Rozdział 26

98 11 0
                                    

Pov William

Patrzyłem na nią, wyglądała pięknie. Bluzka, którą miała na sobie idealnie podkreślała jej figurę. To nie ubrania, to ona była piękna. Mierzyłem ją wzrokiem, dopóki tego nie zauważyła. Wtedy wywróciła oczami i skupiłem się na czymś innym. Spojrzałem na ułożoną playlistę po to, żeby włączyć odtwarzanie losowe. Po kilkunastu minutach Damon wrócił z alkoholem, miał go tyle jakby obrabował monopolowy. Josh pomógł mu wypakować butelki, a po chwili Leyla przyszła z kieliszkami. Katherine jej pomogła zabrać szkło dla każdego. Procenty zaczęły się lać, ale dzisiaj mnie do nich nie ciągnęło. Mogłem napić się tylko symbolicznie, za zdrowie jubilatki.

Mój wzrok odnalazł siostrę, miałem nadzieję, że nie tknie alkoholu. Obiecała mi to. Ona miała dopiero siedemnaście lat, wolałem chronić ją od smaku wódki jak najdłużej.

Katherine podała mi kieliszek, a po chwili głos Damona rozszedł się po pomieszczeniu.

- Za zdrowie Valerie! Sto lat, kochanie - szatyn cmoknął w policzek swoją dziewczynę i wszyscy wznieśliśmy toast. Mimowolnie obserwowałem Emory. Ona po alkoholu to, to wróżyło kłopoty. Z czystym sumieniem wypiłem szota jednym łykiem. Miałem nadzieję, że niczego nie odpierdolę.

Give me tough love
Leave me with nothin' when I come down
My kinda love
Push me and choke me 'til I pass out

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight (tonight)

Zauważyłem, że Leyla i Katherine wypiły już chyba po trzecim szocie i zaczęły razem tańczyć. Kilka chwil potem Josh porwał swoją dziewczynę. Za to ja stanąłem koło komputera i zmieniałem muzykę. Podobała mi się rola DJ-a. Chociaż długo nie nacieszyłem duś spokojem. W pewnym momencie podeszła do mnie Katherine. Brunetka położyła przede mną szklankę z kolorowym napojem.

- Spróbuj, sama zrobiłam. Tajna receptura - poprosiła, aż zmarszczyłem brwi, ale zgodnie z poleceniem napiłem się. Było mocne, to musiałem jej przyznać. Dziewczyna zaśmiała się z mojej miny. Jakby to miało być zabawne...

- Coś ty tam wlała?

- Zmieszałam piwo o smaku mango i wódkę - uśmiechnęła się, a mi oczy wytrzeszczyło.

Ja już się nie napiję. Co najwyżej wleję sobie soku. Nie chciałem się najebać ze względu na Emory.

Dziewczyna pociągnęła moją dłoń odrywając mnie od komputera. Spojrzałem na nią wymownie. Mimo wszystko nie miałem ochoty na zabawę, dlatego schowałem się na krześle DJ-a. Od wizyty w domu matki Aurory chodziłem jak struty. Nasza rozmowa nie dawała mi spokoju. Aurora miała dzieci, o których nie wiedział Alessandro, to było pewne. Musiałem teraz znaleźć te dzieci i samą Aurorę.

Brunetka zaczęła tańczyć obok mnie porywając moje dłonie.

- Kathy... Nie mam ochoty...

- Pan maruda się znalazł. Zdziadziałeś przez ten rok - westchnęła, a ja zmarszczyłem brwi.

Zdziadziałem? Naprawdę? Wywróciłem oczami na jej słowa i wbrew swoim obietnicom zacząłem tańczyć razem z nią. Uniosła kącik ust w zwycięskim uśmieszku. Zbliżyła się do mnie bardziej i obróciła tyłem. Nie wiedziałem, co kombinowała, ale się tym nie przejmowałem. Położyłem dłonie na jej biodrach. Piosenka automatycznie się zmieniła na Toca Toca od Fly project.

Oh, you said, "No, no, no"
I said, "No, no, no, no"
You say, "Take me home"
I say, "Dom Perignon"
You said, "No, no, no"
I said, "No, no, no, no"
No, no, no, no

I Wanna Die When You Touch My BodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz