Rozdział 17

197 11 0
                                    

Pov Emory

Kolejny chlust wody. Tym razem tylko w niego powstrzymał mnie od rzucenia w niego bluzą.

- Hunter do cholery, ile ty masz lat? Oddaj to wiaderko - parsknęłam, a po chwili i ja oberwałam cieczą. Prosto w plecy. Odwróciłam się i zobaczyłam uciekającego Logana - Ten się śmieje kto się śmieje ostatni - zaśmiał się brunet i złapał moją dłoń.

- Co ty...?- zaczął biec w stronę chłopaków trzymając moją dłoń. Ruszyłam za nim ledwo nadążając za nim. Zatrzymał się koło jakiegoś dziecka, które trzymało wiaderko.

- Hej młody. Pożyczysz na chwilę? - chłopczyk niemrawo pokiwał głową, a brunet wziął plastiki i razem ruszyliśmy w stronę wody - Mała zemsta?

- Mała zemsta - uśmiechnęłam się jakby wstąpił we mnie szatan. Nabrał wody po brzegi i ruszyliśmy przed siebie szukających naszych przyjaciół. Wredny uśmieszek nie opuszczał naszych twarzy. Cicho zakradliśmy się do nich od tyłu i razem pochyliliśmy wiaderko nad ich głowami.

- Jesteście mokrzy - powiedział brunet, a ja po chwili zdałam sobie sprawę z dwuznaczności tych słów.

- Wy bardziej - odparł blondyn i ruszył w stronę naszego koca. Nie zważając na to, że materiał jest dalej mokry usiadł. Szatyn jakby złapał kontekst i uniósł sugestywnie brew.

Nagle poczułam ciecz ściekającą mi po nodze. Rozszerzyłam oczy i szybko w pamięci zaczęłam przypominać sobie swój kalendarz. To nie była woda.

Cholera. Ja chyba nie wytrzymam.

- Logan... Chodź ze mną - złapałam dłoń przyjaciela i ruszyłam w kierunku toalet.

- Co się stało?

- Ja... Po prostu chodź - starałam się jakoś wolno iść, aby nie spowodować większego krwawienia.

Czemu ja mam tak słabą pamięć?

- Gdzie idziecie? - spytał Hunter. Podniósł się z koca. William również zaczął się na nas gapić.

- Możemy już iść do tego domku? - spytałam, modląc się by się zgodzili i nie zadawali pytań. Oczywiście druga część modłów nie została wysłuchana. Cóż za ironia.

- Co tak wcześnie? - spytał Hunter, spojrzałam wymownie na blondyna - Każda pora jest dobra - odparł i zaczął się ubierać. William patrzył na mnie podejrzliwie. Uniosłam brew dając mu do zrozumienia, że się gapi. Odwrócił wzrok i założył na siebie koszulkę. Podał mi mój plecak.

- Potrzebujesz nas wszystkich? - zacisnęłam wargi w cienką kreskę. Nie potrzebuję żadnego z was. Potrzebuję tylko łazienki i podpasek. Pokręciłam głową - No to chodźmy. Zaprowadzę cię - zaczęłam szukać w tym podstępu - A wy się bawcie - zwrócił się do blondynów.

Trochę bałam się zostać z nim sam na sam, tym bardziej, gdy mam okres. Nie spodziewałam się po nim niczego.

- Chodź - ruszył w kierunku wyjścia z plaży. Niepewnie ruszyłam za nim – To niedaleko - pokiwałam głową.

Czy on koniecznie chciał zostać ze mną sam na sam? Dlaczego tak naprawdę kazał Loganowi i Hunterowi zostać na plaży? Trochę wątpiłam w jego dobrą wolę.

- Ty kiedyś trenowałaś jakieś sztuki walki? - spytał, na co wybuchłam śmiechem. Trzeba coś trenować by umieć uderzyć? Tym bardziej, że tylko kopnęłam go w brzuch.

- Skąd to pytanie?

Kiedyś trenowałam, ale to był bardzo krótki epizod. Chętnie bym do tego wróciła, ale tutaj nie wiem, gdzie miałabym iść ani tym bardziej problemem może być czas, którego może mi braknąć.

I Wanna Die When You Touch My BodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz