Dzień dobroci

623 79 202
                                    

Ostatnie co pamiętał to jak jego ciało padło z wyczerpania na ściółkę leśną. Chciał się podnieść i uciekać dalej ale był na to za bardzo zmęczony, a rana na łydce zabierała jego energię i przeznaczała na regenerację, która i tak była już utrudniona. Gdy jego świadomość ulatywała jak woda przez sitko, jego ostatnią myślą było, tylko żeby jego sekret nie wyszedł na światło dzienne.

Teraz budził się powoli, a wraz z odzyskiwaną władzą w ciele nabierał chęci do ponownego utracenia jej. Bolał go każdy centymetr ciała, jakby ktoś rozpruł go i wywlekł na drugą stronę każdy narząd, a potem przejechał walcem. Kości stały się nieprzyjemnie zastane, a własne ciało było niesamowicie nie wygodne. Zamrugał powiekami by przyzwyczaić się do światła, na które stał się bardzo wrażliwy.

Pierwszym co zobaczył był przepięknie pomalowany sufit. Na samym jego środku wisiała, a bardziej była przymocowana gwoźdźmi, szara płachta, która zasłaniała to co było pod spodem. Ale zaraz przecież on ten sufit już widział.

Nie wiedział co było dla niego bardziej wstrząsające, to że znalazł się w pokoju Hwanga czy to, że jego właściciel właśnie siedział przy skraju łóżka i trzymał właśnie jego nadgarstek, który dodatkowo wąchał.

- Co ty sobie niby wyobrażasz?!- to miało zabrzmieć bardziej groźnie, ale przez zachrypnięty głos efekt minął się z celem. Chciał wyrwać od razy rękę, ale jak się okazało był bardzo słaby i tylko udało mu się lekko szarpnąć. Hyunjin przytrzymał jego dłoń przy własnym nosie i zaciągnął się po raz kolejny tą niesamowitą wonią.

- Dzisiaj to moja kolej na zadawanie pytań.- powiedział w końcu, ale nadal nie puścił jego nadgarstka.

- Czemu niby jestem w twoim pokoju do jasnej cholery?!- fala pytań zalała umysł blondyna.

- Nie dość, że zasłabł to jeszcze stał się głuchy.- warknął starszy.- Znalazłem cię w lesie, nieprzytomnego, poharatanego, z nieprzyjemną raną na nodze,- wymieniając puścił w końcu go i wstał z przysuniętego wcześniej krzesła.- A w dodatku nagiego.- dodał ze złośliwym uśmieszkiem.

Na to ostatnie Felix przemógł swoją wszechogarniająco niemoc w kończynach i podniósł się gwałtownie, spojrzał pod kołdrę, pod którą aktualnie leżał. Miał na sobie tylko białą koszulę, zapewne należącą do jego niby wybawiciela albo porywcza, to musiał jeszcze ustalić. Oczywiście, że wiedział jakie są następstwa przemiany w wilka. Gdy ponownie zamieniał się w człowieka był całkowicie nagi, jak Adam i Ewa żyjący w Raju. W dodatku gdy w lesie przemienił się w biegu, rozerwał swoje ciuchy, więc po powrocie do człowieczej formy nie miałby się w co ubrać. Teraz właśnie miał tego konsekwencje. Płonął soczystym rumieńcem i owinął się szczelniej pościelą, która nawiasem mówiąc była przesiąknięta słodkawym zapachem cytrusów i chyba róży. To był ów zapach, który chodził za nim od początku roku. Czyżby właśnie dowiedział się skąd pochodzi?

- Czy ty...- przemknął ślinę nie potrafiąc dokończyć.

- Czy podziwiałem twoje blade ciało w pełnej okazałości?- Hwang podkreślił słowo ''pełnej'' z kpiącym tonem na ustach.

Felixowi zrobiło się jeszcze goręcej, nawet koniuszki jego uszu płonęły czerwienią.

- Na wszystkie bóstwa, weź się tak nie denerwuj i uspokój swoje serce. Przez to, że ci tak bije pompuje więcej krwi, a twój zapach staje się intensywniejszy i bardziej kuszący.- mruknął lekko odsuwając się od łóżka, aż w końcu oparł się o blat biurka.- Nie widziałem cię całego, nawet klatki nie widziałem. Jak cię znalazłem byłeś cały pokryty duszkami Mere.

I znowu, Lee nie wiedział czy ma być bardziej poruszony pierwszą częścią o swoim zapachu, czy tym, że duszki ognia mu pomogły ocalić jego wizerunek w dużym stopniu.

Dziedzictwo Krwi {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz