~5.8~

84 7 13
                                    

Z góry przepraszam że nie było trochę rozdziału, ale byłam na wakacjach z rodzicami i byłby rozdział gdyby nie to, że się rozchorowałam i to mnie rozwaliło na kilka dni, ale już jest dobrze i wracam.

Tak w ogóle to już jesteśmy w ponad połowie książki.

I z taką informacją was zostawiam. Miłego czytania!

Nora była na perle. Siedziała w swojej koi, patrząc pustym wzrokiem na pudełko, położone tuż przed nią. Pudełko należące do ich rodziców.

Gdy Mauve była w herbaciarni lekko się uspokoiła, zabrała zamówienie na herbatki płacąc Mistake, a następnie pojechała do swojego rodzinnego domu z Connorem.

Kiedy tam ujrzała tą całą ruinę, a jej wizja stała się bardziej rzeczywista, miała ochotę się rozpłakać po raz kolejny, lecz musiała być silna. Szybko znalazła pudełko od jej rodziców, więc wróciła na perłę z Andersonem. Tam zamknęła się w kajucie chcąc uciec od ludzi i pobyć sama.

Teraz siedziała przed przedmiotem, który należał do ich rodziców i nie został otworzony od ostatnich piętnastu lat. Nie chciała tego otwierać. Po pierwsze, jeśli to zrobi, wizja tego, że jej rodzice zostali zamordowani bardziej realna, a po drugie, powinien być z nią Morro.

Westchnęła głęboko, patrząc za otwarte okno. Perła latała wysoko nad lądem, a do kajuty wpadał chłodny wiatr.

- Pamiętam Twoją obietnicę, braciszku - wymamrotała. Następnie spojrzała ponownie na pudełko i szybko je otworzyła. Zaczęła powoli wyjmować wszystkie rzeczy po kolei, uważnie je oglądając.

Najpierw były dwa smoczki. Jeden był niebieski, a drugi biały. Pierwszy był podpisany imieniem Morro, a drugi Nory. Nastolatka mimowolnie się uśmiechnęła, wyobrażając sobie swojego starszego brata z niebieskim smoczkiem w ryju. Aż miała ochotę to narysować.

Następnie wyjęła kilka zdjęć. Pierwsze dwa były zrobione od razu po narodzeniu młodych mistrzów wiatru, a Mauve zaczęła rozczulać sie nad baby Morro.

- Byłeś słodki, braciszku - parsknęła, patrząc za okno. Szybko przeszło jej przez głowę czy nie jest walnięta, że gada do wiatru, ale natychmiast odrzuciła te myśl.

Potem był pendrive i przedmiot, za który rodzice nastolatki oddali życie - amulet. Nie wyglądał on jakoś zaskakująco. Był to biały średniej wielkości kamień zawieszony na metalowym łańcuszku. Kiedy jednak Nora go dotknęła mogła przysiąść, że błysnął on na fioletowo. Szybko zabrała rękę bojąc się, że amulet wyssie z niej moc.

Sterling wzięła zaciekawiona pendrive, po czym schowała go do kieszeni, podeszła do biurka i wzięła z szuflady laptop. Usiadła na krześle, a komputer położyła na stoliku. Kiedy go włączyła, zobaczyła, że cały pulpit był zawalony grami.

- Debile dnia. Nie wiedzą, co to folder czy co? - wymamrotała. Następnie podpięła dysk przenośny, do laptopa, a na ekranie natychmiast wyświetlił się nienazwany folder z nagraniami. Otworzyła jedno z nich a natychmiast na ekranie wyświetlił się filmik.

- Nooora! - usłyszała krzyk Morro i natychmiast ujrzała na pulpicie brata, siadającego koło leżącego malucha, a Mauve wiedziała, że to mini ona.

Wyglądała wtedy jakoś na dziewięć miesięcy. Mimowolnie uśmiechnęła się, widząc twarz starszego brata, który tutaj był małym dzieciakiem.

- Powiedz Moorooo! - krzyknął, nachylając się nad siostrą.

- Mormoo? - spytała mała, a odpowiedziały jej dwa śmiechy - jej brata oraz jej mamy. Kamera się odwróciła ukazując uśmiechniętą Jess. Miała ona teraz rozpuszczone włosy, a na jej twarzy była wykrzywiona w grymasie.

Pod wiatrami przeznaczenia | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz