/PERSPEKTYWA JISUNGA/
Szedłem właśnie do szkoły. Jak zwykle przy wejściu spotkałem się z Woojinem. Był piątek, po lekcjach zaczyna się weekend.
-Idziesz na imprezę jutro?
-Wiesz, że nie lubie takich miejsc, więc nawet nie pytaj
-Będzie Felix...
-Emm...no dobra, pomyślę, ale niczego nie obiecuję- mój przyjaciel uśmiechnął się zwycięsko. Już wiedział, że wygrał. Ja też wiedziałem. Zadzwonił dzwonek, więc pożegnałem się z chłopakiem i poszedłem na lekcje. Byliśmy w innych klasach.Po zakończonych lekcjach zobaczyłem wiadomość od mojego przyjaciela.
KimWoo: To co, będziesz?
HanJi: Chyba nie...mam dużo nauki
KimWoo: No weź, mógłbyś zobaczyć Felixa
HanJi: Wiem, chciałbym więc mnie nie dołuj, nie mogę i tyle
KimWoo: No dobra, do zobaczenia w poniedziałek w szkole w takim razie
HanJi: SpokoZałożyłem słuchawki i połączyłem je z telefonem. Włączyłem swoją ulubioną playlistę na spotify i szedłem powoli w stronę mojego domu.
Otworzyłem drzwi i w domu była tylko moja mama, bo tata kończył pracę dopiero wieczorem.
-Co tam w szkole Han?
-Dobrze, tylko mam dużo nauki, a jak w pracy?
-Muszę jechać na delegację...
-Znowu? Dopiero wróciłaś...
-Wiem, przykro mi synku- powiedziała i widziałem, że naprawdę było jej przykro. Uśmiechnąłem się tylko i pokiwałem głową.
-Nic się nie dzieje...kiedy wyjeżdżasz?
-Właściwie to zaraz się zbieram- znów pokiwałem głową.
-Będę tęsknić- uśmiechnąłem się smutno.
-Ja też, ale obiecuję, że jak znowu wrócę to na dłużej.
-Jasne- jak zawsze- dodałem w myślach. Mama położyła mi obiad na stole i wyszła z kuchni. Poszła prawdopodobnie się spakować. Zjadłem obiad, który położyła wcześniej przede mną i poszedłem do swojego pokoju się przebrać. Ubrałem czarne spodnie dresowe i szarą bluzę. Wyciągnąłem podręczniki, rozłożyłem je na biurku i zacząłem robić notatki z tematów, których nie rozumiałem. Tak, byłem kujonem, ale zależało mi na dobrych wynikach.Gdy skończyłem się uczyć, było już ciemno, a ja czułem się samotny. Włączyłem telefon i napisałem do mojego jedynego przyjaciela.
HanJi: Chcesz do mnie wpaść? Nie chce siedzieć sam...
KimWoo: Jestem na imprezie Han, jak chcesz to możesz przyjść tutaj, bo ja nie zamierzam narazie wychodzić
KimWoo: Wysłać ci adres?
HanJi: Nie, dzięki, nie wpadnę.Nie lubiłem chodzić na imprezy. Głównie dlatego, że szybko się upijałem i traciłem nad sobą panowanie. Ostatnim razem prawie złamałem nogę... Bez komentarzy proszę...
Stwierdziłem, że pójdę się przejść. Było już ciemno, ale nie bałem się jakoś bardzo. Słyszałem co prawda o miejscowych gangach, ale nie bałem się ich jakoś bardzo. Podobno Felix należał do jednego z nich. Najniebezpieczniejszego. Nazywał się Stray Kids. Ale nie wierzę w to dopóki sam mi nie powie.
Założyłem buty i wyszedłem, bo był już kwiecień i wystarczyła bluza. Nie było zimno.
Szedłem ciemną uliczką, którą zwykle bałem się chodzić, szczególnie wieczorem, ale dziś stwierdziłem, że to idealne miejsce na spacer. Myliłem się. Zrozumiałem, że to był błąd, dopiero, gdy było za późno. Dwóch napakowanych gości chwyciło mnie tak, że nie mogłem się ruszyć. Trzeci stanął przede mną, i gdy już myślałem, że gorzej być nie może, zauważyłem czwartego za mną.
Świetnie. Tylko ja mogłem się w coś takiego wplątać.
Facet przede mną kopnął mnie w brzuch kilka razy, tak, że aż zgiąłem się w pół, i usiadłem na podłodze. Czułem, że połamał mi conajmniej dwa żebra. Kopał i bił mnie tak długo, dopuki ktoś go nagle nie złapał od tyłu i powalił kilkoma uderzeniami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka kochani, witam Was w mojej książce. Mam nadzieję, że się podoba. Ogólnie przewiduję dłuższe rozdziały, ale ten wyszedł krótki ze względu na to, że zależało mi na tym, żeby skończył sie w takim momencie.
Jesteście ciekawi, kim jest wybawiciel Hana?
Jeśli tak to zapraszam do kolejnego rozdziału 💛
CZYTASZ
𝖧𝗂 𝗌𝗎𝗇𝗌𝗁𝗂𝗇𝖾 ~𝗆𝗂𝗇𝗌𝗎𝗇𝗀~
FanfictionJisung przeprowadza się do Seulu, gdzie pewnego dnia wpada na szefa najbardziej niebezpiecznego gangu w okolicy. Ostrzeżenie: w późniejszych rozdziałach mogą być smuty, gwałty, mogą być też sceny związane z samookaleczaniem, czy próbami samobójczym...