~3.2~

119 6 4
                                    

- Jak? Jak to możliwe, że uwolnione ostrzem te wszystkie duchy? - warknął Cole.

- Przestraszyłeś się rozłąki i tego, że przyjaciele o tobie zapomną, dlatego wykorzystałem twój wrażliwy umysł i cię oszukałem. Oj, chyba nie prosiłeś na poważnie, prawda? Poddaj się, Cole. Jesteś całkiem sam. Nikt ci tu nie pomoże, a teraz wybacz, otworzę szczelinę - powiedział Yang - Strzec go! Na wszelki wypadek - rozkazał jednemu ze swoich uczniów, a następnie wyszedł.

- Jestem... całkiem sam - wyszeptał do siebie chłopak, patrząc na zegar.

W tym czasie reszta ninja walczyła ze swoimi wrogami. Wszyscy mieli pewniej problem, lecz Morro jeszcze nie zaatakował swoich przeciwników. Nora chciała rzucić się na ducha, lecz sensei ją przytrzymał.

- O, mój dawny uczeń. Jak zdołałeś wrócić, Morro? - zapytał, wyjmując swoją pałkę. Sterling uznała to za znak i otoczyła swoje dłonie fioletową poświatą.

- Pytanie nie brzmi jak, tylko dlaczego - odparł duch.

- Słuchaj, nie wiem jak masz na imię - powiedział Cole do nieznajomego - Dobra, będę ci mówił Chuck. Słuchaj Chuck. Sadzisz, że jesteś uczniem Yanga i może kiedyś nim byłeś, ale teraz on cię więzi, nie rozumiesz? - spytał i znowu nie uzyskał odpowiedzi - Nie przyjaźnicie się. On cię porwał. Musisz się wyrwać z tych czarów, potem go powstrzymamy, ty i ja, razem - znowu cicsza - Dobra, nie spiesz się, ale daje ci trzy sekundy. Jedna, dwie, trzy - po jego ostatnim słowie zadzwonił zegar, a Brookstone wykorzystując rozproszenie wroga unieszkodliwił go.

Potem uśmiechnął się szeroko i wyszedł z pomieszczenia.

- W takim razie idę bez ciebie - parsknął. Zaczął chodzić po różnych pokojach szukając Yanga. W końcu w jednym zobaczył duchy - Tak! - krzyknął, lecz zorientował się, że to uczniowie senseia, a nie brodaty - Nie... - wymamrotał - Hej, to... wiecie może przypadkiem, gdzie Yang otwiera te szczelinę? - spytał, a duchy nie zielu bronie - Czy to znaczy nie? - powiedział nerwowo - Ale po co ta przemoc? Walka jest nieuczciwa - wymamrotał brunet - jestem skuty... AAAA - krzyknął, gdy jeden z uczniaków go zaatakował, lecz przez przypadek przeciął łańcuch kajdanek - Czyli jednak mam jakieś szanse - zaśmiał się chłopak, po czym bez większego problemu pokonał duchy i wyszedł z pomieszczenia - Uwaga fani sportu, dobry Cole 3, upiorni uczniowie 0 - parsknął.

Potem znalazł Yanga i jego uczniów, a duchy ninja zaczęły go atakować na rozkaz mistrza. Szybko się z nimi rozprawił i zaczął gonić senseia.

- To koniec! Nie masz już żadnego ucznia! Zostałeś całkiem sam! - krzyknął czarny ninja, stając przed brodatym na strychu.

- Ależ ja nie jestem sam, wcale a wcale! - krzyknął mężczyzna, a następnie znikąd pojawiło się pełno uczniaków złego mistrza, którzy otoczyli mistrza ziemi.

- Co się stało Yang? Boisz się walczyć ze mną w pojedynkę? - warknął brunet.

- Jestem zajęty. Zaćmienie księżyca niedługo się skończy, tak jak ty. Brać go! - rozkazał duch, po czym wybiegł na dach, a Brookstone znowu zaczął walczyć z uczniami wroga.

- Już z tobą walczyłam, Morro. Boleśnie to wspominam, lecz powtórzę, jeśli będzie trzeba - powiedziała załamanym głosem Mauve, wychodząc lekko przed mistrza. Jej oczy zabłysły fioletem, tak samo jak opuszki jej palców.

- Nie, nie zrozumiałaś, siostrzyczko. Nie chce z tobą walczyć. Przybyłem was ostrzec - odpowiedział z miłym uśmiechem - Mistrz Yang zastawił na twoich uczniów straszną pułapkę - mówiąc to spojrzał na Wu.

- Jaką pułapkę? - spytał sensei.

- Sprawił, że zapomnieliście o jednym ze swoich. Tym, który już był poza światem - wytłumaczył mistrz wiatru.

Pod wiatrami przeznaczenia | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz