W cieniu nocy

979 93 288
                                    

- Twoje ciało ewidentnie szybko się regeneruje. Myślałem, że na aklimatyzacje będziesz potrzebował co najmniej dwóch tygodni.- Feurick skończył badanie polegające na wysyłaniu fal magii do organizmu Felixa by sprawdzić jego różne parametry.

- A co to znaczy?- zapytał lekko zdyszany po rozgrzewce.

- To znaczy, że przechodzimy do fazy drugiej. Będziesz mierzył się ze mną w walce wręcz i na koniec wspinanie się po skałach.

- Jak to walka wręcz z Panem?- Lee przeraził się lekko na tę informację. Nie wyobrażał sobie stanąć przed własnym profesorem i tak po prostu zacząć atakować.

- Normalna. Stawaj przede mną.- powiedział. Lee stanął niepewnie metr przed nauczycielem. Poczuł podmuch powietrza i tylko odruch i reakcja ciała uratowały go przed ciosem prosto w szczękę.

- No co pan?- zapytał w zdumieniu gdy zrozumiał, że jego własny nauczyciel przed chwilą chciał mu sprezentować piękną plombę.

- Lepiej nie gadaj tylko zacznij pracować nogami. Bo to, że uniknąłeś mojego ciosu to był czysty fart.- odparł i uśmiechnął się złowieszczo. Zaczął znowu zbliżać się, a Felix w popłochu wycofywał się krok po kroku.- Przede mną nie uciekniesz Lee, lepiej zacznij atakować.- powiedział i skoczył w przód.

Blondyn poczuł jak pięść profesora ląduje na jego żołądku. Skulił się z bólu, ale od razu zrobił unik przed drugim uderzeniem.

- Skup się, atakuj, no chyba, że wolisz jak wyślę cię do infirmerii i sobie znowu poleżysz.- zakpił.

Felix uciekał jak zając przed goniącym go lisem, co było dosyć ciężkie bo profesor naprawdę znał się na swoim fachu. Co chwilę jego drogę ucieczki tarasował Feurick i parę ciosów zdążyło trafić w ciało piegusa.

- No co jest Lee, nie potrafisz podnieść ręki na nauczyciela? To co będzie na trójboju, nie wiadomo co cię czeka.

Felix jęknął, miał w sobie jakąś wewnętrzną barierę ale zdawał sobie sprawę, że musi ją przełamać. Gdy w końcu nauczycielowi udało się wysłać nastolatka parę metrów w tył i uderzył głucho o drzewo, zdecydował. Podniósł się i czuł jak ból promieniuje od krzyża w stronę kończyn. To go trochę rozjuszyło, bo nie chciał by tak łatwo nim pomiatano. Wstał ledwo, opierając się o pień. Przetarł oczy. Profesor już szykował się do ataku.

- Nie powinieneś się rozkojarzać.- Feurick z uśmiechem walnął z całej siły pięścią. Rozległ się trzask łamanej kory. Felix udając, że jest na skraju sił wywiódł swojego mentora w pole. Gdy ten zamierzał się do ciosu ten zrobił unik w dół i po sekundzie zaatakował sam. Cios nie był tak precyzyjny jakby chciał ale dosięgnął lekko zaskoczonego profesora.

Walka przybrała na intensywności. Oboje próbowali różnych nieczystych sztuczek i testowali swojego przeciwnika. Wymieniali ciosy, kopnięcia, ich walka przerodziła się w krwawy taniec.

- Na dzisiaj możemy skończyć.- Feurick w końcu wyprostował się i opuścił zaczerwienione pięści. Felix dyszał ciężko. Takie wymiany ciosów męczyły go bardziej niż te wszystkie biegi przejałowe i dziwne ćwiczenia. Lee podszedł na miękkich nogach. Tylko wiatr zawiał, a on już leżał na ziemi. Jęknął gdy poczuł jak drobne kamyczki i szyszki wbiły się w jego odsłoniętą skórę.

- Młody, zapamiętaj sobie jedno. Twój przeciwnik nigdy nie skapituluje, nigdy nie przerwie walki. Zawsze musisz być czujny bo skończy się to dla ciebie nieciekawie. A teraz wstawiaj. Na koniec zostały ci wypady i kopnięcia w drzewo. Sto powtórzeń i leć na lekcje, a wieczorem będziesz miał wspinaczkę po skałach.

- A właśnie profesorze.- zaczął się podnosić lekko stękając przy tym.- Czy ja bym mógł dzisiaj skończyć trening trochę wcześniej?

- A co tak?- zapytał podejrzliwie, wskazując na pień by już zaczął kopnięcia.

Dziedzictwo Krwi {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz