Pov William
Nigdy kurwa więcej nie dam się namówić Nicole na coś takiego. Zżerała mnie myśl, że Emory może właśnie całować tego idiotę. Nie powinienem tego czuć, ale kurwa mać czuję to.
Właśnie siedziałem w aucie i patrzyłem jak szatynka wysiada z samochodu tego fiuta. Podał jej rękę, znalazł się kurwa dżentelmen od siedmiu boleści. Prychnąłem czym tylko jeszcze bardziej rozbawiłem siostrę, która oczywiście musiała jechać ze mną.
- Weź ty może jakieś leki na zazdrość - zgromiłem ją spojrzeniem - A nie, nie ma takich. Biedny - nie mogłem się powstrzymać i szturchnąłem ją w ramię.
- Zaraz cię do domu odwiozę.
- Jestem ci potrzebna - co racja to racja - Już weszli, więc idę - nie umiała powstrzymać rozbawienia.
Czy to było podejrzane? Oczywiście, że tak. Czy mnie to interesowało? Oczywiście, że nie.
Chciałem wiedzieć, co tam się dzieje.
Jak bardzo jest ze mną źle?
Wyjąłem telefon i od razu napisałem wiadomość do siostry.
Ja: Co robią?
To jest chore, prawda?
Nicole: Siedzą i rozmawiają. Zluzuj.
Westchnąłem. To było chore. Nie powinienem wysyłać tam Nicole, tylko to ona mnie do tego namówiła. Ja nie chciałem tego robić.
Wyjąłem ze schowka paczkę fajek. Odpaliłem jednego papierosa i zaciągnąłem się nikotyną.
Nienawidzę być zazdrosny. Dlaczego w ogóle to czuję? Przecież jej nie kocham. Jasno powiedziała, że nic między nami nie będzie, więc dlaczego siedzę pod tą pieprzoną kawiarnią i czekam aż coś się odwali? To nie ma sensu.
Ja: Wracaj, to zaszło za daleko.
Nicole: Właśnie się całują.
Telefon wypadł mi z rąk.
Nicole: Żartuję, już wracam.
Miałem ochotę po prostu odjechać, by musiała wracać pieszo, ale nie będę takim chamem.
****
Kilku minutach później zaparkowałem w garażu podziemnym. Nicole wysiadła z auta, a ja dalej w nim siedziałem. Nie miałem pojęcia, co ze sobą zrobić. Na szczęście o nic nie pytała.
Z jednej strony w głowie miałem to jak mnie uderzyła i zapewniała, że nie chcę żeby coś między nami było, a z drugiej... Ja chyba chciałem.
Przyjaźń, William. Nic więcej.
Dlaczego? Aż tak mnie znienawidziła? Chociaż gdyby tak było to nie zgodziłaby się nawet na przyjaźń. Nadal nie umie mi tego wybaczyć? Okej, postaram się bardziej. Zakochała się w nim? Przegrałem. Miałem nadzieję, że ta ich relacja nie jest tak silna i nie ma mowy o żadnym uczuciu między nimi.
Kurwa, pierdole to rozmyślnie.
Wyjąłem telefon i napisałem krótkiego SMS-a.
Ja: Widzimy się za dwadzieścia minut?
Rory: Po co? Chcesz mi coś oddać? Możesz mi to podrzucić na uczelnię.
Czyli ma focha.
Ja: Nie. Ostatni niezobowiązujący raz.
Rory: Wiedziałam, że zatęsknisz. Daj mi pół godziny.
Ja: Ok.
Będę tego żałował, ale musiałem jakoś zająć swoje myśli, a to pierwsze wpadło mi do głowy.
CZYTASZ
I Wanna Die When You Touch My Body
RomansaI Wanna Die #2 #2 - die - 22.02.24 #3 - die - 03.02.24 #8 - die - 30.01.24