Rozdział Dwudziesty Czwarty

14 1 0
                                    

Rok później

Mia

U Sergio w restauracji pracuje już rok nie wiem, kiedy to zleciało. Właśnie dzisiaj mam urodziny 27. Gdyby rok temu ojciec mnie zabił to urodziny obchodziłabym na cmentarzu.

Dzisiaj pracowałam do godziny 15:00 a nie do 22:00. Sergio zabiera mnie na obiad urodzinowy, stara się i powoli zbliżamy się do siebie. Poznałam jego rodziców, początkowo jego ojciec nie był zadowolony, ale z czasem przekonał się do mnie.
Wycierałam stoliki, gdy usłyszałam dzwoneczek, gdy otwierały się drzwi.

Zaraz podejdę, odwróciłam się i moim oczom ukazał się Marco stał z wielkim bukietem różowych róż, miał na sobie białą koszulę rękawy miał podwinięte do łokci, dżinsy nigdy go nie widziałam tak ubranego. Do mojego nosa doleciał zapach jego cytrusowych perfum. Stał i patrzył się na mnie.

W pewnym momencie odezwał się.

Witaj Mia. Przyszedłem złożyć Ci życzenia urodzinowe.

Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego.

Witam Panie Marco Rizzoni. Dziękują za życzenia. To miło, że pan pamiętał.

To nie wszystko te kwiaty są dla Ciebie i wręczył mi ten ogromny bukiet, który ledwo co mogłam złapać w dłonie.

Dziękuję, ale nie trzeba było.

Chciałbym porozmawiać z tobą Mia.

Drogi panie Rizzoni my nie mamy o czym ze sobą rozmawiać.

Mia muszę Ci wszystko wyjaśnić. Przez cały ten czas chciałem przyjść i porozmawiać z tobą, ale nie miałem odwagi.

Pan? Wielki pan Marco Rizzoni nie miał odwagi, żeby ze mną porozmawiać. No tak nie miał pan odwagi nawet jak mieszkałam u pana w domu. Niech pan już z stąd wyjdzie, chyba że chce pan coś zamówić.

W sumie przyjechałem tu wcześniej, bo mam spotkanie biznesowe. Więc który stolik mam zająć?

Na ile osób chce pan stolik?

Na 4 osoby.

To proszę za mną.

Wskazałam mu stolik i odeszłam, moje ciało wariowało przy nim, ręce mi się spociły, żołądek zacisnął się w supeł, serce mocniej biło. Dlaczego on musiał znów pojawić się w moim życiu?
Gdy stałam odwrócona plecami, poczułam, jak ktoś złapał mnie za ramię.

Mia usłyszałam delikatny i spokojny głos tak to był jego głos.

Co pan ode mnie chce? Nie widzę jeszcze pana gości więc.

Chce porozmawiać.

Posłuchaj jestem w pracy i nie mogę rozmawiać a poza tym nie dokończyłam, bo rozmowę przerwał na Sergio.

Marco jednak przyszedłeś to super a gdzie Marcello?

Zaraz tu będzie.

Marco chciałbym Ci coś powiedzieć.

No właśnie panie Rizzoni wtrąciłam się chciałabym, aby to pan dowiedział się pierwszy o naszych zaręczynach mój głos delikatny się podłamał.

Co kurwa? Zaręczynach?!

Sergio patrzył raz na mnie raz na Marco.

No czego pan nie zrozumiał Sergio to mój narzeczony.

Sergio zbliżył się do mnie i wyszeptał mi do ucha: Mia o co chodzi? Co ty wygadujesz?


Proszę cię graj mojego narzeczonego.

W Blasku KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz