Rozdział XXI

42 2 1
                                    


-Panno Sharon ! Cos ci nie pasuje w tym co mówię ?- usłyszała jak przez mgłe piskliwy glos Dolores Umbridge.

Było jej duszno, a ból przedramienia spowodował, że zamknęła oczy i odpłynęła w świat wyobraźni. Mroczny znak nie dawał nigdy o sobie tak znać, a teraz od kilkunastu minut czuła jakby wypalało jej skórę od wewnątrz. Nawet nie wiedziała co z tym zrobić, poza Rachel i Draco nikt o nim nie wiedział, mimo, że był już czerwiec  i temperatura zaczęła być coraz wyższa, dziewczyna ciągle nosiła długi rękaw, by nikt nie zobaczył.
Poczuła szturchnięcie siedzącej obok Pancy Parkinson. No tak. Byli w trakcie lekcji Obrony przed Czarną Magią, a ona jak na złość musiała znajdować się w pierwszej ławce.

Umbridge podeszła i powtórzyła - Panno Sharon !- myślała chyba, że dziewczyna się buntuje i nie zgadza z jej słowami.

- Shirley... - poprawiła ją Ridle i spojrzało na nią blada na twarzy - Nie pani profesor, wszystko okej...

Różowa ropucha, jak była nazywana przez uczniów, spojrzała na nią i powiedziała

- Nie wyglądasz zdrowo,jeszcze jesteś tak grubo ubrana,a taka blada,ja nie chcę się niczym zarazić, idźcie do skrzydła szpitalnego z Panną Parkinson. No już idźcie.

Shirley wstała powoli, czując na sobie wzrok wszystkich w klasie.
Wyszły z pomieszczenia, ale Riddle czuła, że pójście tam nie będzie dobrym pomysłem. Nie mogła dopuścić do tego, żeby szkoła dowiedziała się o mrocznym znaku...

- Co się dzieje ? - spytała Pancy, widząc jak dziewczyna blednie.

- Ja nie wiem, czy skrzydło szpitalne to dobry pomysł- powiedziała cicho, nie wiedząc jak to zaargumentować.

- Udawałaś? Nie, no jak dla mnie ucieczka z lekcji z tymi idiotami to super pomysł... Jeśli chcesz... - powiedziała.

A wtedy do ciemnowłosej dotarło, że Severus Snape przecież należy do Śmierciożerców, może powinna porozmawiać z nim?

- Ale ja się chyba serio czymś zatrułam - skłamała - Ale... nie chce iść do skrzydła, myślę że Snape szybciej mi da jakieś antidotum...

Pancy się skrzywiła. Raczej nie należała do jego ulubionych, wielokrotnie komentował negatywnie jej „zdolności do eliksirów" . Traktował on lepiej Ślizgonów, był ich opiekunem, ale wciąż nie był to przyjazny uczniom nauczyciel.

- Poradzę sobie sama, wiem że za nim nie przepadasz - powiedziała chcąc uwolnić się od dziewczyny.

- Gorzej jak ktoś mnie złapie na włóczeniu się po szkole - zastanowiła się dziewczyna - Ale dobra odprowadzę cię to nikt mi tego nie zarzuci.

Poszły szybkim krokiem do lochów do gabinetu Severusa, licząc na to, że mężczyzna nie ma akurat żadnych zajęć.
Ku zaskoczeniu otworzył im drzwi z kamienną twarzą. Dziewczyna nie zdążyła nawet nic powiedzieć.

- Panna Riddle, czym jest spowodowana ta wizyta? - spytał nie dostrzegając stojącej z boku Pancy, a gdy już ją zobaczył skrzywił się.

- Dzień dobry profesorze- pisnęła i dodała do Shirley, oddalając się szybko - ja cię tu zostawię .

Gdy drzwi gabinetu zamknęły się, a dziewczyna upewniła się, że nikogo tam nie ma. Snape  wskazał jej krzesło i siadając powiedziała wreszcie.

- Mam mroczny znak, nie wiem czemu sie pojawił... Nic mi nie było, a od kilkunastu minut nie mogę wytrzymać z bólu - powiedziała zażenowana tym, że musi mu to przyznawać.

- Tak. Czarny Pan uprzedził mnie, że możesz zgłosić się kiedyś z takim problemem- powiedział, co zdziwiło dziewczynę, myślała że Lord nie ufa mu aż tak - Zapewne wytłumaczy ci w swoim czasie. A teraz ból oznacza, iż wzywa nas na spotkanie.

Panna Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz