– No, świetnie – stwierdził Went, wlokąc się za Lisą szkolnym korytarzem. – Jak wszyscy będą tak pomocni, to nigdy niczego się nie dowiemy. W dodatku wiedziała to, czego wiedzieć nie powinna, nie martwi cię to? Mnie martwi, a jeśli komuś powie? Co wtedy zrobimy? I dokąd ty idziesz? – złapał za rękaw koszuli Lisy i przytrzymał ją.
Elisa westchnęła.
– Nie powie – powiedziała, posyłając przyjacielowi znużone spojrzenie. – Gdyby chciała, już by to zrobiła. Może jej wnuczka też jest inna, skąd wiesz? Jeśli ma wnuczkę.
Went zagryzł dolną wargę, obserwując posadzkę.
– Racja. – Podniósł wzrok na Lisę. – A dokąd idziemy?
– Do nauczycielki języka polskiego – powiedziała, wznawiając przerwany marsz.
– Ona nic nam nie powie! – zawołał za nią Went, po czym przyspieszył kroku. – Przecież jest sztywna jak kij od szczotki.
Elisa uśmiechnęła się nieznacznie.
– Kije też da się wygiąć, jeśli wie się jak – mrugnęła do niego.
– No. Jasne! Czemu nie? Użyjmy przemocy wobec nauczycieli, na pewno nas nie wywalą?
Lisa spojrzała na niego pytająco.
– A kto tu mówi o przemocy? – zdziwiła się, po czym zapukała do klasy języka polskiego, w której zazwyczaj przesiadywała chuderlawa pani profesor.
– Wejść – usłyszeli przytłumiony głos. Spojrzeli po sobie, po czym weszli.
– Dzień dobry – przywitała się Lisa. – Znajdzie pani dla nas chwilę? – zapytała, kiedy obok niej stanął Went.
– No, proszę – kobieta utkwiła w nich uważne spojrzenie zza okularów. – West i Brylska. Tego się nie spodziewałam. No, po tobie może i tak, West, po Brylskiej ani trochę. Czego chcecie?
– Uzyskać kilka informacji potrzebnych do projektu – powiedziała Elisa spokojnie.
Nauczycielka wyprostowała się na krześle.
– Zadał wam ktoś projekt na ferie? – zapytała. – Dziwne. W twoim przypadku, West, nieco mniej dziwne, ale żeby robić projekt z Brylską?
– Takie dwie pieczenie na jednym ogniu – odparł cicho, jakby za głośne odpowiedzi miał dostać po głowie.
– Kto? – dociekała, przenosząc wzrok z jednego na drugie.
– Profesor Karliński – rzuciła Elisa.
– Nauczyciel biologii? – zdziwiła się kobieta. – Tępy buc, dziwne, że w ogóle wpadł na pomysł zadania uczniom pracy na okres przerwy – warknęła. – Pochwaliłabym go, gdybym z nim rozmawiała.
Elisa uśmiechnęła się lekko, zaś Wenta oświeciło. Nie rozmawiają ze sobą! Nie dowie się więc, że żadnego projektu nie ma. Ucieszył się z pomysłowości Lisy, ale powstrzymał od komentarza.
– Pomoże nam pani? – zapytał.
– Siadajcie – profesor wskazała im pierwszą ławkę. Posłusznie usadowili się tuż przed nią. Kiedy przestali szurać krzesłami, posłała im pytające spojrzenie. – No? Co to za projekt?
– Ach, tak – zreflektowała się Elisa. – Mamy opisać procesy ewolucji dotyczące istot nadnaturalnych – powiedziała.
– Co takiego? – zdziwiła się jeszcze bardziej.
– No, tak. Profesor Karliński stwierdził, że ewolucja normalnych gatunków to za mało jak na nas, i chce, abyśmy zgodnie z jej założeniami opisali proces ewolucji jakiegoś demona, o którym mało kto słyszał. Na przykład takiego słowiańskiego Latawca.
CZYTASZ
Latawce
FantasyCyniczna wampirzyca, która ma gdzieś to, że jest wampirem i zachowuje się bardziej jak człowiek, wyznając filozofię „slow life", a także rudy nerd, który ma życiowo przechlapane już przez samo to, że jest rudy, trenuje gimnastykę i zbyt dużo myśli...