~5.9~

102 8 4
                                    

Connor przeklnął pod nosem, starając się ignorować to, że w płucach zaczęło go kuć przez dym, którego było coraz więcej. Postanowił też zignorować zmęczenie, które czuł przez użycie mocy i swój możliwy wstrząs mózgu.

Musiał wydostać stąd Norę i siebie. Musieli pokonać Vivian.

Był jednak mały problem.

On sam był skuty, Nora była ledwo żywa i nieprzytomna, a im najprawdopodniej nikt nie zmierzał na ratunek. Mimo wszystko wiedział, że musi coś zrobić.

Zmusił się do wstania na równe nogi i spróbował podnieść Mauve, ale uniemożliwiły mu to skute ręce. Ostatecznie złapał jakoś dziewczynę i zaczął ją ciągnąć.

Gdy tylko wyszedł z małego pokoju, znalazł się w wielkim pomieszczeniu, które było w połowie zajęte ogniem. Wielkie drzwi magazynu były zamknięte, a po ich jednej stronie było pełno ognia. Mimo tego, że budynek był wysoki, było tu więcej dymu, który zaczął szczypać oczy i nozdrza chłopaka. Zakaszlał on kilka razy, lecz zaczął podchodzić do drzwi, lecz nagle usłyszał huk.

Spojrzał w górę i ujrzał, że leci na nich kawałek dachu. Pisnął przestraszony, po czym uciekł odciągając siebie i Sterling.

Odgłos uderzenia rozniósł się po budynku echem. Anderson położył się przy Mauve, patrząc przerażony na wielki kawał metalu i szkła, który omal ich nie zabił.

Niestety ta kula złomu odcięła ich od wyjścia.

- Nie, nie, nie... - wymamrotał, po czym popatrzył na Sterling - Dawaj Nora, obudź się. Przydałoby nam się troszeczkę wiatru - stwierdził, ale jego przyjaciółka chrapała w najlepsze.

Nim się obejrzyj ogień zajął większość pomieszczenia: wszystkie pudła i półki oraz inne rzeczy, takie jak wolnostające drewniane meble. Mimo dziury w dachu dumy w pomieszczeniu było pełno, a chłopak zaczął się nim dusić, co potęgowało jego zawroty głowy i mdłości. Wiedział, że nie da rady ich stąd wyprowadzić.

Usiadł przy przyjaciółce. Ledwo co zachowywał świadomość, ale nie chciał teraz zemdleć. Ciągle uporczywie próbował znaleźć drogę ucieczki, ale nie miał pomysłu.

- Przepraszam Nora - wyszeptał, łapiąc ją za rękę.

Zamknął oczy, czekając aż pochłonie go ciemność.

Ale zamiast tego światło zaczęło go razić.

Otworzył zaskoczony oczy i spojrzał na dziurę w suficie. Ujrzał tam wielkiego robota, który był leciał do budynku i wylądował tuż przed nim. Connor zakrył Norę swoim ciałem, patrzeć nieufnie na maszynę.

- Na szczęście zdążyłem - usłyszał, jak nieznajomy wzdycha z ulgą.

- Kim jesteś? - spytał nieufnie mistrz zmysłów.

- Jestem samurajem x. Przyjaźnię się z ninja - odparł.

- Coś wspominali - wymamrotał, po czym zakąszał, krztusząc się dymem - Jak nas znalazłeś?

- Wykryłem słaby sygnał, więc postanowiłem to sprawdzić. Zabiorę was do ninja - stwierdził i nim Connor zdążył zaprotestować, wielki robot podniósł jego oraz Mauve i wzbił się w powietrze.

Kiedy tylko chłopak znalazł się na świeżym powietrzu, zaczął ciężko oddychać. Poczuł wielką ulgę. Jeszcze pięć minut temu był przekonany, że umrze, a teraz? Najprawdopodobniej leciał bezpiecznie do swoich nowych przyjaciół, którzy byli gotowi mu pomóc.

Wszystko przed oczami zaczęło mu się rozmazywać. Nie miał siły zachować świadomości. Ostatnim co zrobił było spojrzenie na bezwładne ciało Nory, po czym odpłynął.

Pod wiatrami przeznaczenia | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz