Rozdział XXIII

34 0 0
                                    

Dziewczyna przebudziła się,chciała przekręcić się na drugi bok, ale hałasy sprawiły, że otworzyła oczy. Ku jej zaskoczeniu nie zobaczyła nad swoją głową baldachimu, ani barw Slytherinu na ścianach. Chwilę zajęło jej, aby zlokalizować, gdzie właściwie była. Leżała w czarnej satynowej pościeli w swoim biało-czarnym pokoju w Malfoy Manor.
- zaraz... zaraz jak ja się tu znalazłam - pomyślała, nie mogąc przypomnieć sobie tego jakim cudem znalazła się w posiadłości, a nie w Hogwarcie.
Do jej uszu znowu dobiegł stłumiony krzyk. Podniosła się i dostrzegła, że przy oknie w jej pokoju stoi  zmartwiona Narcissa Malfoy.
Powoli wstała i zobaczyła, że wciąż ma na sobie jeansy i różową bluzę Hermiony Granger.
Pani Malfoy odwróciła się w jej stronę, po jej twarzy było widać, że niedawno płakała.
- ohh Shirley, jak się czujesz ?- powiedziała cicho, podchodząc do dziewczyny.
Zanim zdążyła odpowiedzieć znowu usłyszały hałas i krzyk Bellatrix.
- Co.. co się dzieje ?- spytała, a blondwłosa stanęła znowu przy oknie, przykładając swoją bladą dłoń do twarzy.
Riddle podeszła do niej i widząc w jakim stanie jest kobieta objęła ją delikatnie. Narcissa zdziwiła się tym ruchem z jej strony,ale słysząc kolejny odgłos uderzenia czymś ciężkim o podłogę wtuliła się w dziewczynę.
-Bellatrix...- szepnęła kobieta, a po jej policzku poleciała kolejna strużka łez. Do nastolatki coraz bardziej wracały wspomnienia zeszłej nocy.

***
Kilkanaście godzin temu

Harry Potter razem z przyjaciółmi został złapany w gabinecie Dolores Umbridge. Dziewczyny towarzyszyły brydagdzie inkwizycyjnej, uważnie obserwując sytuację i czekając na moment, gdy bez świadków, ewentualnie po oszołomieniu ich będą mogły zamieć się w któraś z dziewczyn.
Umbridge, przyprowadzona przez Grabe i Goyla, którzy zdaniem Rachel dazyli nauczycielkę niezdrowym zainteresowaniem, gdy  zobaczyła Gryfonów  wściekła  się na tyle,że chciała potraktować ich zaklęciem Cruciatosa.
- Wyznam prawdę, pokaże pani... broń Dumbledora.... - powiedziała nagle Granger, co zainteresowała ubrana na różowo czarownicę.
Ślizgoni mieli również im towarzyszyć, ale nastolatka zaczęła przedstawiać jak niebezpieczne i ciężko by to było iść tam z całą gromadą. Opuściła, więc pomieszczenie jedynie     z Golden Trio. Chłopaki ze Slytherinu mieli  pilnować Ginny Weasley oraz Lune Lovegood, by nauczycielka mogła ukarać je później, jednak ku ich zaskoczeniu zostali zaatakowani przez Neville'a.
Gdy Grabe i Goyle siedzieli trafieni zaklęciem wiążącym, Draco został oszołomiony, a Nathan czasowo oślepiony, a paczka przyjaciół Harry'ego myślała, że droga do pomocy jemu jest wolna do akcji wkroczyły, ukrywające się przedtem we wnęce korytarza - Riddle i Lestrange.
Neville Longbottom został zamieniony w kamień, a Luna i Ginny  oszołomione, gdy próbowały uciec. Wtedy dziewczyny zdecydowały się przenieść  bezwładną Ginny do komórki na miotły woźnego, by Rachel mogła się w nią zamienić. Pozostawało czekać na powrót Golden Trio.
- Przygotowałaś się - skomentowała Riddle widząc, że jej przyjaciółka wyciąga z małej, ale mieszczącej wiele torebki ubrania podobne do tych, jakie nosi Weasley.
- Próbowałam znaleźć coś w stylu tej szlamy, ale nie udało się, będziesz musiała zabrać jej ubrania - powiedziała i wypiła szybko z lekkim obrzydzeniem eliksir wielosokowy.
Momentalnie jej twarz zaczęła się zmieniać, a włosy przybierać ciepłą rudą barwę.
Shirley pierwszy raz widziała jak działa ten eliksir i próbowała ukryć szok na twarzy. Teraz w schowku znajdowały się dwie Ginny Weasley.
- Niesamowite- powiedziała cicho, a wtedy usłyszały wołanie Luny Lovegood.
Rachel przeklnęła i szybko skończyła się ubierać - Odnajdziemy się potem? Bądź w pobliżu,Potter powinien wrócić z tymi szlamami...
- Ginny?? - piszczący głos zbliżał się w ich stronę, więc rudowłosa Rachel wyszła ze schowka i poszła w stronę Luny.
- J.. jestem tu - powiedziała szybko, mając nadzieję, że blondynka nie zauważy niczego dziwnego.
Luna spojrzała na nią i miala coś powiedzieć, ale nagle odwróciła się i odeszła zawołając Harry'ego.
Ale ona jest dziwna - pomyslala Lestrange, przecież ewidentnie były same na korytarzu.
Korzystając z okazji Riddle wyszła ze schowka i powiedziała - Lepiej idź za nią i spróbuj odciągnąć jakoś Granger-
przebrana Ginny rzuciła jej przerażone spojrzenie i poszła powoli za Luną, a Riddle śledziła je ukrywając się w ciemnościach wnęk w ścianach korytarza.
Ku ich zaskoczeniu Luna miała dobry słuch lub poczucie, bo Golden Trio faktycznie znajdowało się już w zamku. Rachel próbowała nie okazywać zakłopotania i tego, że nie jest prawdziwą Ginny i jednocześnie gorączkowo myślała nad tym, co zrobić żeby zostać sam na sam z Hermiona.
- Niee no, Ginny nie idziesz z nami. Jesteś za młoda. Co ja powiem matce jak coś ci się stanie... - usłyszała rudowłosego, w pierwszej chwili nie zareagowała, ale spojrzenie stojących obok, przypomniało jej, że mówi do niej.
Wyciągnęła różdżkę i warknęła złowrogo, że nie jest i jest dojrzalsza od niego. Chłopak odskoczył i  podniósł ręce do góry, w geście poddania.
- Ejj spookojnie - powiedział szybko i chciał coś jeszcze dodać, ale przerwała mu Hermiona  mówiąc, że nie ma czasu na to by się kłócili.
Harry Potter razem z blondwłosa Luną zdążyli w międzyczasie obmyślić plan dostania się do Ministerstwa i teraz wygadali jakby, byli już gotowi do biegu.
- Hermioona czekaj, musimy pogadać - Rachel złapała ją za ramię, przez co pozostała trójka znowu się odwróciła w ich stronę zniecierpliwiona.- Dogonimy was!
Chłopcy razem z blondwłosa pobiegli w stronę schodów, prowadzących na niższe piętra.
- Ginny o co chodzi? - spytała Granger ciągnięta za ramię w stronę wnęki z kolumnami.
- eee, o Neville'a - powiedziała Lestrange i wręcz wepchnęła dziewczynę w ciemność.
Brunetka syknęła niezadowolone „ałć" , a potem poczuła zimną różdżkę na szyi i  zanim zdążyła zareagować została powalona na ziemię.
Riddle odkręciła szybko eliksir wielosokowy i wypiła go. Skrzywiła się, bo smakował jak wymiociny.
-mutatio- powiedziała zaklęcie i w ułamku sekundy miała na sobie ubrania Hermiony Granger , lekko przetarte jeansy i różowa bluzę, a dziewczyna za to na sobie jej koszulę i ciemna welurowa spódnicę.
Momentalnie nie tylko przez ubrania zaczęła przypominać gryfonkę- jej włosy skróciły się, zafalowały i zjasniły, a ciało i twarz zaczęła się zmieniac.
Rachel nerwowo rozglądała się czy nikt nie idzie korytarzem, a gdy jej koleżanka była gotowa obie pobiegły w stronę schodów, licząc, że Harry Potter faktycznie czeka na Hermione i Ginny.
Po drodze spotkały Neville'a Longbottoma. Chłopak zdziwił się, że jego przyjaciele się rozdzieli, a one nie wiedziały jak zareagować, by nie okazać niechęci i obrzydzenia jego osobą, więc Shirley przyłożyła palec do ust na znak ciszy i obie udały wielkie skupienie na to by uniknąć hałasu i złapania przez kogoś nieprzychylnego.
- O znalazłyście Neville'a - powiedziała Luna Lovegood, gdy spotkali się ponownie przed drzwiami do wyjścia z zamku.
-yyy hahah tak- powiedziała Shirley- Hermiona, a Neville się skrzywił.
- Raczej ja znalazłem was... - odparł, a Shirley wymieniła szybkie spojrzenie z Rachel.
- Wszystko dobrze dziewczyny? - zapytał Ron, ale zanim zdążyły odpowiedzieć Harry pospieszył ich do wyjścia z zamku.
- Polecimy do Londynu na testralach- powiedziała Luna, gdy przemierzali ścieżką przez ogród Hogwartu - pomocne stworzenia...
- Ale tu nic nie ma - powiedział zdziwiony Ron, gdy zatrzymali się na polanie z ogrodzeniem.
Riddle jednak nie mogła się z nim zgodzić. Za płotem, przez który przeskoczyła blondwłosa, a następnie reszta, stały czarne karykaturalnie wychudzone koniopodobne stworzenia ze skrzydłami- testrale.
Stworzenia miały w sobie coś przerażającego i łagodnego, mimowolnie Shirley wyciągnęła rękę by pogłaskać jednego z nich.
-Testrale są widoczne dla tych którzy widzieli śmierć - powiedziała Luna.
- Hermiona... ale jak to,  ty je widzisz ? - spytał zdziwiony Potter, patrząc na reakcje Shirley-Hermiony. - Kiedy to się zmieniło?
- yyy.... - rzuciła przerażone spojrzenie w stronę Rachel- Ginny, jakby chciała znaleźć w jej oczach odpowiedź- tak, noo była taka sytuacja....
Ron oraz Neville również patrzyli z zaciekawieniem zdziwieni, czyją śmierć mogła widzieć ich przyjaciółka w ostatnich miesiącach, bez ich wiedzy
- Dobra nie mamy czasu !- powiedziała szybko rudowłosa Lestrange, widząc trud swojej towarzyszki.

***

- Dziewięćdziesiąt jeden... dziewięćdziesiąt dwa... dziewięćdziesiąt trzy- Czarnowłosy chłopak z błyskawicą na czole, przemierzał szybko między półkami w Departamencie Tajemnic. „Hermiona „ i „Ginny" starały się dotrzymać mu kroku, zaraz za nim szedł Ronald a jeszcze dalej szedł Neville  z Luną .Oboje wydawali się zagubieni. Chociaż blondynka zwykle wyglądała, jakby była odklejona od rzeczywistości.
- Powinien tu byc! - krzyknął i nerwowo  się rozglądał, gdyby mógł pewnie zajrzał by pod półkę - Widziałem ! Był tu! Nie wyjdziemy dopóki go nie znajdę... Syriusz!!
Rachel wymieniła spojrzenie z Shirley.
- Harry spokojnie... może, udało mu się uciec ?- powiedział rudowłosy nerwowo. -Hermiona... powiedz coś, proszę
Harry chodził w kółko i wyglądał jakby miał zaraz wyrywać sobie włosy z głowy.
Shirley „Hermiona" przełknęła nerwowo ślinę.
- tak Weas..Ron ma rację... - powiedziała szybko i spojrzała na regał ze szklanymi kulami.
W całym pomieszczeniu panował półmrok, a jasna poświata wydobywała się ze szklanych kul,znajdujących się na ciemnych materiałach  na jeszcze ciemniejszych drewnianych półkach. Pod każdą z kul znajdowała się inna plakietka z imieniem i nazwiskiem.
S.P.T. do A.P.W.B.D.
Czarny Pan/ Harry Potter"  przykuło uwagę Shirley, a po chwili dostrzegła swoje imię obok.  Nie mogła jednak teraz się na tym skupiać.
- Harry tu jest twoje imię - powiedziała do chłopaka. Wiedziała, że musiał wziąć przepowiednie, nikt inny poza nim lub Voldemortem nie może tego zrobić.
Światło z różdżek wszystkich obecnych padło   teraz na regał z kulami. Luna i Neville'a stali wciąż dwa kroki za nimi, a Ron zainteresowany również zbliżył się i  zaczął czytać wszystkie inne nazwiska, a Rachel i Shirley czekały wstrzymując oddech, gdy Ten który przeżył wziął do ręki szklany przedmiot.
- Co jest... Naszych tu nie ma...- skomentował zaskoczony rudowłosy.
Rachel  poczuła w pewnym momencie, jak w ramię uderzają ją plecy Neville'a. Zaskoczona warknęła  i odepchnęła go.
Stojący przy regale Ron i Harry odwrócili się w jej stronę, a Shirley spojrzała w bok. Ciemnowłosy chłopak upadł niezdarnie na podłogę, ale szybko wstał i ponownie zbliżył się w ich stronę, jakby odsuwając od ciemności panującej w reszcie pomieszczenia.
- Wszystko ok?- spytał Ron patrząc podejrzliwie to na Rachel to na Shirley- Jesteście dziś jakieś dziwne...
- M m mamy problem - usłyszeli głos przerażonego Neville'a i wtedy dostrzegli zbliżające się do nich źródło światła. Nie byli sami.

Panna Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz