Rozdział Dwudziesty Siódmy

14 2 0
                                    

Marco

Gdy powiedziała mi, że jest dziewicą, nie mogłem uwierzyć, że to prawda, ale po seksie, gdy zobaczyłem krew byłem szczęśliwy, że byłem jej pierwszym mężczyzna.

Nie wiedziała co wymyśliłem, w pewnym sensie byłem zaniepokojony jak zareaguje na to Mia, ale i jej matka i nie wiedziałem czy to wszystko wyjdzie. Mój brat zajął się przygotowywaniem niespodzianki urodzinowej w tej kwestii miałem do niego zaufanie. Jej mama była u nas, bo spotyka się z jednym z moich ludzi. Mia o niczym nie wie chodź znając ją to czegoś się pewnie domyśla.

Wyszła z pokoju, oniemiałem jak ją zobaczyłem miała na sobie czerwoną sukienkę, która była tak krótka, że najchętniej przerzuciłbym ją przez ramię, aby się przebrała no, ale to jej święto więc niech się ubiera jak chce. Na nogach miała czerwone szpilki. Wyglądała idealnie.

Podeszła do mnie i wyszeptała mi na ucho

I jak wyglądam? Nie mam bielizny!

Co kurwa? Nie masz nic pod spodem? Mia nie prowokuj mnie.

Spojrzałem na nią i nie dostrzegłem, aby biustonosz albo majtki odznaczały się jej pod sukienką. Ty mnie wykończysz mała odrzekłem.

Nie wierzysz mi, że nic tam nie mam, wzięła moją rękę i przyłożyła do swojego uda a ja kierowałem się w górę aż ręka dotachała jej kobiecości. Noż ja pierdolę Mia! Była gotowa, mokra i wiedziałem, że chce, chce mnie znów.

Zacząłem ją delikatnie pieścić a ona po cichu wydawała z siebie jęki. Pocałowałem ją w szyję i wyszeptałem do ucha. Spóźnimy się. Oderwałem swoją rękę.

Mia się zezłościła i odpowiedziała uderzając mnie pięścią w brzuch NIE ROBI SIĘ TEGO KOBIECIE KTÓRA NIE MOŻE SIĘ OPANOWAĆ I CHCE CIEBIE.

Oj oj skarbie porozmawiamy o tym później, złapałem ją za rękę i patrząc jej w oczy powiedziałem jeszcze IDŹ ZAŁÓŻ MAJTKI CHOCIAŻ TYLE!!

No już już mam je w torebce. Wyjęła z torebki czerwone stringi.

Zwariuje przez tą kobietę pomyślałem.

Wyszliśmy z jej domu i wsiedliśmy do samochodu, Mia siedziała obok mnie.

To gdzie jedziemy? Zapytała

Jak dojedziemy to się dowiesz. Odrzekłem z szyderczym uśmiechem. Od jej domu do mojego była godzina drogi.

Zajechaliśmy pod bramę, która się otworzyła i dostrzegłem, że uśmiecha się.

Marco, ale to twój dom. Po co tu przyjechaliśmy miałeś mnie zabrać na kolację urodzinową.

Posłuchaj mała kolacja będzie u mnie w domu. To mój prezent dla Ciebie i pocałowałem ją w czubek głowy.

Gdy wysiedliśmy blask księżyca oświetlał cały mój dom i jak się domyślałem ogród.

Weszliśmy do środka, gdzie panowała ciemność, podeszliśmy do olbrzymiego okna, które wychodziło na ogród, tam świeciły się jedynie małe lampeczki i blask księżyca.

Przeszliśmy przez salon i gdy staliśmy przy oknie zasłoniłem Mii oczy swoim krawatem,

Co ty wyprawiasz? Zapytała zdenerwowana.

Jak niespodzianka to niespodzianka.

Wariat usłyszałem jak ją prowadziłem do ogrodu.

Gdy stała na środku i oświetlał ją blask księżyca odsunąłem się i powiedziałem, żeby odsłoniła oczy.

W tedy zapaliły się światła a ona rozglądała się dookoła gdy nagle pojawili się wszyscy goście i zaśpiewali jej STO LAT na czele stał nie kto inny jak mój brat i Sergio.

Jejku jak tu pięknie. Aaaaaaaaaaaaa!!!!

No już Mia a teraz największy i najlepszy prezent dla Ciebie oznajmił Marcello. Zamknij oczy.

Znów? Powiedziała z niechęcią.

Siostra rób co karzę jestem bratem bossa więc prędziutko i spojrzał na Sergia, a ty sprawdź czy nie oszukuje nasza gwiazdeczka.

W tym czasie podszedłem do niej i ukląkłem a przed sobą miałem małe pudełeczko, które otworzyłem a w środku znajdował się pierścionek z białego złota z trzema szafirami i diamentem.

Kiwnąłem do Marcello a ten krzyknął do Mii

Otwórz oczy!!!!!


W Blasku KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz