Pov Emory
Spakowałam ostatnią walizkę. Czułam wolność. Zaraz wyjadę na studia, z dala od domu, razem z najlepszym przyjacielem.
- Gotowa? – spojrzałam na Rebecce. Uśmiechała się ciepło splatając dłonie pod biustem. Podeszłam do blondynki i przytuliłam ją mocno – Moja dorosła córeczka.
Odsunęła się ode mnie i za jej plecami wyrósł tata. Wpadłam w jego ramiona. Ścisnął mnie tak, że poczułam jak odbiera mi tlen. Lekko poluzował uścisk.
- Może zostaniesz? Dam ci pracę w swojej firmie... - próbował mnie przekonać... już chyba szesnasty raz dzisiaj.
- Harry, daj spokój – przerwała mu – Emory nie jest już twoją małą dziewczynką. Ma już dziewiętnaście lat.
On w moim wieku szukał pracy by mnie utrzymać. Miał ciężki start z dorosłość. Wpadli z moją mamą niedługo po zakończeniu szkoły. Rodzice się na niego wypieli, bo nie lubili mojej matki, choć ważniejszym powodem było to, że mieli co do niego plany na resztę życia. Kolejnym ciosem dla niego była śmierć Agnese - mojej matki. Miał przejebane życie, ale poznanie Rebecci podniosło go z załamania.
I będę jej za to wdzięczna do końca życia.
- No wiem.. – westchnął. Puścił mnie i objął ramieniem żonę.
- Kiedy przyjedzie Logan? – spytała na co spojrzałam na ekran telefony by sprawdzić godzinę.
- Niedługo powinien być – jak na zawołanie duża czerwona mazda pojawiła się na podjeździe.
Żal mi było stąd wyjeżdżać. W tym mieście miałam napisać dużo wspaniałych wspomnień, ale przecież studia to niby najlepszy okres w życiu człowieka. Nie wiem kto tak mówi, ale na pewno nie ja.
- Dzień dobry, mamo – wysiadł z auta i podszedł do Rebecci. Kobieta uśmiechnęła się do chłopaka.
- Ile razy mam ci powtarzać, że Rebecca nie jest twoją matką? – spytał Harry, na co blondyn wywrócił oczami.
- A ile razy mam ci powtarzać, że mi to nie przeszkadza? – spytała męża z uniesioną brwią – Daj spokój mojemu synowi – parsknęłam. Zawsze traktowała Logana jak swoje dziecko. Gdyby wiedziała, że kiedyś dopuściłam się kazirodztwa...
- Ja się do niego nie przyznaje – parsknął w odpowiedzi, a Logan westchnął.
- Dobra, Emory, gotowa? – spytał przenosząc na mnie wzrok.
- W domu jest jeszcze ostatnia torba. Zaraz wrócę – skinął i sięgnął po walizkę stojąca pod moimi nogami. Weszłam do domu i gdy zamknęłam za sobą drzwi poczułam ukłucie w piersi.
Co innego wyjechać na miesiąc, a co innego na resztę życia. Niby zawsze mogę ich odwiedzić, ale to już nie będzie to samo.
Weszłam po schodach do swojego pokoju i mój wzrok szybko odnalazł sporą różową torbę w hello kitty.
Wzięłam ją na ramie i ostatni raz rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Już niedługo może się zmienić w siłownie – parsknęłam na tą myśl.
Ostatni raz spojrzałam na swoją toaletkę i tablice korkową ze zdjęciami. Nie zdjęłam ich z jednego powodu. Gdy tu wrócę na święta albo na wakacje będę mogła poczuć jakbym stąd nie wyjeżdżała.
Wyszłam z pokoju i po chwili byłam już przed domem. Zapakowałam torbę do auta i stanęłam przed rodzicami.
- Emory – podeszłam do taty. Przytulił mnie mocno i nie chciał puścić – Zrobiłem ci przelew – szepnął i się odsunął.
CZYTASZ
I Wanna Die When You Touch My Body
Roman d'amourI Wanna Die #2 #2 - die - 22.02.24 #3 - die - 03.02.24 #8 - die - 30.01.24