*6*

160 9 0
                                    

-Musiałem to zrobić bo inaczej ten rudy idiota nie odczepiłby się ode mnie. - zaśmiał się Draco.

-Musze częściej się wybierać z wami do Hogsmeade. - lekko zachichotała.

-No nie moja wina że jest taki tępy. Ja nie rozumiem jak ruda może mieć takiego brata. Od razu bym zrobił jakąś egzekucje czy coś.

-Uwierz mi że nie raz byśmy to z Ginny zrobiły. Ile razy tłumaczyłyśmy mu aby ogarnął się. Do niego nic nie dociera - mówiła krojąc jakiś składnik. - Nawet jego mama nie raz na niego wrzeszczała o jego głupotę.

-Nie rozumiem jak mogłaś być z nim. Ty inteligentna istota z takim debilem bez mózgu. - dziewczyna odchrząknęła - oj wybacz, chyba poruszyłem nieodpowiedni temat.

-Czy wy się przypadkiem nie zapominacie? Jestem tu a to jest moja sala. - powiedział jadowicie Snape który przyciągnął wzrok obojga.

-Ależ nie, profesorze. Dokładnie wiemy ze jest to pańska sala. - powiedział dumny Draco. Chłopak dostał wściekłe spojrzenie ale nie przejmował się tym. Przyzwyczaił się do nauczyciela i do jego humorków a Hermiona mogłaby powiedzieć że jest on uodporniony na mordercze spojrzenia. Sama powoli miała wrażenie że wzrok Snape'a nie działa na nią tak jak jeszcze miesiąc temu. Razem z Draco dobrze się dogadywali i często spędzali czas odrabiając lekcje, w bibliotece czy nawet w Hogsmeade. Chłopak na początku wydawał się czuć nieswojo w jej towarzystwie ale z czasem się to zmieniło. Nie dziwiła mu się bo sama nie była pewna do jego osoby. Plan aby przekonać jakoś ich nauczyciela szedł chyba całkiem dobrze, a przynajmniej ona sama czuła się swobodnie rozmawiając z chłopakiem na lekcjach co doprowadzało ich nauczyciela do furii. Mimo że można byłoby stwierdzić po tych zachowaniach że się nie zgodzi zawsze można było zgonić że Draco za dużo czasu spędza przy eliksirach i nie mają kiedy rozmawiać gdyż poza lekcjami jest wykończony. Chłopak w tej sytuacji zachowywał się jak gryfon, mimo że Snape odpowiadał za każdym razem "NIE". Chociaż nie na rękę było mu zostawanie po godzinach i zapewne widział w tym zwykłą korzyść aby jego obowiązki były podzielone dla dwóch osób i nie miał dużo pracy.

-Więc może łaskawie zamkniecie się i w ciszy dokończycie swoje eliksiry? - standardowe warknięcie.

-Profesorze, proszę się tak nie złościć bo złość grozi zdrowiu. - powiedziała spokojnie.

-Panno Granger, wydaje mi się że moje zdrowie nie powinno panią interesować i prędzej zaszkodzą mi wasze durnowate rozmowy niż moja złość.

-A pan co myśli o Ronaldzie Weasley? - zapytał Draco. Snape wpatrywał się intensywnie w swój kociołek.

-Już nie raz komentowałem jego osobę. - powiedział oschle, po czym dodał krótko - To idiota.

-Wszyscy mamy to samo zdanie czyli jesteśmy normalni.

-Tak sobie wmawiaj, Draco - Snape uśmiechnął się wrednie a Hermiona się zaśmiała.

-Nie byłoby nas tutaj gdybyś się nie zgodził, profesorze Snape.

-Gdybym miał inny wybór to nawet bym się nie wahał.

-Wątpię. Wiesz ze jesteśmy zdolni do tego i nikt inny nie jest w stanie nas zastąpić. - dyskutował z nim jak o porannej kawie.

-Co nie oznacza że jesteście dobrzy.

-To co tu robimy? - zapytała nagle Hermiona.

-Wydaje mi się, Granger że sami wybraliście tą ścieżkę. - skrzywił się

-No to skoro my wybraliśmy a dalej tu jesteśmy żywi z panem to znaczy że musimy być dobrzy. - dostała ponure spojrzenie które zamieniłoby pogodę o ile byłoby to możliwe.

Pozwól Mi Zostac Na Dłużej - Sevmione HGSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz