Rozdział 11

323 21 1
                                    

Pov William

Odeszła. Patrzyłem na jej plecy, znikające za rogiem budynku.

Przecież nic się nie stało.

Właśnie, że się stało. I ona dobrze o tym wiedziała, tylko nie rozumiem czemu się wypierała. Było jej wstyd się przyznać? Wiem, że duma jej może na to nie pozwalać, ale w takiej sytuacji mogłaby odpuścić. Wiem, że dla niej stało się okropnie dużo.

Wiem, że mnie nienawidzi, ale jak mogę ocieplić swój wizerunek w jej oczach? Nie chcę by się tym zadręczała, kuźwa mogłem się wypierać, ale zależy mi na niej. Nie umiałem tego wyjaśnić, tak po prostu było. Przez ten rok czasami o niej myślałem, ale szybko te myśli uciekały, bo przecież więcej miałem jej nie zobaczyć. W Miami nie wiedziałem na czym stoimy. Mieliśmy udawać, a nasze stosunki definitywnie wskazywały na to, że możne jednak coś mogłoby być prawdziwe. Już nie chodzi o miłość, ale w pewnym momencie nasza nienawiść wygasła. I ona dobrze o tym wiedziała. Wrogowie nie chodzą ze sobą do łóżka, nawiasem mówiąc wielokrotnie. Dobra, w tamtym okresie byłem trochę inny i uprawiałem seks z kimkolwiek, ale to było coś innego. To nie był typowy seks, a przynajmniej dla mnie. Ja nigdy nie zostaję na noc, a z nią zostałem. Byłem pijany, ale nawet pod wpływem tak nie robiłem.

Zostanie na noc jest znakiem na to, że to nie jest zwykła dziewczyna. W sumie nie była zwyczajna. To siostra mojego przyjaciela. Nasze kontakty z Damonem się trochę przerzedziły, ale w stu procentach go rozumiem. Naraziłem Emory na ogromne niebezpieczeństwo zbliżając się do niej, ale nie umiałem tego powstrzymać, to się po prostu stało. Żałowałem, że nasz związek miał być tylko szopką, ale w innym przypadku nawet by go nie było. Nie spojrzałbym na nią w ten sposób. Nigdy nie poszedłbym z nią do łóżka ani nic. Nawet bym o tym nie pomyślał.

Z zamyślenia obudził mnie dźwięk dzwonka telefonu. Wyjąłem go z kieszeni.

- Will, wiesz na co mam ochotę? - wywróciłem oczami. Mi tej ochoty brakowało.

- Nie, Rory, to koniec - musiałem to zrobić. Innej okazji mogłoby nie być. Ta nie była najlepsza, ale nadal była okazją.

- Co? - spytała lekko niedowierzając - Żartujesz, prawda? Will, jesteś pijany?

- Nie. To koniec. Nie żartuję.

- To przez nią, tak?

Jednak miała trochę IQ.

- To nie jest ważne...

- Czyli tak - zaśmiała się gorzko - Zdradzałeś mnie z nią? Ile razy Will? - wziąłem głęboki wdech.

- Po pierwsze nie byliśmy w niczym oficjalnym, łączył nas tylko seks, po drugie nie zdradziłem - wyjaśniłem. Nie do końca wiedziałem jak jej to wytłumaczyć.

- Znudziłam ci się? - wywróciłem oczami.

- Uszanuj to. Nie kręci mnie już takie życie...

- Jeszcze powiedz, że chcesz się ustatkować - prychnęła - Jesteśmy na to za młodzi Will.

- To po prostu koniec. Chcę się zmienić - wyznałem. Sądziłem, że mnie wyśmieje, ale w słuchawce słyszałem cisze.

- Dobrze. Pa – zanim coś powiedziałem zdążyła się rozłączyć. Westchnąłem. Chociaż szybko poszło.

Musiałem odreagować. Włączyłem kontakty i wybrałem numer przyjaciela. Wiedziałem, że nie odmówi.

- Halo?

- Stary masz ochotę na małą rywalizację?

- Zależy co masz na myśli młody - przewróciłem oczami.

I Wanna Die When You Touch My BodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz