Rozdział Dwudziesty Pierwszy

12 1 0
                                    

Mia

Była 11:00 moja mama właśnie weszła do sali z dwoma walizkami.

Mamo przecież chciałam tylko ubrania, aby się przebrać a zabrałaś całą walizkę?

Córeczko to są nasze rzeczy, jak już wyjdziesz ze szpitala to wracamy do domu.

Marcello patrzył się raz na mnie raz na moją mamę, wstał z fotela i powiedział:

No a jak Saro przecież Mia się przebiera, zabiera rzeczy i zawiozę was do naszego domu.

Nie Marcello! Wtrąciła się moja matka, my wracamy same do naszego domu, a ty wracasz do swojego brata i swojej willi.

Mamo o co chodzi, dlaczego tak mówisz??

Mia o tym wszystkim porozmawiamy jak będziemy u siebie, w tedy wszystko Ci opowiem.

Ale ja nawet nie pożegnałam się z Marco.

Pożegnasz się z Marcello i to Ci powinno wystarczyć. Mia chce dla Ciebie jak najlepiej i posłuchaj mnie, idź się przebrać i znikamy z stąd raz na zawsze.

Marcello stał jak słup, raz otwierał usta, aby coś powiedzieć po czym je zamykał.

Czy Marco wie o twoim pomyśle Saro? Patrzył się ze złością na moją matkę

Tak wie oznajmiła spokojnie, nim tu przyjechałam rozmawiałam z nim i wszystko mu wyjaśniłam. Ale jeśli nie jesteś przekonany to zadzwoń do niego.

Na pewno tak zaraz zrobię.

Wyciągnął telefon z kieszeni i wyszedł z sali, słyszałam, jak krzyczy, że nie powinien się na to zgodzić. I usłyszałam jeszcze tylko KURWA I CO JA MAM JEJ TERAZ POWIEDZIEĆ?! DOBRA NA RAZIE BRACIE.

Gdy zobaczyłam, jak Marcello wchodzi do pokoju wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, aby się umyć i przebrać w normalne ubranie. Moja mama wyszła z sali nie wiem, dlaczego. Weszłam pod prysznic, woda spływała po moim ciele, dłonią dotknęłam opatrunek na klatce piersiowej, zamknęłam oczy i znów powróciły obrazy z tamtego wieczoru, ojciec patrząc na mnie ze złością, chęcią zabicia mnie. Zastanawiało mnie tylko jedno jak on dostał się do mojego pokoju przecież to forteca, przez którą nawet mysz się nie prześliźnie a jednak jemu się udało TYLKO JAK???

Zakręciłam wodę, owinęłam się ręcznikiem, spojrzałam w lusterko moje oczy były podkrążone, sińce no po prostu obraz nędzy i rozpaczy, ale jak wrócę już do formy to będę wyglądać jak kiedyś. Przebrałam się i czułam się lepiej, wzięłam głęboki oddech i pomyślałam, że jeśli moja matka tak uparcie dąży do tego abyśmy znów zamieszkały w swoim domu to musi coś być na rzeczy, ale tego dowiem się później. Wyszłam z łazienki w pokoju nie było mojej matki tylko przy łóżku stał Marcello przyglądał się mi, nie mogłam wyczytać żadnych emocji z jego oczu jak i z twarzy.

Czy coś się stało Marcello??

Nie! Nic tylko Mia, bo ja muszę Ci coś wyjaśnić.

Gdy nagle do sali weszła moja mama.

Gotowa jesteś córeczko? Musimy już iść, żeby zdążyć na autobus.

Autobus?? Usłyszałam złość w głosie chłopaka. Jaki autobus? Przecież ona jest po postrzale nie będziecie jechać autobusem!! Zawiozę was i nie chce słyszeć żadnych sprzeciwów Saro. Rozumiemy się?

Matka patrzyła na mnie a ja kiwnęłam głową, aby się zgodziła.

No dobrze. Niech Ci będzie. Chodźmy już z stąd.


W Blasku KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz