Went wyprostował się w ławce. Nauczycielka polskiego tłumaczyła coś odnośnie omówionych dopiero wierszy. Na poprzedniej godzinie udało mu się zaliczyć ten test, jednak ocena matki na pewno nie zachwyci. Dopust boży. Tak to określi. Ale mówi się trudno, żyje się dalej. Grunt, że nie będzie musiał zaliczać semestru. I że ma zaraz dwa tygodnie wolnego. Jeszcze tylko jeden dzień. W szkole w ten nieszczęsny poniedziałek pojawili się wszyscy, którzy musieli coś zaliczyć, chcieli coś poprawić albo dowiedzieć się czegoś na temat zimowych wyjazdów międzyszkolnych. Wybrane jednostki przyszły tylko po to, by spotkać się z kolegami lub koleżankami. On nie miał takiego problemu. Oderwał wzrok od tablicy, kiedy poczuł szturchnięcie w ramię.
– Stary – szepnął Robert, jego jedyny kolega, z którym w ogóle rozmawiał. – Co jeszcze idziesz zdawać?
– Nic – odpowiedział Went półgębkiem.
– U, przechlapane. Będziesz się tu nudził cały dzień przez jeden głupi test.
– No, dzięki.
Robert uśmiechnął się szeroko na widok miny kolegi. Zerwali się z krzeseł z rumorem, kiedy zadzwonił dzwonek.
– I pamiętajcie o przeczytaniu Prusa w ferie! – zawołała za nimi chuda kobieta w za dużych okularach.
– Już na pewno – zaśmiał się Robert, kiedy wyszli na korytarz. Spojrzał na Wenta. – Co ty dziś jesteś taki mało kumaty? – zapytał. Oparł się o ścianę i podciągnął nogę.
Went wzruszył ramionami.
– Wyjeżdżasz gdzieś? – odpowiedział pytaniem.
– Starzy zabierają mnie w góry – podekscytował się Rob. – Będę uczył się jeździć na desce, czaisz?!
– Czadowo! – Went zmusił się do uśmiechu, chociaż wcale nie był zadowolony. Myślał o tym, co mają do odkrycia z Elisą.
– A ty? – zapytał chłopak. – Ej! Twoja dziewczyna chyba na ciebie czeka – zmienił nagle temat, zerkając ponad ramieniem Wenta.
– Co? – Went spojrzał najpierw na niego, a później za siebie. Lisa opierała się o przeciwległą ścianę niedbale. Miała na sobie białą koszulę i czarne, poszarpane spodnie. Oczywiście nieważne, że była zima, powinien się cieszyć, że założyła kozaki zamiast trampek. Zawzięcie czytała jakąś książkę, ignorując koleżanki szczebioczące o czymś wesoło tuż nad jej uchem.
Spojrzał ponownie na kolegę.
– To nie jest moja dziewczyna – bąknął, modląc się o to, żeby zachować normalny odcień twarzy.
– Jak to nie? – zdziwił się Robert. – Przecież się razem włóczycie.
– Przyjaźnimy się.
– Ona jest starsza, nie?
Robert nie chciał odpuścić. Wyszczerzył się i gapił na Elisę, jak na jakiś obrazek.
– No – mruknął Went, zgrzytając zębami.
– Chodzi do ostatniej klasy technikum?
– Ta...
– Masz jej numer? – drążył.
Went posłał mu gniewne spojrzenie.
– Mam, ale nie rozdaję cudzych numerów. Jak chcesz, to idź i sam ją poproś.
– Dobra, wyluzuj! – Rob podniósł ręce w geście poddania. – Chciałem się tylko z nią umówić.
Went zerknął do tyłu. Elisa uśmiechała się pod nosem, śledząc wzrokiem zadrukowane strony. Wiedział, że słyszy ich rozmowę. I pewnie świetnie się przy tym bawi. Pokręcił głową.
CZYTASZ
Latawce
FantasyCyniczna wampirzyca, która ma gdzieś to, że jest wampirem i zachowuje się bardziej jak człowiek, wyznając filozofię „slow life", a także rudy nerd, który ma życiowo przechlapane już przez samo to, że jest rudy, trenuje gimnastykę i zbyt dużo myśli...