A experiment

70 5 6
                                    

- Nauczysz mnie całować?- spytał pewnego poranka Sherlock.

Na te słowa zakrztusiłem się herbatą . Przez chwilę walczyłem o życie. To byłaby beznadziejna śmierć. Znając złośliwość Sherlocka dopilnowałby, by na moim nagrobku zostało napisane ,,przegrał walkę z herbatą" .

- Słucham? - spytałem myśląc czy przypadkiem się nie przesłyszałem.

- Pytam, czy nauczysz mnie całować. - powtórzył z lekką irytacją w głosie. Nie lubił się powtarzać.

- A po co ci ta wiedza?

- Do pewnego eksperymentu.

- No więc podchodzisz do osoby i złanczasz wasze usta w pocałunku. Wasze wargi się ze sobą sklejają i...

Holmes wywrócił oczami.

- Teorię ja znam. Chodzi mi o praktykę John, praktykę.

Poczułem jak policzki mi lekko różowieją. Przełknąłem głośno ślinę.

- Praktykę... - powtórzyłem.

Sherlock pokiwał głową.

Po chwili namysłu wstałem z fotela. Brunet uczynił to samo. Zrobiłem kilka kroków w jego kierunku po czym podniosłem głowę do góry chcąc spojrzeć w oczy o wiele wyższemu mężczyźnie.

- Czekam na instrukcje nauczyciela. - mruknął.

- A więc... - zacząłem niepewnie. - przybliżasz się trochę.

Sherlock posłusznie pochylił się lekko nadal wbijając swoje wyczekujące spojrzenie we mnie.

- Co dalej?

Zrobiło mi się gorąco, ręce zaczęły mi się pocić a serce waliło niczym młot.

- T-teraz...- oblizałem nerwowo wargi. - teraz musimy złączyć nasze wargi.

Szybko złączyłem nasze usta w pocałunku. I powiem szczerze, że te uczucie było niesamowite. Uczucie niepewności szybko minęło i zastąpiło to uczuciem ekscytacji, pewności siebie i czymś co z trudem mogłem opisać. Szybko poczułem się pewniej i wsunąłem język do jego ust. Byłem pewny, że Sherlock odskoczy, że przekroczyłem pewną granice, lecz on w żaden sposób nie zaprotestował. Nasze języki pieszczotliwie się o siebie ocierały. Brunet zaprowadził mnie pod ścianę nadal obsypując mnie pocałunkami. Włożyłem rękę pod koszulę Sherlocka i przejechałem opuszkami palców po jego nagim torsie. Poczułem, jak przez jego ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Zahihotałem i przygryzłem jego wargę. Sherlock jęknął w moje usta zanurzając rękę w moje włosy. Holmes zszedł coraz niżej przygryzając moją szyję i zostawiając malinki. Jęknąłem zaciskając palce na jego plecach.

Po chwili zaprzestał spojrzał mi w oczy dysząc.

- I jak? - spytał. - Dobrze mi poszło?

W jego oczach było widać iskierki. Wpatrywałem się w nie niedowierzając jakim ślepym głupcem byłem. Ja go kocham. Jak ja go cholernie kocham.

- To było niesamowite... - wydyszałem po chwili.

- Sherlock.

- Hm?

- Do jakiego eksperymentu była ci ta wiedza potrzebna?

- Do potwierdzenia pewnej teorii. - szepnął.

- Jakiej ? - uniosłem brew.

- Takiej, że sprawiasz że moje serce przyśpiesza, oczy błysczą, pałac pamięci świeci spokojem a ja mogę się nazwać największym szczęściarzem na ziemi. W skrócie: Kocham cię John.

Uśmiechnąłem się szeroko. Przyciągnąłem go do siebie znów łącząc nasze usta.

- Ja ciebie też. - mówiłem między pocałunkami.

Johnlockowe Opowieści Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz