*18*

120 9 0
                                    

Ścisnęła pięści w złości. Nienawidziła gdy ktoś jej coś narzucał. Szczególnie jej przyjaciel a jej były chłopak. Ron nie miał nigdy oleju w głowie. Zawsze coś przeszkadzało mu i za każdym razem jej to wypominał. Łzy spływały jej po policzkach, tym razem zaszło to za daleko. Do teraz było spokojnie ale to tylko zbieranina drobnych kamyczków do wielkiego worka który został w nią ostatecznie rzucony. Złapał ją gdy szła samotnie przez korytarz i wykorzystał to. Tym razem zaczęła biec przed siebie nie zwracając uwagi na nic.

Biegła w nieznaną stronę jakby coś poważniejszego się wydarzyło, nie wiedział czym było to spowodowane więc podążył za nią. Snape zwykle nie przejmował się beczącymi małolatami ale Hermiona była jedną z tych które traktował trochę inaczej. Nie, nie była "jedną z tych" była Jedną jedyną. Poczuł pewną odpowiedzialność za nią już jakiś czas temu. Jakby była jego jedyną córką a może przyjaciółką? 

Siedziała na schodach podcierając rękawem swoje łzy i pociągając nosem. Cicho podszedł od tyłu.

-Nie zdążyłaś napisać eseju na czas że tak to teraz wypłakujesz? - powiedział beznamiętnie.

Odwróciła się i spojrzała na niego. No pięknie, co ma zrobić z płaczącą beksą? Nie miał nigdy takiej sytuacji, przeważnie takie dziewczyny bywały olewane przez niego. Zawsze nakrzyczał i kazał iść do dormitorium i ewentualnie odejmował punkty. Nie bywał ulgowy.

-Nie. Raczej jedna rozmowa przebiegła niefortunnie. Padły pewne słowa które mnie uraziły i ... nie jest mi raczej do śmiechu.

-Domyślam się że to Weasley? - usiadł obok niej. 

Czuł pewien szacunek do niej, to ona ostatnio zaprosiła go na sylwestra i była miła dla niego za każdym razem. Nie było w jego stylu aby kogoś pocieszać ale zawsze był dobrym słuchaczem. Jeżeli będzie miała taką potrzebę może mu się wygadać.

-Tak. Jest dość doczepliwy przy pewnych tematach. - głowę miała opuszczoną w dół bawiąc się różdżką na kolanach

-Nie ma co się przejmować jakimś idiotą, Granger. Jego słowa nic nie znaczą. Czemu się tak nim przejęłaś? Ja z Draco cię też czasem przezwiemy.

-Racja ale wiem że to nie jest po to by mnie obrazić.

-Skąd taka pewność? - spojrzała się na niego, to chyba było złe pytanie. Zdecydowanie, nie powinien tego mówić. IDIOTA z niego! musi to jakoś cofnąć - No tak, nie jest to w sposób złośliwy. Co ci powiedział?

-Że ... - potrzebowała chyba chwili żeby odważyć się mu powiedzieć. Jej głowa znowu opadła w dół. - Że pewnie z Ginny ruchamy się z Draco na zmianę. - ścisnęła oczy a mimo tego łzy poleciały jej po policzkach.

-Możesz być pewna że będzie tego żałować. - powiedział przez zaciśnięte zęby.

Była to oznaka złości. Ale czy dlatego że powiedział tak o Draco czy o niej? Poczuła jego palce pod brodą w oznace uniesienia jej wzroku. Była w takim stanie że nie chciała mu spojrzeć w oczy a jednak on wymagał tego. Niechętnie otworzyła oczy by spojrzeć w obsydianowe tęczówki, kucał teraz przed nią.

-Nie pozwolę temu szczeniakowi cię obrażać, a spróbuje cię w jakikolwiek sposób jeszcze raz obrazić a przypilnuję aby nie zdał ostatniej klasy. - uśmiechnęła sie lekko.

-Mogę sie do pana przytulić? - zapytała

-Proszę? - nie był pewien czy aby dobrze usłyszał i czy aby na pewno ona jest świadoma tego co mówi.

-Czy mogłabym się przytulić do pana, to by mnie trochę uspokoiło - skrzywił się a Hermiona już zrezygnowana dodała - Przepraszam, nie było tematu. - odwróciła się lekko w inną stronę ale poczuła że jest ciągnięta w jego stronę. Oboje szybko wstali a dziewczyna szybkim ruchem, nawet szybszym niż on to zrobił, wtuliła się w niego. - Dziękuje - powiedziała słabo

Drugi raz w życiu wtula się jego uczennica. Nieświadomie mocniej się wtulił. Pachniała tak przyjemnie i tak bezpiecznie. Czy to jego sen? Czy może kolejny koszmar i zaraz wyłoni się czarna postać zabijając ją lub ona odskoczy od niego i zacznie wyzywać go od najgorszych. Rozejrzał się, było prawie ciemno, najjaśniejsza noc która była oświetlana od księżyca. Nikogo nie było, nie było najmniejszej obawy o to że ktoś ich zaatakuje albo że coś się stanie. Uszczypnął się i lekko uśmiechnął wiedząc że to nie jest sen. Wtulił twarz w jej kasztanowe włosy aby zatracić się w jej zapachu.

Stali w ten sposób dłuższą chwilę. Dziewczyna ustabilizowała swój oddech i uniosła głowę.

-A jednak ma pan serce - uśmiechnęła się tym razem bardziej.

-Już zadowolona moją dobrocią? Wystarczy ci? - powiedział wścibsko.

-Jeszcze bym wykupiła chwilę. - uśmiechnął się wrednie.

-Będzie cię to bardzo drogo kosztować. Każda minuta będzie - ściszał niebezpiecznie głos. - coraz droższa. - odsunęła się szybko od niego.

-No wie pan co! - była już opanowana ale zirytowana jego słowami, skrzyżował ręce.

-Nie przywykłem do takich czułości. Jeszcze chwila i chyba bym był cały różowy od tego.

-Dlaczego różowy?

-Jakoś tak mi się kojarzy ten kolor z takimi czułościami ... z miłłłośśśściąąą - dziwnie wypowiedział słowo przeciągając je. - i tego typu tematami.

-Jakoś dziwnie by mi było przebywać w pana towarzystwie wtedy. Niech pan będzie taki jaki jest, ok? Czarny i w ogóle.

-W ogóle? - powtórzył

-Niektórzy mówią że fajny z pana nauczyciel byłby gdyby coś tam się zmieniło. Każdy chciałby coś zmieniać w pana osobie. Nie wiem czemu.

-A ty jako jedyna chciałabyś abym został w starej wersji? - uniósł pytająco brew

-Nie widzę pana w innej postaci ... czy z innym charakterem, co najwyżej jest to dla mnie mega dziwne wyobrażenie pana z osobowością na przykład profesor McGonagall. Albo pański charakter w ciele profesora Slughorna. Niech się pan nie śmieje! To naprawdę dziwne!

-Ty masz strasznie wybujałą wyobraźnie, Granger. Ale możesz mi wierzyć - zbliżył się niebezpiecznie na odległość może dwóch centymetrów. Ten ruch wywoływał coś w Hermionie. Czuła jakby niebezpiecznie gorąca lawa wylewała się wokoło niej a ona dziwnie roztapiała się. - Nie planuje się zmieniać. A wręcz przeciwnie, zostanę taki jaki jestem - powiedział cichym i przyjemnym głosem w taki sposób że dziewczyna zesztywniała i wpatrywała się w niego intensywnie.

Jego twarz się rozluźniła i zmniejszył odrobine przestrzeń pomiędzy nimi. Hermiona lekko rozchyliła usta jakby zapraszała go. Severus jedną rękę położył na jej tali i przybliżył ją do siebie tak że byli do siebie przytuleni. Ten ruch sprawił że ustami się dotknęli i automatycznie się pocałowali. Delikatnie, lecz z klasą. Złapał drugą ręką jej twarz a ustami odsunął się na niewielką odległość. Stykali się czołami. Przymkniętymi oczami delektowali się chwilą która była tylko ich.

Snape pierwszy otrzeźwiał, odchrząknął i lekko odsunął dziewczynę od siebie. Zupełnie nie spodziewał się tak spokojnej reakcji z jej strony. Teraz zastanawiał się czemu nie odepchnęła go, nie zwyzywała, to było tak bardzo niestosowne i niemądre co właśnie zrobili. Nie chciał niszczyć relacji między nimi. Nie chciał aby źle myślała na jego temat. Z jakiegoś powodu zależało mu na jej opinii o nim. Postarał się nie brzmieć groźnie czy źle żeby przypadkiem nie odstraszyć Hermiony od siebie.

-Powinnaś wrócić do dormitorium przed ciszą nocną, panno Granger.

-Dobranoc, profesorze - powiedziała i szybkim krokiem od niego odeszła.

Przestrzeń wokół niego wydawała się chłodniejsza niż parę sekund temu. Podszedł do ściany i przeklinając uderzył pięścią. Emocje w nim buzowały. Szybkim krokiem ruszył do swoich komnat a każdy uczeń który go napotkał musiał schodzić mu z drogi. To cud że nie odjął im żadnych punktów. Nie myślał nawet o tym.

Podszedł do barku i nalał ognistej do szklanki aby po chwili zawartość po paru sekundach wylądowała w gardle. Zimny prysznic pomógł mu trochę ochłonąć ale jego wieczór przedłużał się przewracając z jednego na drugi bok. Nie był w stanie określi czy udało mu się po godzinie usnąć czy po trzech. W efekcie gdy sie obudził mógł stwierdzić że jego sen był bardzo krótki.

Pozwól Mi Zostac Na Dłużej - Sevmione HGSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz