Hawaiian Pizza

239 5 34
                                    

- Szybko John , zaraz nam ucieknie! - ponaglił mnie Sherlock .

Przyśpieszyłem , chcąc ich dogonić . Nagle usłyszałem plusk . Idąc za dźwiękiem skręciłem w jakąś alejkę . Znalazłem tam detektywa leżącego w ogromnej kałuży zmokniętego do suchej nitki .

- Nie martw się ! - parksnąłem śmiechem mijając go . - ja się nim zajmę .

Goniłem sprawcę . Na szczęście tego wieczoru w Londynie padał obfity deszcz , więc prawie wszędzie było błoto. Uciekinier poślizgnął się i wpadł w błoto . Próbował wstać , ale w ostatniej chwili go przytrzymałem . Zaczął się szamotać , a ja próbowałem skuć go kajdankami. Doszło do małej szamotaniny , przez którą byłem cały w błocie . Ostatecznie udało mi się go skuć .

- Już jestem ! - podbiegł do nas Sherlock.- Jejku , co ty taki brudny ?

- Zaszły...- spojrzałem na próbującego się wyrwać uciekiniera. - pewne komplikacje.

Zaprowadziliśmy wspólnie zbiega do radiowozu . Gdy odjechali usłyszałem burczenie w moim żołądku .

- Głodny? - Sherlock spojrzał na mnie.

- Tak , cały dzień nic nie jadłem . - mruknąłem rozglądając się w poszukiwaniu jakiejś knajpki . Moją uwagę przykuła pizzeria , znajdująca się kilkanaście metrów od nas . - Masz ochotę na pizze ?

Sherlock pokiwał głową jednocześnie oblizając usta. Złapał mnie za rękę i wsadził ją do kieszeni swojego płaszcza . Przez chwilę patrzyłem na moją rękę lekko zdezorientowany . Po chwili ruszyliśmy w stronę pizzerii . Postanowiliśmy wziąć pizze na wynos i pojechać taksówką do domu . Sherlock wszedł do restauracji zamówić , ponieważ on z naszej dwójki był najmniej brudny . Ja usiadłem obok stolika , który skryty był pod wielkim parasolem . Po 20 minutach Sherlock przyszedł z dwoma kartonami pizzy .
Pojechaliśmy taksówką do domu . Weszliśmy do środka.

- Idź się umyć - powiedział Sherlock skadąc kartony z pizzą na stole . - ja wszystko przygotuję .

Dwa razy nie musiał powtarzać . Szybko poszłem się umyć . Gdy zmyłem z siebie błoto ubrałem się w piżamę i udałem się do salonu.

Na dywanie siedział Sherlock obok niego stały dwa kartony z pizzą , dwa kieliszki , wino oraz laptop , na którym był włączony film ,,Hobbit " .

Brunet dobrze wiedział , że bardzo lubię tego typu filmy. Uśmiechnąłem się i usiadłem obok niego na dywanie. Otworzyłem swoje pudełko . Dla mnie , Sherlock wziął pizze z szynką . Wychyliłem się chcąc zajrzeć do pudełka detektywa .

- Hawajska , serio ? - spytałem unosząc brew .

- No co? - spytał Holmes z pełną buzią .

- Włosi by cię zabili za to wiesz o tym ?

- To będą musieli się ustawić w kolejce , bo lista krajów , jakich chcą mnie zabić jest długa . Pozatym - przełknął to co miał w buzi - o gustach się nie dyskutuje, John .

Na swoją pizze polał całe opakowanie sosu czosnkowego .

Patrzyłem na to z krzywą minął. Angelo by płakał , gdyby to widzał .

- Nie rób takich min bo ci tak zostanie. - powiedział karcącym głosem, lecz było słychać w jego słowach również rozbawienie . - delektuj się pizzą .

Po 5 kawałkach pizzy i 3 kieliszkach wina usnęliśmy na podłodze. W tle dalej leciał Hobbit.

Sen Sherlocka:

- John ! - krzyczałem jednak jedynął odpowiedź , jaką usłyszałem było moje echo .

Znajdowałem się w jakiejś pustce . Wokół mnie nie było nikogo .

- A czy ktokolwiek tu jest ?! - krzyknąłem znów - nie żebym wybrzydzał , ale wolałbym jednak spotkać tutaj Johna !

- Ja tu jestem... - usłyszałem głos za moimi plecami.

Odwróciłem się chcąc zweryfikować czy to głos . Stał tam Angelo , widać było , że jest nieźle wkurzony .

- Mamma mia! - krzyknął wykonując ten typowy dla Włochów gest dłonią - jak możesz jeść pizze hawajską i do tego polewać ją sosem ?!

Wzruszyłem ramionami .

- O gustach się nie dyskutuje.

Nagle ni z tąd ni z owąd Angelo wyjął łopatę do pizzy .

- Oj zaraz pogadamy o twoich gustach...- uśmiechnął się diabelsko i ruszył w moją stronę.

Zacząłem uciekać .

- John miałeś rację!!!

- Nie , Angelo zostaw mnie... - mruczał przez sen .

Sen Johna:

Muszę być bardzo cicho . Każdy mój szelest , każde moję mruknięcie , każdy mój oddech może wydać smoku moją kryjówkę . Miałem jedno zadanie - ukraść puchar , ale jednak było to trudniejsze , niż przeczuwałem .

- John... gdzie jesteś? - słyszałem niski głos smoka . - Wiesz , że cię znajdę...

Przyłożyłem rękę do ust . Może mnie nie usłyszy . Nagle głas , za którym się schowałem poleciał w powietrze . Poczułem jak wiatr mieżwi moje włosy . Odrwóciłem się ze strachem w oczach . Stał tam smok . Tylko , że ten smok...
Miał...
Loki.

- Ha ! Znalazłem cię- popatrzyłem na niebo zdziwiony , dlaczego ten smok brzmi jak Sherlock?

- No co się patrzysz , jakbyś zobaczył ducha ?

- Emmm... - kątem oka zauważyłem puchar .

Smoko- Sherlock zaczął się do mnie przybliżać łebkiem lekko trącając mój bok . W pewnej chwili położył się i łapą przygwoździł mnie do swojego brzucha .
Wstrzymałem oddech ze strachu . Stałem w tej pozycji w ciszy . Gdy nagle usłyszałem chrapanie . Usnął . To moja szansa mogę ukraść puchar ! Prześlizgnąłem się przez pazury smoka i zacząłem się skradać . Gdy miałem już puchar w ręce uśmiechnąłem się szeroko , lecz uśmiech szybko zszedł mi z twarzy, usłyszałem głośny ryk za sobą .

- Jak śmiałeś?! - smok otworzył paszczę i zaczął znać ogniem .

- Angelo nie po głowie ! - krzyknął Sherlock wybudzając się.

- Paży! - krzyknąłem w tej samej chwili również się budząc .

Przez chwilę dyszaliśmy głośną próbując otrząsnąć się ze swoich koszmarów .

- John... - zaczął Sherlock.

- Tak ? - spytałem dalej dysząc .

- Już nigdy nie zjem pizzy Hawajskiej...

- No . A ja już nigdy nie obejrzeć Hobbita .

- Czemu? - Sherlock spojrzał na mnie .

- Długa historia...

Zaczęliśmy sobie opowiadać nasze koszmary śmiejąc się przy okazji.

- Czyli w twoim śnie byłe Smaugiem ? - spytał Holmes rozbawiony.

- Taaak . - skinąłem głową.

Dopiero teraz zauważyłem , że Sherlock ma usta upaćkane sosem. Przybliżyłem się do niego i zlizałem sos z jego ust . Sherlock uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w usta . Chwilę tak się całowaliśmy aż pi chwili oderwaliśmy się od siebie chcąc złapać oddech.

- To był najlepszy wieczór całym moim życiu - wyszeptał mi do ucha .

- Pomijając to , że dostaliśmy traumę do końca życia? - zaśmiałem się.

Sherlock nie odpowiedział tylko również się zaśmiał i pocałował mnie w szyję . Potem zasnęliśmy na kanapie , wtuleni w siebie. Tym razem bez koszmarów .

Johnlockowe Opowieści Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz