Rozdział trzydziesty ósmy

10 2 0
                                    

5 dni później

Mia

Otworzyłam oczy, dookoła mnie było ciemno, słyszałam piszczenie maszyn. Noż kurwa mówiłam im, żeby mnie nie ratowali a oni co..... Nie ma to jak liczyć na obietnice facetów!!

Nagle rozbłysło światło. Zamknęłam oczy

Mia słyszysz mnie? Mia. Znałam ten głos, ale nie wiedziałam z skąd.

Mia słyszysz mnie? Znów

Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się. TAK SŁYSZĘ. Zobaczyłam przy łóżku lekarza tak tego samego co pierwszym razem, gdy leżałam, jak się domyślam w tym samym szpitalu.

Dziewczyno, ale nas wystraszyłaś. Znów tu, w tej samej sali i znów postrzał.

Gdzie Marco i Sergio? Spytałam się lekarza.

Musiałem ich wyganiać, bo przy tobie siedzieli i nie można było pracować. A twoja matka zrobiła tu niezłą awanturę, oj uwierz mi cały oddział aż się trząsł.

Domyślam się.

Teraz odpocznij, jeśli będziesz czegoś potrzebować to wezwij pielęgniarkę.

Chciałabym pójść się umyć.

Zaraz przyjdą pielęgniarki to Ci pomogą wstać i udać się pod prysznic.

Lekarz wyszedł a niedługo pojawiły się w sali dwie pielęgniarki. Pomogły mi wstać, bolały mnie plecy i brzuch. Weszłyśmy razem do łazienki, pomogły mi się umyć i gdy przebierałam się usłyszałam, jak ktoś krzyczy w sali.

Kurwa nie ma jej. Gdzie ona jest, ja pierdole. Rozpoznałam głos to był Sergio.
Z łazienki wyskoczyły pielęgniarki i odrazy na niego nakrzyczały. Że tu jest szpital i nie powinien się tak wydzierać, i ich nie obchodzi to, że jest przyjacielem Marco.

Gdy wyszłam z łazienki Sergio westchnął i usiadł na fotelu, który stał obok mojego łóżka.

Mia, ale mnie wystraszyłaś. Ja już myślałem, że ty....

Że co ja? No Sergio. Coś mi obiecałeś i co?

Ale to nie ja, to Marco on Cię przywiózł do szpitala i z tej rozpaczy zaczął wszystkim grozić.

Spotkałem na korytarzu twojego lekarza, zaraz ma tu przyjść, bo musi Ci coś ważnego powiedzieć.

Położyłam się na łóżku i w tym momencie wszedł lekarz.

No, no panie Sergio ostatni taki wyskok pana w tej sali i w tym szpitalu. Rozumiemy się?

Oczywiście, już będę grzeczny.

Mia muszę Ci coś powiedzieć. Przeszłaś poważną operację, kula uszkodziła narządy. I niestety ten wypadek doprowadził do tego, że już nigdy nie będziesz mogła mieć dzieci. Przykro mi.

To niemożliwe, panie doktorze proszę powiedzieć, że się pan pomylił. Płakałam.

Niestety, ale to nie jest pomyłka. Bardzo mi przykro. Zostawię was samych.

Spojrzałam na Sergio, który był załamany. Gdzie jest Marco? Zapytałam zapłakana.

Za godzinę powinien tu być, interesy go zatrzymały.

Nie chciałam rozmawiać z nikim, po prostu usnęłam.

Poczułam cytrusowe perfumy wiedziałam już, że Marco jest obok mnie. Otworzyłam oczy a brunet patrzył na mnie ze skutkiem w oczach.

Wyszeptał mi. Wiem o wszystkim Sergio mi powiedział. Mia to nic nie zmienia.

Jak nie zmienia. Nie będę mogła mieć dzieci już nigdy ROZUMIESZ!

Kochanie bez względu na wszystko i tak chcę być z tobą. Czy będziemy mieć dzieci czy ich nie będzie. Jesteś jedyną osobą, na świecie którą tak bardzo kocham.

Chciałam to usłyszeć, ale w mojej głowie roiło się od pytań. Czy po pewnym czasie nie zamieni mnie na kogoś innego, na kogoś kto da mu dziecko.


W Blasku KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz