Unaccepted love #5

29 3 8
                                    

Sherlock stał pod masywnymi drzwiami prowadzącymi do biura Mycrofta. Podobno chciał go widzieć. Niechętnie zapukał do drzwi i gdy usłyszał po drugiej stronie szybkie ,,proszę!" wszedł do środka.

- Witaj braciszku, jakże miło cię widzieć. - Uśmiechnął się sztucznie do swego młodszego brata. - Proszę usiądź.

- Błagam cię, skończże ten teatrzyk i powiedz co odemnie chcesz. - Rzekł Sherlock siadając na krzesło.

- Widzę, że jesteś nie w humorze, cóż dorzucę oliwy do ognia. Dzisiaj odwiedzi  nas panna Arden, by poznać lepiej swojego przyszłego męża. - Powiedział akcentując ostatnie słowo.

Nie chciał. Tak bardzo nie chciał.

- Pamiętaj o naszej umowie, Sherlock. - Spojrzał na niego z diabelskim uśmiechem.

- Tak...tak pamiętam.

- Wyśmienicie, a zatem widzimy się na kolacji. To tyle, możesz iść.

Ten bez słowa wyszedł. Był wściekły, na Mycrofta na Elizabeth na dziennikarzy, od których to wszystko sie zaczęło, na wszystkich. Teraz musiał czekać do kolacji. Nie mógł iść do Johna, a więc postanowił do tego czasu posiedzieć w swoim pałacu pamięci.

~

Gdy wybiła godzina 19.00, jedna ze służek Poinformowała młodszego Holmesa, że goście już przybyli. Ten nie kryjąc swojego niezadowolenia zszedł na dół do jadalni. Tam już przy bogato zastawionym stole siedzieli już wszyscy zgromadzeni: Mycroft, jego rodzice, Elizabeth oraz jej rodzice.

- Dobry wieczór. - Przywitał się lekko schylając głowę na znak szacunku.

- Oh Sherlock, wkońcu jesteś. - Odezwała się jego matka. - Usiądź proszę.

Sherlock usiadł naprzeciwko panny Arden. Jej niemalże ogniste włosy były spięte w wysoki kok oraz przyozdobione różnymi dekoracjami. Jej cera niemalże zlewała się z bielą Jej sukienki. A bursztynowe oczy świeciły niemalże przez cały czas. Elizabeth Arden, była kobietą o nieskazitenej urodzie lecz o paskudnym charakterze.

- Czemu tak późno zszedłeś do jadalni? - Zapytała go matka.

- Byłem zajęty. - Odparł biorąc łyk wina.

- Ciekawe czym. - Mycroft uśmiechnął się prowokująco.

Już miał mu coś odpowiedzieć, gdy nagle głos zabrał ojciec Elizabeth.

- Może przejdziemy do konkretów, Panie Holmes. - Zwrócił się do ojca Sherlocka. - Ostatnio, jak wszyscy wiemy wybuchł pewien skandalik, i to nie mały, gdzie główną rolę miał pański syn. - Zrobił krótką przerwę świdrując Sherlocka wzrokiem. - Chciałbym zauważyć, że ta afera nieco pokrzyżowała nasze plany co do małżeństwa naszych dzieci. Jak sami państwo wiedzą skandale pojawiające się w gazetach są jak sztorm: po jakimś czasie zawsze wszystko się uspokaja. Niemiej jednak wolelibyśmy usłyszeć osobiście wyjaśnienia. Co kierowało pańskim synem?

Sherlock zacisnął pięści na trzymanych przez niego sztućcach. Miał się tłumaczyć dlaczego kocha najodważniejszego, najmilszego i najwspanialszego człowieka jakiego zna, zamiast wrednej jędzy, z którą ma wziąć ślub z przymusu?

- Sherlocku, zawsze myślałem, że z ciebie porządny i odpowiedzialny chłopak, i oczywiście dalej tak uważam. - wziął łyk wina. - Rozumiem, że jesteś jeszcze młody i chcesz zasmakować tych chwil. Ale również nie jesteś już dzieckiem i musisz być odpowiedzialny i stawiać granice.

- Tak, mój braciszek zbyt dobrze się bawił i wypił zbyt dużo przez co później popełnił parę błędów. - Powiedział Mycroft z udawaną troską w głosie. - Ale już wszystko wyjaśnione i bardzo żałuje swojego czynu, nieprawdaż Sherlocku?

Holmes jeszcze mocniej zacisnął pięści.

- Tak, bardzo mi wstyd za to co zrobiłem, obiecuje, że to się nigdy nie powtórzy. - Powiedział starając się na najbardziej wiarygodny uśmiech.

- A co się stało z tym chłopakiem? Sherlock go wcześniej znał?- Dopytała się matka panny Arden.

Sherlock miał już przygotowaną historyjkę. Wszystko dla Johna.

- Był moim dobrym znajomym. Lecz po tym incydencie zerwaliśmy swą znajomość. Z wiadomych przyczyn.

- Moim zdaniem powinniście go zamknąć. - Wtrąciła się Elizabeth. - Wkońcu tknął członka rodziny szanowanego rodu. To jest wręcz niedopuszczalne.

Ty podła jędzo!! - wykrzyczał w swej głowie Sherlock.

- Rozumiem, że jest panienka oburzona, ale takie działanie było był niepotrzebne i niehumanitarne, zwykła rada unikania mojego brata wystarczyła. - Powiedział Mycroft.

- On skłamał...on naprawdę skłamał!

- Może skończmy o tym gadać, dobrze? - Zaproponowała matka Elizabeth. - Wszystko się wyjaśniło i najlepiej będzie ten temat zostawić.

- Masz rację Mario - zgodził się z żoną ojciec Elizabeth - masz racje.

- Za szczęśliwy związek naszych dzieci! - Ojciec Sherlocka podniósł kielich ku górze. Wszyscy poza Elizabeth i Sherlockiem podążyli za śladem pana Holemsa.

- Za szczęśliwy związek! - Krzykneli wszyscy radośnie.

Po skończonej kolacji, rodzice obu młodych ludzi kazali im pójść razem do ogrodu, by pobyć sam na sam i poustalać parę spraw. Chodzili po ogrodzie w ciszy. Sherlock nie miał najmniejszej ochoty się odzywać.

- Więc, jaki on jest? - Odezwała się nagle Elizabeth.

- Hm? - Spytał wyrwany z zamyśleń Sherlock.

Arden cmokneła z irytacją.

- Ten chłopak, z którym się całowałeś.

- Ah, cóż na pewno przewyższa cię w wielu naprawdę wielu aspektach.

Elizabeth zaśmiała się sztucznie.

- Doprawdy? Czyli mam konkurenta?

- Walka została roztrzygnieta zanim się zaczęła, Elizabeth. - Tym razem to on uśmiechnął się do niej kpiąco.

Sherlock widział jak w środku młoda kobieta gotuje się ze złości, lecz z całych sił próbuję utrzymać kontrolę nad sobą.

- Widzę, że masz niewyparzony język. Ładnie to tak obrażać przyszłą żonę?

Holmes nagle stanął w miejscu i wbił swoje szaro-niebieskie oczy w bursztynowe oczy Elizabeth.

- Słuchaj, nawet jeśli złoże przysięgę, nawet jeśli moi rodzice podpiszą zgodę na małżeństwo, nawet jeśli będę zmuszony nosić tą przeklętą obrączkę na palcu, nigdy nie będziesz moją żoną. Zrozum to. Robię to tylko dlatego, bo mnie zmusili. Dlatego nie licz na cokolwiek.

Jej oczy paliły się żywym ogniem. Sherlock miał wrażenie, że nieświadomie rzucił jej wyzwanie a ona je podjęła.

- Nie bądź tego taki pewien. Pamiętaj, że mam dobre kontakty z twoim bratem. Widziałeś na własne oczy do czego jest zdolny. Nie chcesz chyba, by twój przyjaciel przez ciebie cierpiał, mam rację?

Nagle sobie to uświadomił.

- Ty o wszystkim wiedziałaś?

Ta jedynie uśmiechnęła się tajemniczo i bez słowa poszła przed siebie zostawiając Sherlocka samego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Johnlockowe Opowieści Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz