Memories

31 4 2
                                    

Podobno, gdy umierasz wszystkie momenty twego życia przelatują ci przed oczami. Lecą niczym film. A ty je oglądasz i smucisz się, że to już koniec, a może cieszysz? I tak mi się stało leżąc na chłodnej podłodze i powoli się wykrwawiając.

- Ha ha ha! Nie pokonasz mnie braciszku! - Krzyknąłem radośnie wymachując drewnianym mieczykiem.

- Tak myślisz? A masz! - Mycroft już robił zamach lecz ja zwinnie go owinołem i delikatnie wbiłem mu w brzuch miecz.

- O nie! Pokonałeś mnie! - Mój starszy brat Padł na ziemię I udawał, że umiera od mojego ciosu.

Potem obaj zanieśliśmy się głośnym śmiechem.

Uśmiechnąłem się lekko na te wspomnienie. Dzieciństwo było jednym z moich najlepszych i najgorszych momentów w życiu. Właśnie najgorszych...

- O patrzcie, dziwolong idzie! - Krzyknął jeden z chłopców gdy samotnie przemierzałem korytarze szkoły.

Jeden z kolegów chłopca wyrwał mi książki i rzucił je na drugi koniec korytarza. Potem kopnął mnie w brzuch. Padłem na podłogę a ci zaczęli mnie bić oraz kopać. Przygryzłem wargę z trudem próbując powstrzymać łzy. Byłem chudy, nie miałem tyle siły co moi rówieśnicy, więc nie miałem jak się obronić.

- Przestańcie! To boli! - Błagałem.

Po chwili przestali. Jeden z nich spojrzał na moją lekko spuchniętą od łez twarz.

- Ale z ciebie beksa. - Stwierdził po czym poszedł wraz z pozostałymi chłopcami śmiejąc się.

Dlaczego nie wymazałem tego ze swojej pamięci? Sam nie wiem. Okres nastoletni wyglądał dość podobnie. Oprócz jednego...

Mycroft podwinął rękaw mojej bluzy. Jego oczom ukazały się liczne wkłucia. Spojrzał na mnie z wyrazem przerażenia i troski.

- Sherlock...

- Zostaw mnie w spokoju. - Wyrwałem się z jego uścisku po czym pobiegłem do swojego pokoju. Usiadłem pod drzwiami przyciągając nogi do piersi. Położyłem brodę na kolanach i zacząłem płakać. Miałem dość. Poprostu dość.

Okazuje się, że tych wspomnień nie usunąłem na amen. Gdzieś tam są. Ukryte. Czekające tylko by wyjść.

Okres studiów był Zwyczajnie nudny. Wtedy poszedłem na odywk. Choć przyznam szczerze, że rzadko się tego postanowienia trzymałem. Największy mój debiut, był wtedy, kiedy zupełnym przypadkiem natrafiłem na inspektora Grega (Grahama?) Lestrada. Był on w trakcie bardzo trudnego (wcale nie, poprostu jest idiotą) śledztwa.

- Znaleźliście przy nim jakieś dokumenty? - Spytał Graham  jakąś policjantkę. Ta podała mu w plastikowym woreczku na suwak dowód osobisty denata.

Potem Lestrade zaczął oglądać ciało mężczyzny. Ja przyglądałem się mu bacznie. Nawet z tej odległości zdążyłem wydedukować, że denata zabiła jego własna żona w ramach zemsty za zdradę. Czekałem tylko na jego ruch, aż to odkryje.

- Cholera, nie ma narzędzia zbrodni. Nie ma nawet żadnych ran. A ta wysypka na ciele...co ona może znaczyć?

Johnlockowe Opowieści Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz