*28*

161 11 0
                                    

Słońce świeciło mocno a uczniowie szykowali się do opuszczenia zamku. Hermiona z Neville'em jako jedyni nie musieli pakować swoich rzeczy. Mieli oni być przeniesieni na kolejny dzień do prywatnych komnat. Z racji że Hermiona ma mieć praktyki z eliksirów to jej komnaty miały być w okolicach lochów a Neville zaś w okolicach wyjścia na szklarnie. Zostawali oni w zamku ale i tak musieli uczestniczyć w ceremonii pożegnalnej.

Wielka sala była przepełniona od uczniów a na stołach było wiele jedzenia. Dyrektor powiedział swoją mowę pożegnalną i przyznał puchar domów. Oczywiście Gryffindor zajął pierwsze miejsce a Slytherin drugie. Z tą informacją uśmiechnęła się wrednie do swojego nauczyciela eliksirów który się skrzywił na jej widok. Dodał po chwili że w następnym roku może pójść lepiej dla tych z trzciego i czwartego miejsca a Snape przybrał wścibski uśmieszek jakby planował jakiś mord. Dziewczyna zmrużyła niebezpiecznie oczy i z uniesioną głową spojrzała na przemawiającego dyrektora.

Po uczcie każdy wybierał się w stronę pociągu. Hermiona spojrzała za siebie i podziwiała jeszcze chwile krajobraz zamku. Oczy jej się zaszkliły, tyle wspomnień tutaj zostawiła wraz ze swoimi przyjaciółmi. Wiedziała że w najbliższych dniach z powrotem wróci tu ale już bez wspaniałych dla nhiej osób. Nie licząc Neville'a no i Snape'a. I nauczycieli których znała bardzo dobrze. 

Draco stanął obok niej i odwrócił się.

-Wrócisz tu niedługo, Miona

-Tak ale was już tu nie będzie.

-Ginny jeszcze będzie rok więc ci będzie towarzyszyć. - złapał ją za ramie i pociągnął za siebie - Chodz bo nam pociąg odjedzie.

-Kto by pomyślał że zaprzyjaźnię się ze ślizgonem. - zaśmiała się i oparła o ramie chłopaka.

-Kto by pomyślał że będę tolerować gryfonkę.

W pociągu oczywiście każdy się przepychał i szturchał. Ron pchał się i wymachiwał swoimi rękoma naokoło że Hermionie się oberwało w twarz i brzuch, Ginny parokrotnie nadepnęła na Draco'na a Harry unikając rąk Rona uderzył przypadkowo głową w szybę. Ostatecznie trafili na jakiś wolny przedział i z uśmiechem na twarzy mile spędzili ostatnie chwile w swoim gronie.

Pusty Hogwart był naprawdę miejscem gdzie można było spędzić czas w spokoju. Gdy na korytarzach nie było nikogo Snape częściej wychodził ze swoich komnat.

Czarne szaty tańczyły za nim w szale a ich właściciel z dumą przemierzał korytarze szkolne. Nabrał głęboko powietrza gdy wyszedł na zewnątrz. Mógł w samotności pobyć w tych miejscach gdzie nie odważyłby się podczas roku szkolnego. Odważyłby się? On się nikogo nie bał, była to raczej kwestia tłumu który takowy bywał tu. Uczniowie krzyczący naokoło i wygłupiający się to nie jego klimaty. Wolał cisze i spokój, co właśnie teraz mógł wykorzystać.

Ubrany tak aby zasłonić każdy skwarek jego ciała. Spojrzał na nadgarstki i lekko podwinął materiał w górę przyglądając się swojemu ciału. Skrzywił się i chwile walczył ze swoimi myślami. Nie zna nikogo kto mógłby mieć tak bardzo zniszczoną skórę jak jego. Nawet Mulciber który był jednym z pierwszych śmierciożerców i który był bardziej torturowany wydawał się mieć o połowę mniej ran do Severusa. Pamiętał że śmierciożerca był bardzo pewny siebie i uznawał się za boga seksu. Gdyby Severus stanął przed nim jako kobieta to od razu by uciekł tak samo jak ta do której jednego razu mężczyzna podszedł z zamiarem podrywu. Oboje byli w barze i założyli się że nie jest w stanie poderwać wybranej damy. Urażony Mulciber ruszył pod bar ubrany w letnie mugolskie ciuchy zagadał do niej ale ta jedynie uderzyła go dłonią w twarz i odeszła. Wredny uśmiech mistrza eliksirów podążał za mężczyzną który wracał do niego.

Pozwól Mi Zostac Na Dłużej - Sevmione HGSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz