Rozdział trzydziesty pierwszy

11 2 0
                                    

Marco

Szukaliśmy jej po całym domu, no kurwa nigdzie jej nie ma. Miałem czarne myśli w głowie, co ja na robiłem przecież jak on ją zabiję to ja zabiję jego. To był zły pomysł, aby przeżył no, ale cóż, moje decyzje mają konsekwencje chodź nie wiedziałem, że będą takie.

Zadzwoniłem do niej, ciężko oddychałem, zamknąłem oczy i widziałem ją całą we krwi z postrzałem w serce. Kurwa tylko nie to. ODEBRAŁA:

M: Słucham

M: Kochanie, gdzie jesteś, szukałem Cię po całym domu a Ciebie nie ma. Nicholas nie wie, gdzie jesteś. Co jest grane

M: Marco nie martw się spotkałam się z mamą, bo chciała porozmawiać o weselu i tych wszystkich pierdołach.

M: Aaa no tak. No dobrze to nie będę wam przeszkadzać, ale wróć niedługo.

M: Dobrze. Widzimy się niedługo

M: Kocham Cię Mia

M: Ja ciebie też. Pa

Coś mi nie grało, była jakaś inna, dziwna, zestresowana. Wiedziałem dużo o ludziach nawet jak rozmawiałem z nimi przez telefon. Nie spodziewałem się tego co nadejdzie!!

Gdy wróciła do domu to wiedziałem, że coś się stało. Siedzieliśmy w salonie Marcello, Nicholas i Ja. Brat z Nicholasem grali w PlayStation a ja sączyłem whisky, gdy nagle w salonie pojawiła się Mia. Marcello spojrzał na nią i powiedział:

No siostra, ale nas wystraszyłaś, wszyscy myśleli, że Cię porwano. Mia nie pozostałą dłużna i odpowiedziała mojemu bratu:

Kto miał mnie porwać? Nagle skierowała swoją uwagę na mnie. Marco może ty wiesz kto mógłby to zrobić.

Postawiłem szklankę na stole i wstałem, odwróciłem się do Mii i spojrzałem na nią. Niewiele mówiąc odpowiedziałem: Może moi wrogowie? Skarbie oni są zdolni do wszystkiego.

Mia z mordem w oczach stwierdziła: A ja się domyślam kto mógłby mnie porwać. TO MÓJ OJCIEC Marco. TEN KTÓREGO NIBY ZABIŁEŚ A JEDNAK ŻYJE. I co mi kurwa teraz odpowiesz?

A ja poczułem, jak ziemia usuwa mi się spod stóp. Skąd ona kurwa wie o tym. Z skąd wie, że jej ojciec żyje. Ja pierdolę co ja narobiłem. Złapałem ją za rękę i zacząłem kierować się do gabinetu i powiedziałem jej: Mia posłuchaj, chodź do gabinetu i porozmawiamy. Wyszarpała się z uścisku krzyknęła: Puść mnie.

Marcello i Nicholas stali i patrzyli się na całą tą sytuację. Noż kurwa mogli pomóc, ale nie...

Mia zaczęła mówić, ale to co powiedziała....

No co Marcello nic nie powiesz, nie wyjawisz mi prawdy, bo jak widzę twój brat nie zamierza mi nic powiedzieć. Chłopak złapał się za krawat, aby go poluzować i odpowiedział jej:

Ja nic nie wiedziałem, myślałem, że Marco zabił twojego ojca przecież byłem przy tym. Co tu się dzieje kurwa Marco powiedz coś w końcu czy Piotr Kowalski żyje?? Człowiek, który chciał zabić Mię żyje.

Oj Marcello, ale to nie wszystko. Twój brat zawarł umowę z moim ojcem niby nieboszczykiem, że jeśli zgodzę się zostać jego żoną on daruję mu 4000000 euro długu a resztę odpracuje, ale będzie pod nadzorem, żeby znów nie uciekł.

Marcello patrzył raz na Mię raz na mnie. Co!?!? Ja pierdole jak mogłeś coś takiego zrobić. Jesteś pierdolnięty, ale do tego stopnia.

Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć Mii. Chciałem tylko, żeby Marcello się zamknął. Miałem zaciśnięte ręce w pięści, czułem w całym ciele gniew i złość.

No i odezwał się mój brat jak na złość. Mia ja nic nie wiedziałem.

Teraz przyszła pora na Nicholasa, Mia jemu także nie odpuściła:

A ty Nicholas? Wiedziałeś?

Nicholas jako jedyny wiedział o wszystkim, ale jako wierny pracownik nie mógł nic nikomu powiedzieć. Odpowiedział Mi tylko tyle: Mia ja nie mogłem.

Mia patrzyła na swojego ochroniarza i widziałem złość w jej oczach. A więc wiedziałeś! I nic nie powiedziałeś, uważałam Cię za przyjaciela a ty wbiłeś mi nóż w plecy.

Mia odwróciła się i zaczęła kierować się do swojego pokoju. Musiałem wykorzystać ten moment, więc złapałem ją za dłoń i powiedziałem w jej kierunku:

Poczekaj musimy porozmawiać, ale nie tutaj. Mogłem się domyśleć, że nie pójdzie ze mną i nie porozmawia więc. Mówiła przy schodach, ale to co usłyszałem z jej ust sprawiło, że chciałem uciec i nigdy więcej nie wracać do kraju.

Nie to ty posłuchaj. Myślałam, że to nie prawda a jednak. Oszukałeś mnie i to kolejny raz a ja Ci uwierzyłam, że mnie kochasz i chcesz, że mną spędzić resztę swojego życia. Zniszczyłeś wszystko. Informuję Cię, że zrywam zaręczyny. Wyjeżdżam i nie szukaj mnie już nigdy więcej. ROZUMIESZ RIZZONI!! Nigdy więcej. Nie chcę Cię znać!! Nienawidzę Cię.

Kurwa ściągnęła pierścionek i rzuciła mi pod nogi. Gdy go rzuciła popatrzyła na mnie i powiedziała w moim kierunku: Zabierz go, może dasz jakieś innej naiwnej.

Co mogłem jej w tej sytuacji powiedzieć. Chciałem ją uspokoić i patrząc w jej oczy powiedziałem to co czuję: Mia kocham Cię i chce z tobą być.

Jej reakcja i słowa oraz gesty wyryły się w moim sercu, głowie. Patrzyłem na nią i wiedziałem, że nie pozwolę jej odejść nie teraz.

Mia zaczęłam się śmiać. I mówiła do mnie: Ty i miłość Rizzoni czy ty się słyszysz. Ty jesteś jednym wielkim chodzącym kłamcą.

Musiałem się chwycić ostatniej deski ratunku, złość, która zaczęła się kłębić we mnie, powoli uchodziła. Przerodziło się w to słowa: Nie dam Ci odejść z tego domu!

Czego mogłem się spodziewać od wkurwionej na maxa dziewczyny no ale to co odpowiedziała:

To mnie kurwa zabij i dokończ to czego nie zrobił mój ojciec, podeszła do mnie i wyciągnęła pistolet z kabury, podała mi go a rękę z pistoletem skierowała w stronę swojego czoła.

I mówiła dalej: No Rizzoni zrób to. ZABIJ MNIE! Albo pozwól mi odejść raz na zawsze.

Moja dłoń zaczęła się trząść nie kontrolowałem tego. Opuściłem broń i upadłem na kolana. Łzy płynęły mi po policzkach powiedziałem tylko tyle: Mia kocham Cię nie opuszczaj mnie. Dziewczyna patrząc na mnie stwierdziła: Ty kochasz samego siebie Marco Rizzoni tylko siebie. W pewnym sensie miała rację, ale odkąd zamieszkała w moim domu moje serce zaczęło bić dla niej tylko dla niej.

Pozwoliłem jej udać się na górę, aby się spakowała i wyprowadziła.

Udałem się do salonu, gdzie stał Nicholas, bo Marcello pobiegł za moją narzeczoną albo byłą narzeczoną już teraz. Nicholas nie wiedział co ma powiedzieć obserwował całą sytuację. Wydusił tylko SZEFIE PRZYKRO MI, ALE MÓWIŁEM ŻE TO SIĘ TAK SKOŃCZY.

Proszę Cię zamknij się lepiej.

Ok. Już się zamykam.

Słyszałem, jak Marcello puka do jej drzwi i coś gada, ale znając blondynkę nie miał szans. Po pewnym czasie zauważyłem, jak schodzi i kieruje się do drzwi.

Spojrzała w naszą stronę i wydusiła z siebie: Żegnaj Marco Rizzoni obym nigdy w życiu Cię nie spotkała na swojej drodze.

Krzyknąłem: Mia poczekaj, porozmawiajmy!

Ostatnie słowa jakie usłyszałem z jej pięknych ust to: Nie!! Już nigdy nie będę z tobą rozmawiać.

I rozpierdoliłem coś co miało jedyny sens w moim życiu. Zniszczyłem kogoś na kim mi zależało, kogoś kogo kochałem ponad swoje życie. Ale moje decyzje, zmieniły moje i Mii życie. Musiałem to jakoś naprawić. Jedyne wyjście to zabicie Piotra Kowalskiego. Chodź wiem, że Mia nie zaufa i nie pokocha mnie już. To będę spokojny o nią, że nic jej się już nigdy nie stanie z jego strony.


W Blasku KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz