Jeszcze tego samego dnia John został przeniesiony do małego pokoiku, gdzie mógł się nim zajmować medyk. Sherlock poprosił lekarza, czy na ten moment może się sam zaopiekować chłopakiem a ten co jakiś czas będzie doglądał czy wszystko młodszy Holmes wykonuje prawidłowo. Sherlock wiedział, że i tak to nie będzie konieczne. Codziennie pochłaniał wiele książek, szczególnie o medycynie. Na dodatek miał przyjemność towarzyszyć przy kilku mniej poważniejszych operacjach. Więc zajęcie się Johnem nie było dla Sherlocka wielkim wyzwaniem. Teraz przygotowywał się do nałożenia Watsonowi specjalną maść, która umożliwi szybsze zagojenie się ran. Wziął mały pojemniczek ze sobą. Usiadł na krześle naprzeciwko łóżka a maść położył na stoliku obok. John w tym momencie spał, więc Sherlock delikatnie zaczął odpinać guziki jego koszuli. Jego oczom ukazały się liczne rany. Niegroźne jak i te poważniejsze. Było nawet podejrzenie gangreny. Podczas nakładania maści John się obudził.
- Jak się czujesz? - Spytał Sherlock gdy skończył swoją prace.
- Boli... - Mruknął słabym głosem.
- Co cię boli?
- Wszystko...
- Wiem, że boli ale dzięki mojej I medyka pomocy Wszystko powinno być dobrze. - Uśmiechnął się chcąc dać młodzieńcowi trochę otuchy. - John - zaczepił go, gdy odłożył pudełeczko z kremem na stolik - wiem, że możesz nie mieć teraz na to chęci ale Opowiesz mi jak i kiedy dokładnie oni cię zatrzymali?
John przez chwilę wpatrywał się w sufit przypominając sobie wcześniejsze wydarzenia.
- O-około godziny przed naszym spotkaniem usłyszałem pukanie do drzwi. Gdzy otworzyłem, do pokoju weszło trzech mężczyzn. Jeden z nich przedstawił się jako inspektor Gregory Lestrade. Powiedział, że zostaje skazany na karę śmierci za próbe porwania ciebie. Tłumaczyłem im, że nic takiego nie zrobiłem ale ci mnie nie słuchali, tylko zakuli w kajdany i zaprowadzili do dorożki. A później wsadzili mnie do celi. A później działo się...piekło. Niestety mój drogi reszty wolałbym ci nie opowiadać a przynajmiej nie teraz, ale zapewne domyślasz się co mogło się stać.
Sherlock zacisnął pięści. Jego brat wciągnął w to inspektora Lestrada?! Znał go już bardzo długo. Był inspektorem w Scotland Yardzie ale również bardzo bliskim przyjacielem Mycrofta. Ciekawe czy powiedział mu jakie są jego prawdziwe zamiary czy go oszukał.
- Sherlock - wyrwał go z zamyślenia John. - j-jestem ci niezmiernie wdzięczny za uratowanie mnie.
- Drobiazg. - Machnął ręką. - Pozatym zniknąłeś nagle na parę dni. Myślisz, że bym cię nie szukał i się o ciebie nie martwił?
Ten jedynie uśmiechnął się sla.
- Kocham cię. - Powiedział Watson.
- Ja ciebie też.
Sherlock nachylił się i pocałował Johna w usta, na co ten szybko oddał pieszczotę.
- Ekhem. - Nagle w progu stanął lekarz. Obaj młodzieńcy nawet nie zorientowali się, że mężczyzna tam stoi. - Paniczu Holmes, pański brat powiedział, że to już koniec pańskiej wizyty tutaj.
Cmoknął niezadowolony, ale musiał. Uśmiechnął się do Johna na pożegnanie I wyszedł.
CZYTASZ
Johnlockowe Opowieści
Fiksi PenggemarCo tu dużo mówić . Będę tu wstawiała różne Johnlockowe one shoty i dłuższe opowiadania .