Tia... tyle przeżyłam że sama nie wiem już od czego zacząć, ale może zrobię to tak, jestem Nora Sterling, a przynajmniej to nazwisko mam przypisane poprzez mojego adopcyjnego ojca, Arthura Sterlinga. No i ważny fakt o mnie, jestem mistrzynią wiatru, mieszkającą w niewielkim miasteczku nieopodal Ninjago City.
Jak to wszystko się stało? No cóż.. gdy byłam naprawdę mała, włóczyłam się z moim bratem Morro szukając jakiegokolwiek jedzenia czy schronienia. Raz poszliśmy grzebać w śmietniku przy klasztorze spinjitsu i wtedy spotkaliśmy senseia Wu, który nas nakarmił, a jakiś czas później przygarnął.
Niedługo potem okazało się, że mój brat jest mistrzem wiatru, więc zaczął ćwiczyć, aby zostać ninja. Ja nie wykazywałam żadnych zdolności, no i byłam za młoda na takiego rodzaju treningi. Mimo wszystko czasem dołączałam do mistrza wiatru, no i powtarzałam jego ruchy i ciosy, nawet jeśli niezbyt mi to wychodziło. Często ostatecznie przeradzało się to w jakąś naszą zabawę.
Sensei pomyślał, że Morro może być zielonym ninja, a gdy mój brat się o tym dowiedział... zmienił się.
Stał się arogancki, a gdy okazało się, że nie jest wybrańcem, stał się nie rozważny i chciał dowieść Wu, że jest godny. W końcu opuścił klasztor, aby znaleźć grobowiec Pierwszego Mistrza Spinjitsu, ale nie wziął mnie ze sobą. Nigdy też nie wrócił.
Jakiś czas po tym, okazało się, że zostałam mistrzynią wiatru. Zaskoczyło mnie to tak samo jak Senseia ale wiedzieliśmy też, co to oznacza. Morro umarł a jego moce przeszły na mnie.
Zaczęłam trenować aby zapanować nad mocami, ale to już nie było to samo bez Morro. Powiedziałam Wu że chce odejść, a ten zaakceptował moją decyzję widząc, że nie byłam w dobrym stanie po odejściu mojego brata. Zabrał mnie do Arthura, który zajmuje się mną do dzisiaj.
Pół roku temu dostała zaproszenie na turniej żywiołów i naturalnie pojechałam informując o tym uprzednio mojego adopcyjnego ojca. Ten i tak musiał wyjechać do Ninjago służbowo na kilka dni. Jest architektem i tam ma pracę, więc to naturalne, że często znikał. Mimo wszystko zawsze znajdywał dla mnie czas. Dodatkowo nigdy nie chodziłam do normalnej szkoły, tylko przeszłam tak jakby „szybką szkołę domową". Już jestem po maturze, bo nie uczyłam się jak z podstawy programowej, tylko naprawdę tych najważniejszych rzeczy u najlepszych nauczycieli i nawet nie wiecie, jak dziękuję za to Arthurowi. Największym jednak minusem tego było to, że nie miałam za wielu przyjaciół na edukacji domowej.
Gdy pojechałam na turniej, byłam najmłodsza ze wszystkich, gdyż miałam i mam 16 lat. Poznałam tam wszystkich ninja. Na początku Cole średnio mi ufał, lecz aktualnie jest dla mnie jak starszy brat, tak samo jak reszta, ale jednak przy mistrzu ziemi czułam się jak przy najbliższej rodzinie. Cóż za ironia, co nie? Typek który najbardziej mnie nie lubił, teraz jest dla mnie jak najlepszy przyjaciel i brat.
Teraz po wszystkim, utrzymuje stały kontakt z ninja. Ciągle mieszkam z Arthurem i czasem też trenuje moce na jakieś polanie. Z Wu się kilka razy zobaczyłam i szczerze mówiąc to były przyjemne spotkania. Zaproponował mi miejsce w drużynie, ale odmówiłam, chociaż i tak dał mi strój i nie pozwalał go sobie oddać. Skończyło się na tym, że czasem pomagam ninja, gdy akurat mam czas lub gdy potrzebują mojej pomocy.
Jest jedna rzecz, która mnie zastanawia, to że po pokonaniu Chena moja moc trochę szwankuje. Raz jest silna, raz słaba, a raz w sam raz. Trochę mnie to irytuje, ale czuję, że już niedługo odkryję co się tutaj dzieje.
CZYTASZ
Pod wiatrami przeznaczenia | Ninjago
FanfictionHistoria ta opowiada o Norze Sterling, mistrzyni wiatru. Po turnieju żywiołów, gdzie poznała ninja, utrzymuje z nimi kontakt i pomaga w misjach. Potem jednak dołącza do drużyny i dopiero wtedy odczuwa odpowiedzialność i trud związany z byciem ninja...