Rozdział XV

29 0 0
                                    


Ciemnowłosa rozświetliła zaklęciem ciemność panującą w piwnicy. Nigdy przedtem tu nie była. Przestrzeń była ogromna, białe ściany, kolumny, nie było nawet brudno, jedynie ciemno. Korytarz prowadził do różnych pomieszczeń z ciemnymi drzwiami z kłódką. Poszła w kierunku hałasu i za ostatnimi drzwiami zastała, tak jak zakładała, swojego rozwścieczonego ojca, który z błyskiem w oku sprawił, że kobieta z burzą czarnych włosów uderzyła o ścianę. Sądząc po śladach krwi i stanie jej ubrań, nie pierwszy raz. Słychać było chrupnięcie, a Bellatrix uderzyła i osunęła się po scianie bezwładnie, a następnie straciła przytomność.
Dziewczyna krzyknęła mimowolnie myśląc , o tym czy to przypadkiem nie kręgosłup, ale Czarny Pan rzucił zaklęcie i jego ofiara była znów przytomna.

- oh Shirley... widać zaklęcie wygłuszające już nie działa... ale skoro już zaszczyciłaś nas swoją obecnością -powiedział ironicznie- to zobacz co dzieje się z tymi, którzy sprzeciwiają się mojej woli.

Crucio usłyszała i zobaczyła,jak kobieta wygina  się nienaturalnie w agoni. Nawet nie próbowała błagać o litość, bo wiedziała, że to tylko rozwścieczy ich Pana jeszcze bardziej.  Riddle patrzyła na tą scenę, myśląc  szybko jak powinna zareagować. Nie chciała być świadkiem śmierci czarownicy.

-Widzisz - powiedział, a kobieta ponownie uderzyła o ścianę - ostatnia misja to była totalna porażka, a Bella jak to kochająca matka  postanowiła jeszcze zatargać ze sobą swoją córeczkę. Zamiast znaleźć przepowiednie idioci musieli ją niańczyć crucio

-Stop ! To ja wzięłam Rachel, nie ona - dziewczyna sama nie wiedziała znalazła  wzięła w sobie siłę, ale teraz była  gotowa mu się przeciwstawić, by powstrzymać go przed zabiciem Bellatrix.

-Wzruszające- prychnął mężczyzna- nie musisz brać na siebie jej winy. To tylko nędzna sługa...

Shirley przerwała mu, był silniejszy i jej próba wytrącenia mu różdżki nie udała się, ale rozpoczęła pojedynek. Teraz  pomieszczenia poza małą pochodnią na ścianie rozświetlał błysk zaklęć. Światło było jak lina unosząca się od dziewczyny do jej ojca.

- To był mój pomysł ! Zostaw ją

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- To był mój pomysł ! Zostaw ją... przecież to twoja najwierniejsza, ona może  ci się przydać... 

Voldemort warknął i przerwał zaklęcie, a smuga światła opadła powodując, że dziewczyna upadła na podłogę.
Uśmiechnął się szyderczo w jej kierunku i opuścił pomieszczenia, a ona podniosła sie powoli i strzepując kurz dostrzegła, że niektóre kosmyki jej długich sięgających do pasa włosów są teraz białe.
Co do cholery. To jakieś zaklęcie ? pomyślała, ale jęk Madame Lestrange sprawił, że porzuciła te rozmyślenia i zbliżyła się do niej.
Nie była lekarzem, nie znała się na leczeniu, ale nawet mimo to była w stanie stwierdzić, że jej stan był poważny. Kobieta patrzyła na nią zamglonymi oczami, makijaż miała rozmazany od łez, z nosa leciała jej krew, włosy były brudne i mokre, a całe ciało pokryte miała siniakami i zadrapaniami, na ścianie widać było wgłębienia spowodowane uderzeniami jej ciała z dużą siłą, a tynk posypał się na posadzkę .
Shirley upadła na kolana i odgarnęła jej z oczu ciemne loki, nie wiedziała nawet co powinna zrobić. Kobieta praktycznie leżała opierając się o tą ścianę. Złapała ją za rękę, która była niemal bezwładna i dostrzegła na niej dużą ilość zadrapań i otwartych starych blizn. 

Panna Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz