Rozdział Dwudziesty Drugi

14 2 0
                                    

Mia

Marcello zawiózł nas do naszego mieszkania. Mama wysiadła pierwsza nawet się nie pożegnała ani nie podziękowała, więc musiałam zrobić to ja. Gdy wysiadłam chłopak pomógł mi wyjąć walizki z bagażnika. Podałam mu rękę.
Dziękuję za podwiezienie i opiekę jak byłyśmy u was.
Mia posłuchaj ja chciałbym was przeprosić za wszystko co spotkało twoją mamę a przede wszystkim Ciebie. Jakbym wiedział, że to się tak skończy nigdy bym...nie dokończył, bo moja matka szarpnęła walizki od niego i ze złością oznajmiła NIGDY WIĘCEJ NIE ZBLIŻAJCIE SIĘ DO NAS!! ROZUMIESZ NIGDY WIĘCEJ!!!

Mamo chciałam przywołać ją do porządku, ale niestety nie udało mi się.
Mia idziemy, uwierz mi jak Ci opowiem to też nie będziesz chciała mieć z nimi nic wspólnego.
Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na Marcello- musimy już iść.

Gdy już miałam zamiar wejść na klatkę usłyszałam tylko
Mia zadzwoń do Marco on Ci wyjaśni. Proszę Cię.

Zamknęły się drzwi a ja pomyślałam, że to koniec naszej znajomości z rodziną Rizzoni. Jeszcze nie wiedziałam, że los połączy nasze ścieżki.

.............................................

Marco

Do domu przyjechał mój brat miałem jeszcze nadzieję, że zobaczę Mię jak wchodzi do salonu, ale niestety Sara spełniła swoją obietnicę.
Marcello usiadł na kanapie i patrzył się na mnie tak jakby chciał mnie zabić.

Coś ty kurwa narobił najlepszego? Zapytał się mnie

Co masz na myśli wyfukałem.

Ty już dobrze wiesz! Ja rozumiem towar, pieniądze, ale poświęcać dziewczynę.

A jak inaczej miałem go zabić? Może ty mi to wyjaśnisz

Normalnie, przecież nasi ludzie go namierzyli mogliśmy pojechać i go zabić, ale nie lepiej było zwabić jego córkę i byłą żonę do nas pod pretekstem ochrony. Marco potraktowałeś Mię jak wabik, przecież gdyby się nie odsunęła to strzeliłby jej w serce. Czy ty wiesz co zrobiłeś?

Marcello nie musisz mnie umoralniać. Wiem co zrobiłem. Tylko zastanawia mnie jedno i odpowiedz mi. To, dlatego dałeś jej broń w prezencie?

A jak myślisz? Oczywiście że tak chciałem, żeby miała się czym obronić, ale nie wiedziałem, że usuniesz wszystkich ochroniarzy, aby Kowalski mógł wejść do naszego domu.

Posłuchaj nie mogłem inaczej w tym przypadku postrzał był najlepszym rozwiązaniem.

Nie no chyba się przesłyszałem!
Liczyłeś, że on zabiję własną córkę a gdzie twoje motto, że Nie zabijamy córek i matek. Co kurwa no odpowiedz mi.

Marcello posłuchaj opowiem Ci wszystko.

No to słucham!

Kowalski robił interesy z naszą rodziną od dawna, nawet jak był mężem Sary. Ale jak ostatni raz pobił Sarę i Mię to nie wytrzymałem nasi ludzie mieli go pod obserwacją. Po ostatniej ich kłótni wyszedł z domu i się ze mną skontaktował, że nie ma pieniędzy, aby spłacić dług. Wkurwiłem się i powiedziałem, że musi mi przynieść w zębach te pieniądze 120000000 euro. A on odpowiedział, że jeśli anuluje mu dług on odda mi swoją córkę.

Co kurwa? Mię? Chciał ją zhandlować za dług.

Tak! Chciał ją mi oddać za anulowanie długu. Ale słuchaj dalej.

One uciekły i nie wiedział, gdzie są więc zaczął się ukrywać. Dług rósł, gdy zobaczyłem, że ukradł mi towar wart 2 miliony euro to nie wytrzymałem i szukałem go i jego rodziny wszędzie.
Ale jakby zapadli się pod ziemię, minęło 5 lat a ty zadzwoniłeś do mnie, że Sergio zna niejaką Mię Kowalską, wygrzebałem zdjęcie z dokumentów wysłałem Ci no i.....
A dalszą historię już znasz.
Tylko nie wiedziałem jednego, że się kurwa w niej zakocham w tej drobnej blondynce o zielonych oczach. Rozumiesz braciszku ja Marco Rizzoni pierwszy raz w życiu się zakochałem i to w dziewczynie, którą własny ojciec chciał sprzedać za anulowanie długu.

Marco jesteś moim bratem, ale powiem Ci tylko jedno jesteś Skurwielem!! Dlaczego nie powiedziałeś im o tym jak tu przyjechały.

A co ja miałem im powiedzieć. Jesteście tutaj na przynętę, bo chce dorwać twojego ojca i byłego męża? Marcello ochujałeś.

Nie no lepiej było kłamać, a Sara czy ona o tym wie?

Po postrzale Mii i jak zaciągnąłeś Kowalskiego do bunkra musiała Cię śledzić i jak go zostawiłeś to ona musiała tam wejść. I pewnie jej wszystko opowiedział, bo myślał, że mu pomoże.

No to kurwa mamy przejebane.

Wiesz, że one nie chcą mieć z nami nic wspólnego i po tym co od Ciebie usłyszałem to się nie dziwię.

Mia
Weszłyśmy do salonu, usiadłyśmy na kanapie, zapadła niezręczna cisza pomiędzy nami. W końcu matka zaczęła mówić.
Posłuchaj mnie Mia opowiem Ci, ale masz mi nie przerywać.
Pokiwałam głową na TAK.

Gdy zostałaś postrzelona i karetka Cię zabierała do szpitala, Marcello zabrał twojego ojca do jakiegoś pomieszczenia, zostawił go tam. Wyszedł i odjechał z Marco, ja będąc jeszcze w szoku śledziłam go, weszłam do tego pomieszczenia i zobaczyłam przywiązanego do słupa twojego ojca. Usłyszał mnie i zaczął krzyczeć, żeby go nie zabijał, ale jak się odezwałam to spojrzał na mnie. Zaczął mówić, że robił interesy z Marco jeszcze jak byliśmy małżeństwem.
Ale co to ma wspólnego z moim postrzałem.
Prosiłam abyś nie przerywała.
Wziął towar wart 120000000 milionów euro, później ukradł jeszcze Marco towar wart 2000000miliony euro. I jak Marco się dopatrzył chciał go zabić a twój ojciec powiedział, aby umorzył mu dług a w zamian otrzyma Ciebie.

Co kurwa? Mamo ty słyszysz co mówisz? Nie to niemożliwe, ojciec by tego nie zrobił.
A mógł Cię zabić? Mia ocknij się on chciał Cię zhandlować za umorzenie długu. Później się wyprowadziłyśmy a ojciec się ukrywał a rodzina Rizzoni nie mogła nasz znaleźć. Do czasu, gdy poznałaś Sergio no i Marcello Rizzoniego. Mi nic to nazwisko nie mówiło. Gdy dowiedział się jak się nazywamy to nie domyślałam się niczego. Mieszkałyśmy u nich, aż to tego cholernego przyjęcia. Widziałam, że Marco zbliża się do Ciebie, ale myślałam, że po prostu chce Cię chronić. A on wpuścił go do domu.
Rozumiesz córeczko odwołał całą ochronę, aby on mógł wejść do domu, ale nie przewidział, że własny ojciec będzie chciał zabić córkę.

Boże mamo przecież on był dla nas taki dobry, pomocny.

No widzisz, jak pozory mogą mylić i dla tego nie chciałam tam wracać, gdy zadzwonił do mnie Marcello, że wychodzisz ze szpitala poszłam do niego, aby porozmawiać. Ale on nie był w ogóle wzruszony tak jakby to była codzienność.

Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego mamo nigdy więcej. A ja zaczynałam się w nim zakochiwać.

Kochanie spróbuj o nim zapomnieć.
Mamo jak my będziemy teraz żyć, ty nie masz pracy i ja też. Patrzyłam na nią i czułam, jak łzy spływają mi po policzkach.

Spokojnie córeczko dzwoniłam do mojego szefa i powiedział, że w każdej chwili mogę wrócić do pracy.

To fantastycznie. Ale co ze mną?

Ty teraz masz odpoczywać, jak nabierzesz sił będziemy się zastanawiać.


W Blasku KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz