Mętne, mącić, mętlik w głowie

857 85 197
                                    

Nieśli te skrzynie do jednego z wielu bocznych wejść, o których Felix oczywiście wiedział. Dlatego fakt, że Hyunjin prowadził go do szkolnej chłodni był mu znany. Milczał przez całą drogę.

- Nie zapytasz się gdzie idziemy i co w ogóle niesiemy?- zapytał w końcu Hyunjin.

- Cel drogi to podejrzewam, a co jest w skrzyniach to nie wiem.

- Ale czemu nie pytasz o to?

- Bo nie mam ochoty z tobą gadać proste.

Zeszli po schodkach w dół i przez metalowe drzwi weszli do chłodni. Na stalowych półkach było ustawionych w paczkach z kilka kop tusz mięsa, baniaki z mlekiem i inne produkty, które wymagały zimna. Ale w odrębnej części chłodni wydzielonej półścianką stały ów metalowe skrzynki. Odstawili swoje, a Hyunjin kucnął przy jednej i zaczął otwierać metalowe zawiasy.

- Jakoś wczoraj miałeś ochotę na spacer ze mną, a dzisiaj nawet nie chcesz otwierać tych pięknych usteczek?- zakpił wyciągając jakąś dziwną ofoliowaną paczkę.

- Czy ty możesz o tym zapomnieć i nie wspominać naszego pocałunku, który nie miał prawa się wydarzyć!- podniósł głos ze wściekłości.

- Ależ Jaskółeczko, to ty o nim wspomniałeś, ja nic nie powiedziałem. Ohoho, czyżby ktoś nie potrafił o czymś zapomnieć?- wstał i przybliżył się do Felixa, który pomimo otaczającego chłodu czuł jak jego policzki płoną.

Hwang miał rację, od rana nie potrafił wyrzucić z głowy tego co wydarzyło się w ogrodzie. Po co on w ogóle o tym wspomniał, mógł trzymać język za zębami.

Cała wcześniejsza pewność siebie wyparowała gdzieś. Z każdym krokiem starszego w jego stronę, Felix cofał się aż zatrzymała go zimna ściana chłodni.

- Wczoraj nie protestowałeś przed tym jak się całowaliśmy.- zniżył głos.

Natomiast Lee nie potrafił się odezwać. Śledził tylko jego powolne ruchy. A Hyunjin znowu powoli wysunął swoje kły, które zalśniły bielą w półmroku. Cały czas patrząc w oczy młodszego nagle wbił się kłami w przedmiot, który trzymał. Po chwili oderwał się od niego, a mała kropla czerwonej cieczy pociekła mu po brodzie. Jego usta pokryły się czerwonym odcieniem.

- Krew?- zapytał Felix nie rozumiejąc.

- Sprawdzam czy nowa dostawa jest świeża.- odparł rozbawiony w końcu odsuwając się od czarodzieja.

Lee spojrzał znowu w stronę skrzyń i już zrozumiał co się w nich znajdowało. Plastikowe woreczki z krwią były poukładane w stosy właśnie w tych metalowych skrzyniach.

- Po co...?

- Bo ja i moi pobratymcy nadal żywimy się krwią, tylko że w bardziej cywilizowany sposób. Nie rzucamy się na przypadkowych uczniów na korytarzach.

- Czyżby.- wysyczał Lee, któremu serce powoli się uspokajało.

- Nie rzuciłem się na ciebie, to ty mnie zaciągnąłeś do tej tajnej skrytki.

- Ale to ty potem prawie wgryzłeś mi się w szyję!- rzucił oskarżycielsko.

- Chwila słabości.- mruknął Hyunjin. Nadal nie wiedział, czemu jego ciało tak reagowało na krew i zapach Felixa. Musiał to rozpracować.

- Chwila słabości? CHWILA SŁABOŚCI?!- niemal wydarł się.- Milimetry dzieliły moją szyję od twoich kłów i gdybym nie uciekł to byś mnie wtedy zabił!- wypomniał mu. Felixowi było całkiem na rękę wyciągnięcie tej sprawy i wymiganie się od tematu pocałunku.

- Gdy wampir wpija się w szyję nie zawsze chce zabić.- zaczął Hwang.

- Ty mi tu teraz nie wyjeżdżaj o jakiś zasadach savoir vivre przy konsumpcji krwi. Dobrze wiemy, że byś się nie powstrzymał i mnie zabił.- rzucił Felix. Uważał dyskusję za zakończoną. Wyszedł z chłodni i poszedł po kolejne skrzynie. Chciał jak najszybciej uporać się z tym problemem i przejść do następnego. Chciał by ten dzień skończył się jak najszybciej.

Dziedzictwo Krwi {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz