Rozdział XI

83 2 0
                                    


Wakacje minęły.
Kolejne miesiące aż do przerwy świątecznej młodzi czarodzieje spędzili w Hogwarcie. Shirley zaczęła 6 przed ostatni rok nauki, Draco 5, a jego kuzynka 4.  Jak co roku w Hogwarcie zmienił się nauczyciel od obrony przed czarna magią. Tym razem jego miejsce zajęła Dolores Umbridge. Niepozorna niska kobiecina, na pozór milutka ciocia z sąsiedztwa, zawsze  ubrana na różowo. Różowe sukienki i dopasowane damskie marynarki, a do tego jasne buty na niskim obcasie. Jej gabinet pełny był bibelotów, figurek z porcelany  i zdjęć kotów, jednak pozory ciepłej miłej kobiety minęły i wyszło jaka suką jest i jakie ma podejście do uczniów oraz do szkoły.
- Szmata wprowadza zakazy i reguły jak w średniowieczu. Ostatnio na zajęciach chciała mi narobić wstydu  i zmyła mi różdżką makijaż - powiedziała któregoś dnia Rachel przygotowując  się do wyjścia z dormitorium.
- Po bidulu nic mnie nie zdziwi.. Ja już mam szczerze dość tej nauki - Shirley siedziała na swoim łóżku i przekładała sterty papierów - Chciałabym już  wrócić do domu...
Ale Rachel miała rację ilość zakazów i dziwnych reguł rodem z XIX wieku, rosła w Hogwarcie z tygodnia na tydzień. Odwołana została też Sybilla Trelawney- nauczycielka wróżbiarstwa. Miała zostać również usunięta z budynku, logiczne w przypadku zwolnienia, ale dyrektor nie zgodził się z tym i pozwolił jej zostać. Mieszkała w Hogwarcie już wiele wiele lat. Nie miała dokąd pójść.
Zmiany w szkole dotyczyły też nauki obrony przed czarna magia. Nowa nauczycielka uważała, że nie ma praktykowania zaklęć. Draco mówił dziewczynom jak kilka razy Harry Potter zwracał jej uwagę, że przecież LORD VOLDEMORT WRÓCIŁ. Na znak buntu ?  przeciwko temu stworzył on tajną grupę. Ślizgoni dobrze się bawili depcząc Potterowi i jego znajomym po piętach, gdy wbrew zasadom spotykali się by ćwiczyć zaklęcia. Dolores Umbridge w pewnym momencie doprowadziła nawet do odejścia Dumbledore'a. Odpowiedział on za powstanie tej nielegalnej grupy. Wziął to na siebie, że Harry nie został wydalony ze szkoły i nie miał nieprzyjemności. Wtedy byłby też narażony bezpośrednio na śmierć ze strony Voldemort's. Uczniowie nie wiedzieli do końca co zaszło z Dumbledore'a, ale chodziły różne plotki na temat jego zniknięcia. Tak naprawdę dostał zwolnienie i wezwanie na przesłuchanie do Ministerstwa Magii, a następnie do Azkabanu. Gwardia Dumbledore'a grupa uczniów została wzięta za spisek i armię przeciwko Ministerstwu. A dyrektor powiedział Knotowi to co chciał usłyszeć. Aurorzy przyszli  po niego jak funkcjonariusze z policji , a wtedy Albus teleportował się wraz ze swoim ptakiem feniksem.

****

Pogoda tego wieczoru nie sprzyjała. Za oknem było już ciemno, kropił deszcz, wideoczny krajobraz wyglądał ponuro,a co chwilę na niebie widoczne były błyski. Suche drzewa pozbawione liści wyginały się pod wpływem wiatru i ktokolwiek odważył się wyjść na zewnątrz musiał się liczyć z możliwością oberwania gałęzia.
Drobna niska kobieta o białych włosach i porcealnowej cerze wyglądała przez okno - powinni już być - pomyślała i spojrzała jeszcze raz na zegarek, a wtedy usłyszała lekki trzask inny niż ten towarzyszący burzy i zobaczyła trzy postacie, które pojawiły się przed bramą do Malfoy Manor. Ze względów bezpieczeństwa nie było możliwości teleportacji od razu do wnętrza dworku. Jedyną osobą, która posiadała tą zdolność był Czarny Pan.
Białowłosa zarzuciła na siebie ciemny plaszcz z kapturem i wyszła szybkim krokiem w ciemność naprzeciw przybyłym. Zbliżając się kontury zarysowywały się bardziej i łatwiej było odróżnić postacie. Lucjusz Malfoy (który najpierw szybkim ruchem otworzył zaklęciem bramę) kroczył w stronę swojej żony i posiadłości wraz z ubraną w pasiasty strój kobietą i idącym lekko w tyle mężczyzna.
Pani Malfoy podbiegła do widocznie zmęczonej ostatnimi latami w celi kobiety i objęła ją czując przy tym jej kości
-Bellatrix... tęskniłam -odsunęła się i spojrzała na siostrę. W ciemności nie widziała dobrze jej twarzy, ale potargane od wiatru włosy i mokra więzienna szata na jej wychudłym ciele lekko przerażały i wręcz odrzucaly.
- Ja za tobą też Cyziu - powiedziała kobieta i lekko uśmiechnęła się odsłaniając pociemniałe zęby.
- Może porozmawiacie w domu- Lucjusz pośpieszył kobiety ręką.
Chwile później weszli do holu Malfoy Manor, a wtedy Narcissa mogła przyjrzeć się lepiej swojej długo nie widzianej siostrze oraz szwagrowi. Bellatrix Lestrange dawniej przepiękna budząca postrach kobieta o zarysowanych kształtach w tej odsłonie budziła bardziej litość. Przypominała trochę gnijąca panną młode lub ducha. Jej ciemne kręcone włosy po tych latach w celi były matowe, napuszone i pełne siwy pasem i kołtunów, widocznie schudła jej twarz oraz ciało co Narcissa już zdążyła poczuć przy objęciu siostry.Ciemne oczy, które przedtem błyszczały szaleństwem teraz były podkrążone, a jej wzrok był smutny i zmęczony. Na jej twarzy nie było widać dawnego szalonego uśmiechu, cera była matowa, brudna, a krople deszczu,które po niej spływały roznosiły ten kurz aż do dekoltu. Również zęby kobiety wyglądały jakby wymagały leczenia. Podobnie wyglądał jej mąż Rudolf. Chociaż mężczyzna przed więzieniem nie należał do przystojnych teraz wyglądał jeszcze gorzej. Gdyby nie jego groźny wzrok sprawiałby wrażenie żebraka. Również schudł, miał zarost i siwą kręconą czuprynę.
- Niedługo będzie pojawiać się reszta - szepnął do Narcissy Lucjusz wymijając żonę i zmierzając do wnętrza posiadłości, na co ta się przeraziła.
- Jaka reszta? - pomyślała i bardzo szybko powiedziała to do męża- Teraz będziemy hotelem dla Śmierciozercow ?- pisnęła przerażona.
- Ciszej, dobrze wiesz, że Czarny Pan o wszystkim się dowie, a chyba wiesz jak traktowani są Ci, którzy się sprzeciwiają - spojrzał na żonę susząc swoje ubranie różdżką. Sam nie był zadowolony z tego, ale co mógł poradzić. Wiedzieli z czym się liczy dołączenie do Lorda. Zresztą gdyby nie przyłączyli się prawdopodobnie zginęli by jako zdrajcy własnej krwi. Co nie byłoby prawdą.
-Bellatrix, Rudolf jak dobrze wreszcie was widzieć ? Czego potrzebujecie proszę mówcie... coś do jedzenia ? kawy ? herbaty? - Narcissa odwróciła się spowrotem do swojej siostry starając się na uśmiech. Jej siostra przyglądała się sobie w lustrze w korytarzu jednocześnie odsuwając się od swojego męża, który próbował ją objąć.
- Gdzie jest moja różdżka ?- spytała wymijając Rudolfa i odchodząc od lustra.
Narcissa spojrzała na nią niezadowolona.
- A tak, nie nic mi nie trzeba jedynie różdżkę- Czarnowłosa zawahała się - I ciepła kąpiel.
Narcissa patrzyła przez chwilę w zawieszeniu na siostrę, nie poznawała jej. Rudolf podążył za Rudolfem do salonu posiadłości.
- Spytałam gdzie moja różdżka - powtórzyła groźnie Bellatrix czując się niezręcznie przez wzrok Narcissy i fakt swojego wyglądu - Nie mogę tak wyglądać...
Narcissa stała przy ścianie skołowana, przerażona wyglądem siostry i jej zachowaniem. Przecież kiedyś Bella była w stanie być dla niej miła, nawet kochana,w końcu są siostrami, rodziną a teraz co ? Wygląda i zachowuje się jak pozbawiona wszelkich ludzkich emocji
- Uspokój się Bellatrix - syknął Lucjusz rzucając do niej zaginiony przedmiot - Na piętrze są wolne pokoje gościnne, jesteście pierwsi możecie sobie wybrać.
Za godzinę będzie kolacja- dodał, gdy przybyli „goście" byli już na schodzący widząc, że jego żona nie jest w stanie wydobyć z siebie słowa - A i Stworek przygotuj dla Bellatrix kąpiel !



czy pisanie spowodowało powrót wspomnień sprzed tych 7/8 lat, gdy byłam najbardziej obsessed na punkcie Harry'ego Pottera ale był to ostatni czas gdy byłam szczerze szczęśliwa i miałam przez to mentala ? tak 🥰💅🏻
Także mam nadzieję że rozdział się podobał, zostawcie po sobie ⭐️ bedzie milo

Panna Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz