A holiday #1

41 2 0
                                    

- Nigdy w życiu. - protestował zawzięcie brunet krzyżując ręce na piersi.

Nieco otyły mężczyzna przewrócił oczami będąc powoli zmęczony tą dyskusją, przeniósł swój ciężar na parasolkę i wbił swoje spojrzenie w brata.

- Nie rozumiem twej niechęci Sherlock. Dobrze sobie czasem zrobić wolne.

- Chyba dla ciebie. - mruknął Sherlock.

- A ty co o tym sądzisz doktorze?- zwrócił się do siedzącego na fotelu blądyna, który nie odezwał się ani słowem od zaczęcia dyskusji.

John czuł przeszywające spojrzenia braci Holmes. Starszy oczywiście oczekiwał odpowiedzi twierdzącej, młodszy zaś przeczącej. Watson był w kropce. Oto dwóch inteligętnych mężczyzn wbijających w niego oczekujące spojrzenia. Jedeno spojrzenie mówiło: Nie masz wyboru decyzja już zapadła. Zaś drugi: Zastanów się BARDZO dokładnie co chcesz powiedzieć John. Przełknął głośno ślinę.

- Emm... - to jedyne co mógł wtedy wydusić.

Mycroft najwidoczniej wyczół zakłopotany Johna bo łaskawie przestał się w niego wpatrywać i zwrócił się do swego młodszego brata, który nadal intensywnie wpatrywał się w blondyna.

- W sumie nie ma sensu pytać go o zdanie. Decyzja już zapadła. Wyjeżdżacie jutro rano. - oświadczył uśmiechając się złośliwie.

Młodszy Holmes ledwie powstrzymywał się od pokazania starszemu bratu języka. Ten zadowolony odwrócił się na piecie i porzegnawszy się wyszedł z mieszkania. John odetchnął z ulgą. Był szczęśliwy, że nie musiał wybierać. Z jednej strony nie chciało mu się jechać ale z drugiej już tak. Z jednej strony wolał zostać w domu ale z drugiej wizja spacerowania po lesie z Sherlockiem po zmroku - jak romantycznie!

- Nienawidzę go. - jęknął brunet rozkładając się na fotelu niczym leniwa wydra.

- Gówno prawda. - szepnął tak by Sherlock tego nie usłyszał.

- Gdzie ma to dokładnie być? - spytał blondyn opierając się o podłokietnik.

- W sumie nie wiem, czekaj sprawdzę. - sięgnął po laptopa i ułożył sobie go na brzuchu. Po godzinie przeglądania Holmes zrobił się dziwnie wesoły i przez cały dzień nie marudził o jutrzejszej wycieczce.

- Przyznaj się, poprostu wyczytałeś, że jest tam wysoki wskaźnik morderstw? - spytał go John gdy wieczorem leżeli razem w łóżku.

- Możeee... - odrzekł tajemniczo wtulając się bardziej w lekarza.

Johnlockowe Opowieści Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz