Pov Emory
Gdy tylko mnie dotknął wiedziałam, że musiałam stąd wyjść. Hunter poradzi sobie sam. Od razu odwróciłam wzrok od twarzy Williama, wiedziałam, że mówił coś do mnie, ale nie umiałam się skupić.
Nie miałam pojęcia, co do niego czułam, dlatego wolałam trzymać go na dystans. To mogło być bardzo dobre wyjście.
- Emory to będzie dobre na... Will, co ty tu robisz? - dopiero głos Huntera do mnie dotarł. Pokiwałam głową na to co mówił wcześniej i wzrokiem szukałam swojego telefonu.
To był czas na ewakuację.
- Chciałem pogadać - odparł brunet, a jego wzrok błądził między nami - Ale chyba wrócę później.
- Ja już pójdę - zwróciłam się do blondyna i schowałam urządzenie do tylnej kieszeni spodni. Bez słowa więcej wyszłam z mieszkania.
- Emory, nie skończyliśmy! - krzyknął Hunter, ale nie zamierzałam się wracać. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w kierunku schodów. Musiałam to rozchodzić. Schodząc po schodach z piątego piętra. Ruch to zdrowie. Moja kontuzjowana kostka po biegach w liceum to potwierdzi. W końcu przydała mi się nauka szybkiego spierdalania.
Jeszcze nie zdecydowałam, czy porozmawiam z Williamem. Nie wiedziałam, co chciał mi powiedzieć, skoro nie chodziło o nas. Może Ian coś odwalił w związku z Nicole? Może Will zaczął bawić się w rodzica? To było dość prawdopodobne. Wyszłam z budynku i zaczęłam się rozglądać za nazwą ulicy. Musiałam jakoś zamówić ubiera, bo umawiałam się z Hunterem, że mnie odwiezie, ale plany najwidoczniej się zmieniły. Na szczęście nie musiałam długo czekać i po kilkunastu minutach byłam pod akademikiem, a kierowca był naprawdę złotym człowiekiem. Nie odezwał się słowem, od razu otworzyłam aplikację, żeby dać mu pięć gwiazdek, ale wtedy rzuciło mi się w oczy jedno powiadomienie.
Użytkownik Leyla.Goldberg dodał/a cię do czatu grupowego just girls.
Parsknęłam śmiechem. Usiadłam na najbliższej ławce i zaczęłam czytać, to co mnie ominęło.
Leyla.Goldberg: Laski, ja mam ochotę na babski wieczór, nie wiem jak wy.
Katherine.Moon: Jeśli masz maseczki ze śluzem ślimaka to jadę nawet za pięć minut.
Valerie.Hoover: Nie mów, że naprawdę nakładasz to ohydne coś na twarz...
Katherine.Moon: Mam ci przypomnieć, co miałaś na dekolcie po wizycie u Damona? Jak jutro się na niego rzucisz to cię zestrzelę.
Chyba nie chciałam wiedzieć. Naprawdę nie chciałam znać takich szczegółów.
Ja: Proszę nie kontynuuj.
Katherine.Moon: Twój braciszek jest naprawdę niegrzeczny. Powinnaś mu dać rózgę na święta.
Poczułam mentalnego kopa w dupę.
Katherine.Moon: Chociaż pewnie wykorzystałby ją w inny sposób, jeśli wiesz co nam na myśli małolato.
Leyla.Goldberg: Kath, daj jej spokój, to jej brat.
Ja: DZIĘKUJĘ.
Leyla.Goldberg: To co powiecie na niedzielę? Zregenerujemy się po imprezie. Założę się, że wszystkie zaśniemy w makijażu i to byłby idealny czas na nadrobienie plotek.
Ja: Jak wyślesz adres... To postaram się być punktualnie :)
Leyla.Goldberg: Wszyscy będziemy nocować u Huntera, więc po prostu wyrzucimy chłopaków z domu.
Poczułam niepokój. Mieszkanie Huntera jest duże, ale obawiałam się spania z Williamem w jednym budynku. Miałam nadzieję, że nie w jednym pokoju. Tego bym nie przeżyła.
CZYTASZ
I Wanna Die When You Touch My Body
RomanceI Wanna Die #2 #2 - die - 22.02.24 #3 - die - 03.02.24 #8 - die - 30.01.24