nie zapomniał! Omega nawet nie wiedział, dlaczego tak się tego boi… w końcu jego słodki Connor nigdy nie zamieniłby go na jakiegoś zastępczego rodzica-kosmitę.

„Nie martw się, jesteś teraz ze mną… jesteś bezpieczny”. – omega zamruczał głośno, głaszcząc syna po plecach.

Johnny wiedział, że nie może jeszcze zabrać ze sobą Connora – Price i Nikolai powiedzieli mu kilka razy przed spotkaniem, że musi o tym pamiętać – ale nie miał zamiaru przegapić każdej sekundy spędzonej ze swoim szczeniakiem.

New LondonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz