Pov Emory
Gdy szczęśliwie udało się dojechać do motelu, Logan stwierdził, że choćby miał paść ze zmęczenia, nie da mi już prowadzić. No cóż. Lepiej dla mnie. Prywatny szofer zawsze w cenie. On jest za darmo, co prawda, ale to tylko korzystać.
Usiadłam na materacu i od razu upadłam na plecy. Materac lekko się ugiął pod moim ciężarem, a mój wzrok skupił się na suficie. Biała, a raczej lekko już zżółkła farba chyba już powoli zaczęła odpadać.
Blondyn położył się obok mnie, rozkładając się jak żaba na liściu. Wbił mi łokieć w żebra przez co syknęłam. Nie przejął się tym jednak tylko jeszcze bardziej mnie zepchnął.
- Żartujesz sobie? - spytałam, gdy moje ciało zsunęło się z materaca na podłogę. Wstałam i popatrzyłam na niego karcąco.
- O mało nas nie zabiłaś, muszę się jakoś uspokoić - odparł kładąc dłoń na prawej piersi. Szybko się zreflektował i przesunął rękę na lewą, udając zawał. Wywróciłam oczami, patrząc na jego dramaturgię.
Wzięłam głęboki wdech i wydech po czym wyszłam z pokoju na balkon, który był jednocześnie przejściem między pokojami. Coś na kształt korytarza.
Miałam nie palić, ale to było silniejsze. Camele ostatnio za często pojawiały się w moich dłoniach. Wyjęłam zapalniczkę i zapaliłam końcówkę. Wzięłam wdech i zanim się zaciągnęłam wypuściłam powietrze z głośnym westchnieniem. Dym wypełnił moje płuca. Wypuściłam go tworząc małe kółeczko.
Zdecydowanie za dużo ostatnio paliłam.
- Taka ładna, a pali? - odwróciłam się w kierunku głosu. Nie wiedziałam z kim mam jakże wątpliwą przyjemność konwersować, ale mało mnie to obchodziło. Nie odpowiedziałam. Odwróciłam się i włożyłam między wargi końcówkę fajki - Nieładnie tak ignorować - nieznajomy stanął obok mnie i oparł łokcie o barierkę. Ciemny blondyn patrzył na mnie z ciekawą iskierką w oczach. Jego niebieskie oczy skupiły się na mnie co było dość niekomfortowe.
- Czego chcesz?
- Porozmawiać z piękną kobietą - odparł z szelmowskim uśmieszkiem. Wywróciłam oczami.
- Kim jesteś?
- Nazywam się Tobby - pokiwałam głową.
- Ja...
- Emory, prawda? - spytał ściągając moją uwagę. Zgasiłam niedopałek i zlustrowałam go wzrokiem - Jesteś byłą Morettiego, co nie?
Przymknęłam powieki, próbując nie zacząć krzyczeć.
- Skąd ta myśl?
- Widziałem twoje zdjęcie - zamknęłam oczy.
- I?
- Naprawdę jesteś piękna - powiedział i zrobił krok w moją stronę. Ja zrobiłam krok w tył - Nie jesteście już razem, więc...
- Więc się odpierdol - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i uśmiechnęłam na widok Logana.
- A ty kim jesteś? - spytał zwracając mi przestrzeń.
- Jej chłopakiem, więc wypierdalaj - uśmiechnęłam się pod nosem.
On już drugi raz jednego dnia, ratuje mi dupę.
- Dobra, sorry - odszedł w swoją stronę, a ja spojrzałam na przyjaciela.
- Ty to masz branie. Drugi jednego dnia? - parsknął.
- To ktoś od Willa, widział moje zdjęcie - odparłam i podeszłam do chłopaka. Przytuliłam go mocno - To się nigdy nie skończy.
CZYTASZ
I Wanna Die When You Touch My Body
RomanceI Wanna Die #2 #2 - die - 22.02.24 #3 - die - 03.02.24 #8 - die - 30.01.24