Niechciany wypadek

1K 92 496
                                    

Nie zasnął ani na minutę. Przewracał się z jednego boku na drugi. Sierp księżyca świecący za oknem nie pomagał mu wcale. Nieustanna myśl o nadchodzącym poranku, a wizja pierwszego dnia na zajęciach przyprawiała go o ból głowy i nieustanny niepokój. Tak minęła mu cała, pierwsza noc w akademickiej komnacie. Przed samym świtem zwlekł się z łóżka wiedząc, że i tak nie zaśnie. Zasiadł przy swoim biurku i przy kilku zapalonych świecach zaczął nawlekać nitkę na igłę. W końcu musiał przyszyć swoje naszywki na mundurki. Nie mógł już pierwszego dnia wyróżniać się w taki sposób. Niestety robótki ręczne to nie była jego mocna strona. Zanim nawlekł szarą nitkę na cienką igłę minęły wieki (według zmęczonego Felixa), a tak naprawdę pół godziny. Jakimś cudem przeciągnął nić przez małe oczko, więc zabrał się za przyszywanie. Co chwila syczał z bólu, bo kłuł się nieustannie małą igiełką w palce. Doszło do tego, że musiał ssać je by drobne kropelki krwi nie ubrudziły mu mundurku. Męczył się ciągle z pierwszą naszywką, a za oknem już świtało. Gdy ponownie, tym razem głębiej, wbił igłę we wskazujący palec jęknął z bólu na tyle głośno, że wybudził pochrapującego Yanga.

- Która godzina?- wysapał przecierając oczy.

- Chyba przed siódmą jakoś.- odparł Lee gryząc palec by zatamować małe krwawienie.

- Co ty robisz?- zapytał Jeongin gramoląc się z własnego łóżka i podchodząc do lokatora bliżej. Wtedy dopiero zobaczył zakrwawione chusteczki, igłę ze szpulką nici oraz naszywki.

- O bogowie!- złapał się za głowę.- Czemu za każdym razem robisz sobie krzywdę?!- mówiąc to, szybko zaczął grzebać w swojej torbie w poszukiwaniu czegoś.

- Nieumyślnie przecież.- Felix spojrzał na swoją poranioną prawą rękę. Nie dość, że i tak jej wewnętrzna strona była w bandażach, to teraz jeszcze jej palce były pokłute. Z resztą w lewej było podobnie. I.N znów podszedł do blondyna i kazał mu wystawić obie ręce przed siebie. Po chwili na poranionej skórze zawitały drobne plasterki.

- To naprawdę nie było konieczne.- powiedział Felix, ale jakoś tak cieplej zrobiło mu się na duszy gdy patrzył na zmartwionego kolegę.

- Powinieneś uważać na swoje dłonie. Bez nich nie będziesz wstanie posługiwać się magią.- pogroził palcem po czym wreszcie przyjrzał się mu dokładniej.- Ile spałeś, że masz takie worki pod oczami?

- Może pomińmy ten temat.

- Tylko mi nie mów, że w ogóle.- spojrzał na twarz rozmówcy.- Żartujesz sobie?

- Chciałbym.- jęknął przecierając zmęczoną twarz.

- Dobra musimy cię doprowadzić do stanu używalności. Mam parę trików w zanadrzu.- zakasał rękawy.

- Ale muszę jeszcze przyszyć pozostałe cztery...

Nie skończył bo Yang jednym machnięciem ręki i cichym szeptem załatwił to. Nitka sama nawlekła się na igłę i zaczęła wybijać się z mistrzowską precyzją w pozostałe materiały.

- Jazda do łazienki. Przemyciłem ze świata śmiertelników całą kosmetyczkę z różnymi takimi. Korektor też gdzieś tam powinienem mieć.

Ich komnata tak jak każda inna miała łazienkę, za co Felix był niesamowicie wdzięczny. Nie wyobrażał sobie siebie w publicznej, w takiej gdzie każdy uczeń musiałby dbać o swoją higienę osobistą. Takie miejsca przerażały go najbardziej. Oczywiście w głównym budynku były łazienki szkolne, bo przecież nikt mający tam lekcje nie będzie biegać do swoich pokoi w innych oddalonych budynkach. Ale wracając. Teraz, przed łazienkowym lustrem Felix zakrywał swoje piegi. Jeongin mu to stanowczo odradzał, ale Lee uparł się. Sam miał schowane dość pokaźne zapasy podkładu, ale skro Yang użyczył mu swoich kosmetyków, aż żal nie skorzystać.

Dziedzictwo Krwi {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz