Rozdział III

890 49 2
                                    

Pierwszego września Shirley razem z Draconem i Rachel pojechała do Hogwartu. Dziewczyna była pewna, że mają oni jakiś przyjaciół więc poszła nie czekając na nich do wolnego przedziału. Słyszała jak Darco mówił, że chce ją zaprowadzić do Przedziału Slytherinu. Pan Malfoy mówił jej o domach w Hogwarcie, ale ona nie myślała jeszcze o tym do jakiego chce trafić. Ku jej zdziwieniu Rachel usiadła naprzeciwko niej. Przez połowę drogi żadna z nich nic nie powiedziała.
- ,, No świetnie Malfoy'owie kazali jej się zemną na siłę zaprzyjaźnić" - Pomyślała Riddle.
-Eee... No więc... Cieszysz się, że Malfoy'owie cię zaadoptowali?- Spytała Rachel.
Shirley popatrzyła się na nią groźnie.
-Mówisz serio?! Myślisz, że nie słyszałam jak blondyni ci mówili, żebyś się zemną zaprzyjaźniła? Nikt mnie nie lubił a teraz nagle jestem najważniejsza, bo moim ojcem jest jakiś straszny czarnoksiężnik!- Warknęła Riddle.
- To...To nie tak- zaczęła się tłumaczyć Rachel.
-Myslisz, że nie słyszałam co Narcissa mówiła, że nie widziałam jak się zachowują? Boją się mnie... A raczej ojca. Gdybym nie on teraz dalej byłabym w sierocińcu. I nikt by się mną nie przejmował - po tych słowach wybuchła płaczem, tak była wrażliwa i przez to taka nie podobna do Lorda Voldemorta.
Rachel zrobiło się głupio.
-Przepraszam. Nie chciałam- podeszła do niej i położyła dłoń na jej ramieniu- Gdyby nie oni też trafiłabym do sierocińca. Naprawdé chcę się z tobą zaprzyjaźnić... Jak masz na imię?
-Shirley- powiedziała niechętnie Riddle, ponieważ nie lubiła tego imienia- Ale wolałabym jakbyś mówiła poprostu Riddle.
-Ja jestem Rachel, ale pewnie to już wiesz...Idę na drugi rok a ty?- Spytała dziewczyna.
-Czwarty. Przedtem nie chodziłam do Hogwartu, bo opiekunka mnie nie puściła- zaśmiała się przypominając sobie to zdarzenie, aż nagle zgasły światła a pociąg się zatrzymał.
-Co to było? - spytała Rachel.
Riddle wstała nie odpowiadając i tak jak reszta uczniów otworzyła drzwi i przez nie wyjrzała.
- Shir...To znaczy Riddle ktoś wsiadł do pociągu!- pisnęła młodsza z dziewczyn pokazując palcem w ciemność za oknem.
-To pewnie tylko wiatr. Zaraz ty się boisz ?- zaśmiała się Brunetka i usiadła.
W tym momencie postać z gnijącymi rękami, ogromnymi ustami prawdopodobnie bez oczu i w podartej czarnej szacie otworzyła z hukiem drzwi.
Obie z dziewczyn nie miały pojęcia co lub kto to jest. Rachel nagle pomyślała, że tak wyglądają wysłannicy Voldemort. Kiedy postać otworzyła usta, z którym wylatywała mgła Rachel pomyślała, że coś jest nie tak.
Po chwili przypomniało jej się jak Narcissa mówiła o Dementorach i Azkabanie. Przecież to ,, coś" wyglądało identycznie jak Dementor z jej opowieści, więc tak jak każdy Dementor, musiało teraz wysyłać szczęście Panny Riddle. Dziewczyna niewiele myśląc złapała za gnijącą rękę potwora i zaczęła ją szarpać. W sumie co innego mogła zrobić skoro nie znała zaklęcia ?


Mam dzisiaj urodziny (10 marca) dlatego wstawiłam dzisiaj( chciałam wstawić w przyszłym tygodniu) . Jeśli się spodobało to głosować( dawać gwiazdki) dodawać do list, udostępniać znajomym i komentować ;*

Panna Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz