Rozdział VI

592 32 0
                                    

Od początku lata do Lucjusza przychodzili jego znajomi- Śmierciożercy- którzy nie trafili do Azkabanu. Shirley wiedziała co będzie się działo w tym roku. Jej ojciec odrodzi się i znów zapanuje nad światem czarodziejów. Skąd to wiedziała? Głównie dlatego, że razem z Draco i Rachel podsłuchiwała. Draco chodził zdenerwowany, bo wiedział, że gdy Czarny Pan powróci to i on będzie musiał zostać Śmierciożercą. Rachel za to była przeszczęśliwa. W końcu bardzo chciała zostać Śmierciożerczynią i wreszcie zobaczyć rodziców. A Shirley? Ona po prostu bała się Voldemorta. Co z tego, że był jej ojcem? Pewnie nawet nie wiedział o jej istnieniu... Gdyby się jednak dowiedział jaka ona jest napewno by ją znienawidził. Może uda jej się zmienić w ciągu niecałego roku... Musi być zła.Bardzo zła, taka jak reszta Śmierciożerców. Ale przecież wtedy nie będzie miała przyjaciół! A co jeśli wtedy też nie spodoba się Czarnemu Panu? Doszła do wniosku, że to nie ma sensu. Albo ją polubi, albo nie.

***
Mistrzostwa świata w Quidditchu. Tak to właśnie tu Śmierciożercy mieli się ujawnić. Jednak dopiero po finałach. Przybyli na miejsce tuż godzinę przed meczem. Nie mieli zamiaru nocować na tym polu campingowym jak jacyś mugole, dlatego nie musieli się spieszyć. Miejsce też mieli wykupione, więc nikt im nie mógł go zająć. Siedzieli oczywiście w loży honorowej.
-No proszę, proszę!- krzyknęła Rachel widząc Pottera i Weasley'ów- Czyż to nie ta sierota Potter?
Darco, Narcissa, Lucjusz i Shirley spojrzeli w dół. Po kilku minutach Weasley'owie i Harry weszli po schodach do loży honorowej. No tak pan Weasley pracował w Ministerstwie...
-Kto tu zaprosił takich mieszańców ?- spytał Draco.
Dziewczyny wiedziały, że chciał po prostu zwrócić na siebie uwagę.
-Kiedy zakończy się mecz musicie nie wzbudzać podejrzeń i uciekać tak jak inni- szepnął Lucjusz, a Narcissa i nastolatkowie kiwnęłi głowami.
Przed meczem przez boisko przeszły maskotki obu drużyn. Bułgaria przedstawiła wille, które zachwyciły Dracona(mimo że nie był fanem tej drużyny ) , a Irlandia przygotowała pokaz leprokonusów, które rozśmieszyły Ślizgonki. Kiedy mecz się skończył Shirley przyznała, że był o wiele lepszy niż ten, który oglądała w Hogwarcie. Po meczu jakaby nigdy nic wyszli ze stadionu. Lucjusz nie poszedł z nimi. Nic dziwnego... Zobaczyła jak wuj rozmawia ze Śmiericożercami.
,, Zaraz się zacznie"- pomyślała i poszła za Narcissą.
Na dworze było już ciemno. Słychać było śpiewanie. Irlandia wygrała, więc czarodzieje się cieszyli. Po chwili Śmierciożercy zatając na miotłach żucali zaklęciami w namioty.
Ślizgonki, Draco i Narcissa szli jak najdalej od pola campingowego.
Po chwili Śmierciożercy złapali rodzinę mugoli.
Pole wyglądało jakby przeszedł przez nie huragan. Niektórzy uciekali do lasu, a niektórzy deportowali się. Obok Pani Malfoy i nastolatków przebiegli Harry, Hermiona i Ron.
Po chwili na niebie pojawił się mroczny znak.



Ten rozdział mi się udał. Wstawiłam go szybciej, bo jest jakiś problem z zapisem. A tak btw dziękuję za ponad 100 wyświetleń ;3;

Panna Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz