Rozdział Siedemnasty

15 1 0
                                    

Mia

Stałam w ogrodzie rozmawiając z mamą, moją uwagę jednak przykuwał blask księżyca był tak silny. Spojrzałam na tarczę księżyca i krzyknęłam do mamy.

Mamo jest pełnia widzisz cieszyłam się jak małe dziecko. Ten blask jest cudownie.

Poczułam się zmęczona i przeprosiłam gości i udałam się do swojego pokoju, aby zmienić buty na bardziej wygodne.

Weszłam do pokoju, usiadłam na łóżku i zdjęłam szpilki po czym podeszłam do szafki i wyjęłam z nich baleriny. Na półkę odłożyłam prezent od Marcello i już miałam wychodzić, gdy ktoś złapał mnie i przyłożył rękę do ust a ja poczułam coś zimnego przy talii.

Cześć skarbie. Nie zaprosiłaś mnie na swoje urodziny. Jak mogłaś nie zaprosić własnego ojca.

Szarpną mną i odwrócił w swoją stronę.

Co ty tu robisz? Jak tu wszedłeś przecież ochrona.

No no no widzisz córeczko już raz im uciekłem a teraz jestem tutaj.

Jak mogłyście mnie wydać i to komu mafii???

Nie wydałyśmy Cię!!

To jak się dowiedzieli, gdzie mieszkam?

Śledzili Cię powiedziałam, miałam nadzieję, że odpuści, ale myliłam się....

Śledzili hymmm to coś nowego.

Tyle dobrego dla was zrobiłem a wy tak się mi odpłacacie. Uwierz mi twoja matka też za to zapłaci.

Nie wiem z skąd zebrałam siły i kopnęłam go w kroczę, zgiął się w pół a ja podbiegłam do szafki, gdzie było pudełko z bronią, ale on był szybszy i złapał mnie i uderzył w twarz a ja nagle upadłam na podłogę.

Dlaczego to robisz??

Bo wiesz kochana córeczko mam długi i muszę jakoś zapłacić a nie mam pieniędzy.

Co kurwa?

Jak ty się odzywasz do ojca i kopnął mnie w brzuch a ja krzyknęłam.

Rozejrzałam się dookoła ale nikt mnie nie słyszał więc, powoli się podniosłam i skierowałam się do drzwi i je otworzyłam, bo chciałam uciec.

Wtedy ojciec wycelował we mnie i powiedział: Nie próbuj uciekać, bo Cię zastrzelę.

Po tych słowach łzy napłynęły mi do oczu, ale wiedziałam jedno, że jak nie zacznę krzyczeć to moje godziny są policzone a nawet minuty. Przypominałam sobie, że Marco i Marcello są w gabinecie. Zaczęłam krzyczeć

NIE NIE ZOSTAW MNIE, RATUNKU, POMOCY. Gdy nagle do pokoju wbiegli bracia Rizzoni. Marco miał broń w ręku tak samo ja jego brat patrzyli na mojego ojca. Odezwał się Marco

Kowalski co ty tu robisz i jak znalazłeś się w tym domu? Zapytał

Macie słabą ochronę. a poza tym przyszedłem na urodziny do mojej córki.

Nie dostałeś zaproszenia oznajmił Marcello.

Marco wyciągnął do mnie swoją dłoń. Chodź Mija do mnie.

Nie ważyłbym się jej dotykać Marco powiedział ojciec.

Kowalski nie wkurwiaj mnie i się zamknij!!

To ty się zamknij Rozzoni.

Ukradkiem widziałam, jak Marcello naduszą mały breloczek, do końca nie wiedziałam co to jest, ale po chwili wbiegli ich ludzie na czele z Nicholasem.

Szefie co się dzieje zapytał się Marcella.

Kowalski jest w pokoju Mii i ma ją na celowniku, Marco też jest tam.

Co mamy robić?

Usuńcie wszystkich gości, matkę Mii zaprowadźcie do schronu i ma być z nią 3 ludzi biegiem zarządził Marcello.

A ja co mam robić spytał Nicholas?

A ty tam wejdź i spróbuj osłonić Mię. Masz kamizelkę?

Tak mam!

No to już.

Kątem oka widziałam ja wchodzi Nicholas.

Spojrzał na mnie na Marco a na koniec na mojego ojca.

Szefie co mam robić?

Nic stój w razie czego strzelaj bez opamiętania!!

No no widzę, że robi się weselej powiedział mój ojciec.

Chodź tu Mia w tej chwili już zażądał ojciec.

Złapał mnie i przyłożył mi pistolet do boku. Rizzoni jeśli tylko się ruszysz zabiję ją.

Czego ty chcesz Kowalski?

Chce żebyście dali mi spokój i umorzyli dług!

Chyba Cię pojebało masz dług na 12000000 euro i co mam Ci to darować.

Tak bo inaczej zabiję Mię!

Na tyle wyceniłeś życie swojej córki?

A masz inne wyjście Rozzoni?

Puścisz dziewczynę i pogadamy sami bez świadków.

Yyyyyyy NIE!!!

Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i zebrałam w sobie całą siłę jaką miałam. Złapałam za pistolet i zaczęłam szarpać się z ojcem, popchnęłam go na szafkę. Nagle usłyszałam strzał a po moim ciele rozeszło się ciepło, poczułam ból w klatce piersiowej, czułam, że osuwam się na ziemię. W tej chwili przed oczami przeleciało mi całe życie całe moje marne życie, które było udręką. Gdy już byłam na podłodze usłyszałam dwa strzały i głos, głos delikatny pełen rozpaczy, który mówił:

Mia nie zasypiaj, kurwa nie rób tego mów do mnie, Mia nie zostawiaj mnie nie teraz nie tak. Mia nie zamykaj oczu. Zostań ze mną błagam Cię. Całe życie przed tobą.

Moje powieki robiły się coraz cięższe, ostatkiem sił złapał jego dłoń i wyszeptałam: DZIĘKUJĘ ZA WSZYTKO. Odpłynęłam.















W Blasku KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz