Rozdział 5

315 21 1
                                    

Pov Emory

Nieznany numer: Proszę cię, porozmawiajmy.

Nie musiałam mieć go zapisanego by wiedzieć z kim mam przyjemność. Usunęłam jego numer i szczerze miałam nadzieję, że on mój też. Nie zmieniłam numeru, bo nie czułam się aż tak zdesperowana. Zresztą szybko odpuścił.

Może dlatego, że go zablokowałam.

Nie chciałam wiedzieć po co chce mi coś wyjaśniać ani tym bardziej co chce wyjaśnić. Nie obchodziło mnie ani to ani on. Jak dla mnie mógł zniknąć.

Opadłam plecami na poduszki, głęboko wzdychając.

Za dwa dni zacznie się nauka i wszystko z tym związane, a ja wcale nie byłam na to gotowa.

Spojrzałam znów na ekran i bez przeczytania wiadomości zablokowałam jego numer.

Może bym mogła z nim porozmawiać, gdyby nie to, że jak na niego patrzę
w głowie mam to co zrobił nam jego ojciec. Wiem, że dzieci nie powinny być karane za grzechy rodziców, ale to jest inna sytuacja. Może i go uratował, ale gdyby nie on nie byłoby tej sytuacji.

Gdy kolejny dźwięk oznaczający kolejną wiadomość rozbrzmiał w pomieszczeniu czułam, że muszę czymś rzucić. Niestety telefonu było mi szkoda.

Spojrzałam na ekran i westchnęłam.

Hunter: Wysłuchaj go.

Hunter: Wiem, że proszę o wiele, ale on naprawdę chce tylko tego. Potem zniknie.

Nie wierzyłam mu. William tak po prostu nie odpuszcza.

Nie on.

Czułam pierdoloną frustrację za każdym razem, gdy o tym myślałam. Z jednej strony mój mózg kazał mi myśleć, że to się źle skończy, a z drugiej trochę ciekawiło mnie co chciał mi powiedzieć. Może chciał wytłumaczyć zajście z wczoraj? Wątpię. Nie byłam dla niego nikim szczególnym by mi się miał z tego tłumaczyć. Tylko Loreline od tamtego momentu patrzyła na mnie jak na największego wroga, a naprawdę tego nie chciałam. Jedynie Melody traktowała mnie normalnie.

Musiałam stąd wyjść. Dusiłam się tu. Wzięłam głęboki wdech i podniosłam się z materaca by złożyć buty. Gdy już zawiązałam sznurówki bordowych trampek wyszłam z pokoju i od razu zderzyłam się z wrogim spojrzeniem blondynki.

- Poczekaj - spojrzałam na nią z uniesioną brwią - Możemy porozmawiać? - nie powiem. Zdziwiła mnie jej inicjatywa. Niepewnie skinęłam głową i usiadłam na kanapie obok niej. Czułam się cholernie dziwnie, bo właśnie tutaj się pieprzyli. Nadal miałam ten obraz w głowie.

- Jeśli chodzi o wczoraj to...

- W pewnym sensie tak - przerwała mi - Kim jesteś dla Willi? Po jego reakcji wnioskuję, że się znacie - patrzyłam na jej twarz i jednocześnie szukałam odpowiedzi. Sama nie wiedziałam. Można to nazwać tak, że byłam jego starą znajomą? Może.

- Byłam jego starą znajomą - powiedziałam. Nie do końca wiedziałam jak to dobrze określić. Przecież nie będę jej tu naszej biografii opowiadać. To jest zbyt popierdolone.

- Skąd się znacie? - to było przesłuchania? Badała grunt?

- Mój brat się z nim przyjaźni i tak wyszło, że go poznałam - pokiwała głową - Wiem co robisz i naprawdę nie masz się czego obawiać. Między nami nic nie ma i nie będzie - spojrzała na mnie z rozchylonymi ustami. To nie było takie trudne. Rozumiałam o co jej chodzi i nie chciałam żeby miała mnie za wroga. Niech Will jej się tłumaczy.

- Rozumiem i dziękuję - pokiwałam głową. Wstałam z miejsca i wyszłam z pokoju.

Zeszłam szybko po schodach i gdy otwierałam drzwi wpadłam na czyiś tors. Męski tors. Odsunęłam się szybko i spojrzałam na kogo wpadłam. Wzięłam głęboki wdech, gdy zobaczyłam jego twarz.

I Wanna Die When You Touch My BodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz