8. Informacje niemagiczne

4 1 0
                                    

– No, świetnie – stwierdził Went, wlokąc się za Lisą szkolnym korytarzem. – Jak wszyscy będą tak pomocni, to nigdy niczego się nie dowiemy. W dodatku wiedziała to, czego wiedzieć nie powinna, nie martwi cię to? Mnie martwi, a jeśli komuś powie? Co wtedy zrobimy? I dokąd ty idziesz? – złapał za rękaw koszuli Lisy i przytrzymał ją.

Elisa westchnęła.

– Nie powie – powiedziała, posyłając przyjacielowi znużone spojrzenie. – Gdyby chciała, już by to zrobiła. Może jej wnuczka też jest inna, skąd wiesz? Jeśli ma wnuczkę.

Went zagryzł dolną wargę, obserwując posadzkę.

– Racja. – Podniósł wzrok na Lisę. – A dokąd idziemy?

– Do nauczycielki języka polskiego – powiedziała, wznawiając przerwany marsz.

– Ona nic nam nie powie! – zawołał za nią Went, po czym przyspieszył kroku. – Przecież jest sztywna jak kij od szczotki.

Elisa uśmiechnęła się nieznacznie.

– Kije też da się wygiąć, jeśli wie się jak – mrugnęła do niego.

– No. Jasne! Czemu nie? Użyjmy przemocy wobec nauczycieli, na pewno nas nie wywalą?

Lisa spojrzała na niego pytająco.

– A kto tu mówi o przemocy? – zdziwiła się, po czym zapukała do klasy języka polskiego, w której zazwyczaj przesiadywała chuderlawa pani profesor.

– Wejść – usłyszeli przytłumiony głos. Spojrzeli po sobie, po czym weszli.

– Dzień dobry – przywitała się Lisa. – Znajdzie pani dla nas chwilę? – zapytała, kiedy obok niej stanął Went.

– No, proszę – kobieta utkwiła w nich uważne spojrzenie zza okularów. – West i Brylska. Tego się nie spodziewałam. No, po tobie może i tak, West, po Brylskiej ani trochę. Czego chcecie?

– Uzyskać kilka informacji potrzebnych do projektu – powiedziała Elisa spokojnie.

Nauczycielka wyprostowała się na krześle.

– Zadał wam ktoś projekt na ferie? – zapytała. – Dziwne. W twoim przypadku, West, nieco mniej dziwne, ale żeby robić projekt z Brylską?

– Takie dwie pieczenie na jednym ogniu – odparł cicho, jakby za głośne odpowiedzi miał dostać po głowie.

– Kto? – dociekała, przenosząc wzrok z jednego na drugie.

– Profesor Karliński – rzuciła Elisa.

– Nauczyciel biologii? – zdziwiła się kobieta. – Tępy buc, dziwne, że w ogóle wpadł na pomysł zadania uczniom pracy na okres przerwy – warknęła. – Pochwaliłabym go, gdybym z nim rozmawiała.

Elisa uśmiechnęła się lekko, zaś Wenta oświeciło. Nie rozmawiają ze sobą! Nie dowie się więc, że żadnego projektu nie ma. Ucieszył się z pomysłowości Lisy, ale powstrzymał od komentarza.

– Pomoże nam pani? – zapytał.

– Siadajcie – profesor wskazała im pierwszą ławkę. Posłusznie usadowili się tuż przed nią. Kiedy przestali szurać krzesłami, posłała im pytające spojrzenie. – No? Co to za projekt?

– Ach, tak – zreflektowała się Elisa. – Mamy opisać procesy ewolucji dotyczące istot nadnaturalnych – powiedziała.

– Co takiego? – zdziwiła się jeszcze bardziej.

– No, tak. Profesor Karliński stwierdził, że ewolucja normalnych gatunków to za mało jak na nas, i chce, abyśmy zgodnie z jej założeniami opisali proces ewolucji jakiegoś demona, o którym mało kto słyszał. Na przykład takiego słowiańskiego Latawca.

LatawceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz