Felix w drodze powrotnej zastanawiał się cały czas o co chodziło przewodniczącemu szkoły. W ogóle jak nazywał się ten dzieciak i czemu był na niego tak cięty? Z tym pierwszym zamierzał pójść do I.N'a. Ale za nim miał szanse cokolwiek zrobić musiał spieszyć się na następną lekcję jaką była transmutacja. Wślizgał się do klasy w momencie gdy Pani Mallory była odwrócona plecami i szła w stronę swojego biurka. Zasiadł zaraz przy swoich kolegach nie zauważony przez nikogo. Beomgyu właśnie podtykał coś pod nos biednego Yanga, który nadal przysypiał.
- Co to?- szepnął Lix wykładając podręcznik i pergamin na blat.
- Sole trzeźwiące z lawendy.- mówiąc to podetknął flakonik pod sam czubek nosa przyjaciela. O dziwo ten od razu otworzył oczy i otrząsnął się.
- Fuuuu, boże jak ja nienawidzę lawendy.- jęknął. Wyglądał o wiele lepiej niż na treningu. Może ta jedna drzemka mu trochę pomogła.
- W ogóle dziękuję, że wyręczyłeś mnie z tym pływaniem. Naprawdę, gdybym miał jeszcze pływać to bym się najprędzej utopił.- uśmiechnął się z wdzięcznością do Lee.
- Nie ma sprawy. To nic w porównaniu z tym co zrobiłeś wcześniej.- odszepnął.
- Dzisiaj skupimy się na zamienieniu spinacza w gałązkę.- donośny głos uciął wszelkie rozmowy.- Mam nadzieję, że przeczytaliście ostatni temat. Informacje z niego przydadzą się dzisiaj.
Nauczycielka rozdała wszystkim małe, metalowe spinacze. A Felix Widząc ją powrócił myślami do niedawnej rozmowy przed treningiem. Pani Mallory powiedziała mu wcześniej, że rozmawiała z Valahielem. A na dodatek wskazał z dużą dokładnością co powinien powtórzyć na następne lekcje historii. Czyżby czarownica próbowała mu pomóc?
- Pamiętajcie by skupić swoją energię w dłoniach. To one są przekaźnikami, to przez nie przechodzi nasza magia. Słowa, które wypowiadamy przy rzucaniu zaklęć to tylko mała pomoc w posługiwaniu się naszą mocą.- nauczycielka zaczęła wywód.- One ułatwiają formowanie magii, nadają jej kształtu. Wielcy magowie, czarodzieje i czarownice gdy dochodzą do odpowiedniego poziomu umiejętności nie muszą nawet korzystać z tych wszystkich formułek i wierszy. Wystarczy ich wola, jedna myśl, by magia z nich wypłynęła. Dlatego wy jako początkujący, bo w pierwszej klasie poznawaliście praktycznie samą teorię, musicie zaczynać od małych rzeczy. Zacznijcie ćwiczenia.
Każdy zabrał się do roboty. Już po chwili całą salę wypełniły recytacje i machnięcia dłońmi. A Felix? Naprawdę próbował się skupić, ale wciąż był zmęczony po niedawnym pływaniu i jedyne o czym myślał to o położeniu się we własnym łóżku.
- W ogóle jak nastawiacie się na zajecie przed kolacją?- zaczął po cichu Beomgyu gdy pani Mallory stała przy ławce Suzan i Takeshi'ego, którzy przed chwilą wybuchnęli głośnym śmiechem. Właśnie dostawali opieprz stulecia.
- A co ma niby być?- zapytał zaciekawiony Yang, któremu udało się pokryć spinacz korą. Nie był to końcowy efekt więc z westchnieniem machnął dłonią by przywrócić go do pierwotnego wyglądu.
- Nie mów, że zapomniałeś! Przecież to dzisiaj mamy zajęcia z profesor DeFinle! Dzisiaj może zrobi próbę many?
- Jaką próbę?- Felix oderwał się od swojego kawałku metalu po nieudanych próbach zrobienia z nim czegokolwiek.
- Nie mówiłeś mu?- Gyu znowu się zdziwił.
- To dzisiaj?- I.N był niesamowicie zaskoczony.
- Co dzisiaj?- Lee zaczął się niepokoić.
- Pamiętasz jak mówiłem ci na samym początku, że na jednych zajęciach poznamy swoje specjalizacje? To właśnie dzisiaj na lekcjach z Ofensywy magicznej z profesor DeFinle poznamy je. To wielki dzień dla każdego czarodzieja.
CZYTASZ
Dziedzictwo Krwi {Hyunlix}
FantasyCztery nacje, które żyją ukryte w cieniu ludzi od wieków: Wampiry, Wilkołaki, Syreny i Czarodzieje. Wszyscy kryją się za woalem normalności. Ale jest jedno miejsce, w którym nikt nic nie ukrywa i nie udaje. No może poza nowym uczniem drugiego roku...