Akcja lustro

851 89 280
                                    

Naprawdę nie chciał z nim rozmawiać. Nie miał ochoty. Chciał przejść obok niego nawet nie patrząc na jego sylwetkę.

- Felix...- Lee poczuł jak ten chwyta go za nadgarstek.- Proszę cię, chociaż wysłuchaj moich przeprosin.

Stanął w miejscu i niechętnie spojrzał na Changbina.

- Streszczaj się, bo naprawdę nie mam czasu.- powiedział, ale widząc szczere emocje na twarzy starszego, lekko złagodniał.

- Lix, ja naprawdę przepraszam. Nie chciałem stawiać cię w tej niezręcznej sytuacji, przy wszystkich uczniach...

- Ale to zrobiłeś.- zauważył.

- Wiem, ale wtedy poniosły mnie emocje. Nie mogłem nic nie zrobić gdy zobaczyłem jak Hwang przysiadł się do ciebie. To niebezpieczny, obrzydliwy i myślący, że jest panem życia krwiopijca.

- Nie musiałeś mnie ratować. Sam bym sobie poradził.

- Już zrozumiałem, że nie lubisz otrzymywać pomocy. Ale ten gościu wzbudza we mnie tylko najgorsze emocje. Byłbym spokojniejszy jakbyś siedział z nami, a nie sam. Poznałem trochę Hwanga przez ostatnie 3 lata. Wybiera sobie cele by się tylko podrażnić i zabawić. Rok temu zaginęła jedna czarownica. Nikt nie wie co się z nią stało, ale wszyscy wiedzą, że spędzała mnóstwo czasu z tą pijawką. Więc zrozum mnie Lix, że się o ciebie martwię.

- Niby czemu? Ledwo mnie znasz.

- Nie wiem, po prostu.- uśmiechnął się do niego nieśmiało, a serce Felixa lekko zatrzepotało.

- Dobra powiedzmy, że ci wierzę.- odparł próbując nadać swojemu tonowi sceptycyzmu.

- Nie gniewasz się na mnie?

- Gniewałem.- westchnął ciężko.- Nie rób tego nigdy więcej.

- A co jeśli tamten idiota znowu postanowi cię nękać?- zapytał zaciskając swoją pięść.

- Nic. Uwierz potrafię go spławić.

- Byłbym spokojniejszy jeżeli siedziałbyś przy nas.

- Wolę nie. Jestem typem introwertyka i samotnika. Nie lubię przebywać w dużym gronie.

- A co powiesz na to bym siedział przy twoim stoliku na posiłkach?- zapytał z niemałą nadzieja Seo.

- Chyba zwariowałeś.

- No błagam cię, nie daj się prosić.- zrobił szczenięce oczka. Felix wpatrywał się już dłuższą chwilę w niego. W końcu się otrząsnął i zarumieniony odwrócił głowę.

- Jak ty trujesz dupę.- mruknął zażenowany.- Pozwolę ci od czasu do czasu, by odstraszać tamtego natrętna.- westchnął. Gdy znów spojrzał na Changbina mógł przysiąc, że gdyby chłopakowi pokazał się w tamtym momencie ogon, to merdałby nim zawzięcie ze szczęścia.- Ale od czasu do czasu czyli nie więcej niż raz na dwa dni. Zrozumiałeś?

- Tak.- pokiwał głową wciąż szeroko się uśmiechając.- Czyli nie gniewasz się na mnie już?- zapytał dla upewnienia się.

- Jak widać.- westchnął Felix.

Nie spodziewał się tego co nastąpiło. Poczuł silne ramiona oplatające go. Został wtulony w większą klatkę. Changbin go przytulił. Stał lekko oszołomiony. Nie wiedział za bardzo co ma zrobić.

- Ekhm.- ktoś kaszlnął za ich plecami. Felix jak oparzony odsunął się od starszego o rok wilka. Za nimi stał Jeongin i z podejrzanym uśmiechem na twarzy zaczął.- Nie przeszkadzam wam w czymś chłopaki?- zapytał z niewinną ironią.

Dziedzictwo Krwi {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz