☆8☆

280 11 7
                                    

Obudziłem się rano w łóżku, mając nadzieję, że to wszystko tylko mi się śniło, ale usłyszałem, że ktoś jest na dole. Wyszedłem z pokoju i zszedłem po schodach. Minho.
-Hej, co tutaj robisz?- zapytałem chłopaka, który siedział przy stole i jadł śniadanie, przeglądając insta.
-Zostałem, bo chciałem mieć pewność, że wszystko okej... jeśli chcesz to mogę sobie iść...
-Nie, możesz zostać, bo i tak nudzi mi się samemu...- zauważyłem swoje odbicie w lustrze- wyglądam, jak obraz nędzy i rozpaczy- powiedziałem z obrzydzeniem- w sumie zawsze tak wyglądam- dodałem cicho, by nie usłyszał.
-Nie prawda Han...zwykle wyglądasz bardzo dobrze, dzisiaj faktycznie jest gorzej, ale wczoraj umarła ci mama więc nic w tym dziwnego- powiedział Minho patrząc mi w oczy.
-To dlatego, że zazwyczaj jestem pomalowany...po prostu tak wygląda moja twarz bez makijażu - powiedziałem nie patrząc na niego. Usłyszałem tylko, że cicho westchnął.
-Wiem, że zaakceptowanie samego siebie jest trudne, ale musisz polubić siebie i swój wygląd, charakter i tak dalej...dobrze ci to zrobi
-Łatwo mówić
-Przecież mówiłem przed chwilą, że to trudne- przewrócił oczami, a ja poszedłem w stronę schodów.
-Idę się trochę ogarnąć
-Spoko- Minho wrócił do przeglądania swojego telefonu, a ja poszedłem do pokoju, wziąłem rzeczy i poszedłem pod prysznic.

PERSPEKTYWA MINHO
Martwiłem się o Jisunga. Nie wiem dlaczego. Przerażało mnie to. Nie byłoby w tym nic złego, w końcu można martwić się o przyjaciela..Problem w tym, że ja nigdy tak nie robiłem..nigdy się o nikogo nie martwiłem. Jisung poszedł się umyć, a ja westchnąłem, widząc kolejne połączenie od Seungmina. Odebrałem.
-Czego?- zapytałem.
-Minho, potrzebujemy cię tu, myślą, że Jisung jest częścią gangu i chcą go zabić.- moja twarz stała się kilka odcieni bielsza. Nie potrafiłem odpowiedzieć.
-Minho? Minho, wszystko dobrze?- Seungmin był zmartwiony. Nie potrafiłem odpowiedzieć. Tylko się rozłączyłem i poczułem łzy pod powiekami. On był niewinny. Dlaczego chcieli go zabić? Dlaczego musiałem mieć akurat taką pracę? Dlaczego przeze mnie on był w niebezpieczeństwie? Nie chciałem być w gangu, a już tym bardziej nim rządzić, ale musiałem, żeby jakoś się utrzymać..

Usłyszałem, że ktoś idzie. O nie, tylko nie on, nie może widzieć, jak płaczę.
-Hej Min...- przerwał, widząc w jakim stanie jestem.- Wszystko dobrze? Co się stało?
-Ni-nic, muszę jechać na spotkanie gangu
-Mogę z tobą?- zapytał, a ja zastanawiałem się co zrobić. Jak zostawię go tu samego, to mogą mu coś zrobić, ale jeśli pojedzie ze mną, to będę musiał go pilnować..i nie pozwolić, żeby później komuś o nas rozgadał, bo może nas wpędzić w duże kłopoty.
-Możesz- odpowiedziałem ledwo słyszalnie nie patrząc na niego. Starłem szybko łzy z policzków i poszedłem w stronę wyjścia.- tylko się pośpiesz.
-Oki, już- poszedł i ubrał swoje czarne conversy- gotowy.- odpowiedział, a ja zaśmiałem się cicho na jego uśmiech. Też szybko ubrałem buty i wyszliśmy. Chłopak zamknął drzwi na klucz i poszliśmy do mojego samochodu.
-Nie wolisz iść na spacer?- zapytał ze zdziwieniem Jisung.- to przecież całkiem blisko z tego co pamiętam..
-Wierz mi, że wolę, ale trzeba tam być szybko, więc nie mam wyboru- uśmiechnąłem się lekko.- Wskakuj.- chłopak wzruszył tylko ramionami, i wsiadł do auta na miejsce pasażera, a ja obok niego- za kierownicą. Przez całą drogę się nie odzywałem, Jisung też nie. Rysował palcem po lekko zaparowanej szybie. Wyglądał, jak małe, urocze dziecko..a przeze mnie ktoś chce go zabić. Dojechaliśmy do domu mojego i całego gangu.
-Pamiętam, jak ostatnio tu byłem- powiedział z lekkim uśmiechem Jisung.
-No, dwa dni temu, a mówisz to, jakbyś nie był tu całe wieki- przewróciłem oczami.
-Och no dobra dobra- Chłopak szedł za mną do sali w której zawsze mieliśmy spotkania. Zatrzymałem się przed drzwiami.
-Widać, że płakałem?- zapytałem niepewnie. Nie chciałem, żeby reszta wiedziała. Han podszedł do mnie i delikatnie otarł mi resztki łez, które nie zdążyły wyschnąć, po czym poprawił mi włosy. Zarumieniłem się, ponieważ był bardzo blisko. Odwróciłem tylko zawstydzony wzrok i otworzyłem drzwi. Główni członkowie gangu już tam byli.
-Kto dokładnie chce zabić Jisunga?
-Moonbin- odpowiedział Changbin szybko. Przeklnąłem w myślach. Tylko nie ten zasrany idiota.
-C-co?- wydusił Jisung. Tylko smutno na niego spojrzałem, bezgłośnie szepcząc ‚przepraszam'

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W takim oto momencie konczymy ten rozdzialik, napiszcie w kom, jesli dotarliscie do tego rozdzialu, jestem bardzo wdzieczna osobom, ktore to czytaja kocham was calym serduszkiem 💛

𝖧𝗂 𝗌𝗎𝗇𝗌𝗁𝗂𝗇𝖾 ~𝗆𝗂𝗇𝗌𝗎𝗇𝗀~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz