46. Rodzina.

54 4 0
                                    


[BRAK KOREKTY]

Chłód jesiennego powietrza wywoływał gęsią skórkę na odsłoniętych rękach dziewczyny. Ze względu na oficjalność uroczystości, ubrała się dosyć elegancko. Nie przewidziała jednak, że pod wpływem impulsu będzie wychodzić na zewnątrz w samej sukience. Mimo wszystko rześkie, świeże powietrze dobrze jej zrobiło. Emocje znacznie opadły i poczuła się dużo spokojniej. Opierając się rękoma o barierkę, z zamkniętymi oczami, wystawiała twarz ku słońcu chcąc złapać jak najwięcej ciepłych promieni. Czuła się dosyć swobodnie, jak na siebie. Może dlatego, że w tym momencie była akurat sama. Mama bliźniaków wciąż krzątała się w kuchni, a reszta osób przebywających w domu, jeszcze nie wróciła z garażu. Mogła więc pozwolić sobie na chwilę relaksu, któremu w tym momencie sprzyjało dosłownie wszystko. Otoczenie domu było bardzo spokojne, w przeciwieństwie do tego, co działo się w środku. Jakby wszystkie negatywne emocje zostawały w murach tego budynku...Ogród był dość duży i bardzo zadbany. Mia wyobrażała sobie, jak musiał pięknie wyglądać latem lub wiosną, ewentualnie zimą. Teraz niestety wszystko szarzało, jedynie kolorowe liście opadające z drzew dodawały jeszcze trochę uroku temu miejscu. Jesień zawsze była najmniej lubianą przez nią porą roku. Kojarzyła jej się ze śmiercią i głębokim smutkiem. Często sama popadała w różne bezsensowne doły, nostalgiczne nastroje, przygnębienie bez żadnego konkretnego powodu. Nie lubiła tego. Najlepiej, aby cały czas była wiosna. Ta pora roku od zawsze dodawała jej skrzydeł. Chociaż teraz, gdy ma Toma, chyba nie potrzebuje już żadnych dodatkowych powodów w życiu, aby czuć się szczęśliwą. Nikt jej bardziej nie uskrzydli od niego samego.Miała wyrzuty sumienia, że nagadała tyle nieprzyjemnych słów pani Trümper, a teraz jak gdyby nigdy nic stoi sobie na jej tarasie i myśli o niebieskich migdałach. Sądziła, że mogła ją trochę urazić. Przynajmniej w jej mniemaniu, każdą matkę, uraziłyby takie słowa.- Szybko uciekłaś – głos Toma sprowadził ją na ziemię. Odwróciła się w jego stronę lekko wystraszona, jakby została przyłapana na gorącym uczynku. – Moja mama pewnie coś już napsociła – westchnął bez entuzjazmu. Na pierwszy rzut oka dało się wyczuć, że coś było nie tak. Potrafił czytać z Mii, jak z otwartej książki. Czasami tylko miał problem, gdy tekst był pisany w innym, nieznanym mu języku. Ale przecież nawet to potrafił zawsze jakoś przeskoczyć.- To chyba ja... Chyba przesadziłam – wyznała niepewnie spuszczając głowę. Sytuacja z mamą bliźniaków nadal nie wpływała na nią najlepiej. Tom natomiast był zaskoczony jej słowami. Mia? Przesadziła? Nie wiedział, czy powinien traktować to dosłownie, czy może z przymrużeniem oka. Trudno było mu sobie wyobrazić te niewinną istotkę przekraczającą jakiekolwiek granice... Co prawda od czasu, gdy się poznali, dziewczyna znacznie się otworzyła i trochę zmieniła, ale nie sądził, aby potrafiła stanąć naprzeciw jego matki. Z nią chyba nikt nie miał szans. Dlatego też odrobinę przerażała go ta perspektywa. – Myślisz, że powinnam ją przeprosić?- A żałujesz tego, co powiedziałaś? – przechylił lekko głowę w bok przyglądając się jej uważnie. Nie chciał jakoś szczególnie jej wypytywać. Wolał delikatnie poprowadzić tę dyskusję i nie naciskać za bardzo.- Nie – zmarszczyła brwi wydając się być w tym momencie oburzona. Nawet przez chwilę nie żałowała swoich słów. Broniła Toma i zrobiłaby to jeszcze tysiąc razy bez wahania. Zawsze stanie po jego stronie.- No więc? Za co chcesz przepraszać? – uśmiechnął się do niej delikatnie i podszedł bliżej układając swoje ręce na jej biodrach. – Jestem pewien, że nie powiedziałabyś nic, co nie byłoby konieczne – dodał przyciągając ją do siebie, po czym złożył czuły pocałunek na jej ustach. – Zmarzłaś – zauważył czując jej zimne wargi na swoich i potarł dłońmi jej skórę na ramionach. – Chodź do środka.- Dobrze, tylko nie zostawiaj mnie już samej z twoją mamą – poprosiła wręcz błagalnym głosem, na co ten zaśmiał się lekko. Mimo wszystko bawiła go trochę ta sytuacja. Nie przypuszczał, że Mia będzie bała się jego mamy. Choć tak na dobrą sprawę nie powinno go to dziwić, sam czasami odczuwał respekt przed swoją rodzicielką. A Mia była słodką, niewinną, bardzo wrażliwą istotką... Nie trudno było ją czymś przerazić. Objął ją mocno w pasie dodając otuchy, po czym obydwoje weszli do domu. Okazało się, że w samą porę, gdyż dokładnie w tym samym momencie we frontowych drzwiach stanęła para staruszków. Twarz Toma od razu pojaśniała na ich widok. Nie zwlekając, chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął ją w stronę przedpokoju, gdzie jego dziadkowie ściągali już z siebie jesienne kurtki.- Cześć! – zawołał radośnie i od razu podszedł żwawo do babci, aby pomóc jej uporać się z płaszczem. A następnie został wyściskany i wycałowany przez starszą panią. Mia obserwowała to wszystko z boku uśmiechając się sama do siebie. Pojawili się kolejni ludzie, z którymi Tom miał dobry kontakt. Czyli może jeszcze nie wszystko stracone? Może nie jest, aż tak źle, jak się zapowiadało?- Boże, dziecko jak ty wyrosłeś! No niesamowity się z ciebie facet zrobił. Gdybym nie śledziła w gazetach tych wszystkich nowości, w życiu bym cię nie poznała!- Dziwisz się, jak ostatnio widzieliśmy go chyba, gdy miał z piętnaście lat – wtrącił starszy, siwy mężczyzna również witając się ze swoim wnukiem. – A gdzie ta twoja, w ogóle nie podobna do ciebie, kopia? – spytał zaraz rozglądając się dookoła w poszukiwaniu znajomej twarzy, ale zamiast tego ujrzał obcą dziewczynę. W pierwszej chwili lekko się przeraził, że może Bill całkowicie oszalał i „przerobił się" na kobietę, co wyraźnie było można dostrzec na jego pomarszczonej twarzy. Szybko jednak doszedł do wniosku, że to niemożliwe. Przecież jego wnuk ostatnio idzie w kierunku męskości, a nie na odwrót jeśli chodzi o wizerunek.- Bill gdzieś się krząta po domu, zaraz pewnie się zjawi – słowa Toma tylko potwierdziły jego przypuszczenia, w zupełności go uspokajając.- A ta niewiasta? – zarówno babcia, jak i dziadek w tym momencie skupili swoje spojrzenia na lekko zmieszanej brunetce, która nie bardzo wiedziała, jak się zachować. Gitarzysta z tej całej radości zapomniał ją przedstawić, lecz zamierzał się prędko zreflektować.- A ta niewiasta, to moja dziewczyna – rzekł nie ukrywając przy tym swojej dumy w głosie. Bo Mia właśnie była jego największą dumą i miał pewność, że dziadkowie będą z niego zadowoleni. W końcu miał u swojego boku prawdziwą, porządną dziewczynę, której nie musiał się wstydzić. Nikt też nie mógł niczego jej zarzucić, a przy tym i jemu. Tym bardziej cieszył się, że zabrał ją ze sobą. Bowiem to ona jest największym dowodem na zmiany, jakie zaszły w jego życiu, a przede wszystkim w nim samym. Obawiał się tylko, że nie każdy będzie chciał je dostrzec. Szczególnie jego matka, która najprawdopodobniej nie zamierza odpuszczać.- Ho, ho nareszcie ktoś cię usidlił.- Cóż... Nie da się ukryć – przyznał marszcząc przy tym brwi i podszedł do dziewczyny obejmując ją w pasie. – Mia, poznaj jedynych ludzi, których nie musisz się obawiać w tym domu – zażartował wskazując na parę staruszków. – Babcia Alice i dziadek Anthony.- Bardzo mi miło – nastolatka uśmiechnęła się nieśmiało. Dziadkowie Toma jednak nie mieli żadnych oporów przed nową znajomością, wręcz przeciwnie. Starsza kobieta niemal natychmiast wyrwała ją z objęcia Muzyka, żeby obdarzyć ją mocnym uściskiem. Tego z pewnością się nie spodziewała, lecz był to bardzo przyjemny gest, który też w jakiś sposób przełamał pierwsze lody.- Witaj w rodzinie dziecko! I nie słuchaj go, bo nikt ci tu krzywdy nie zrobi...- Oj przecież tylko żartowałem! – oburzył się chłopak, ale i tak cieszyło go tak przyjazne przyjęcie Mii. Miał nadzieję, że teraz będzie czuła się w jego domu znacznie lepiej. Choć zapewne i tak nie będą tutaj zbyt częstymi gośćmi.- Mamo, tato jesteście już? Czemu nie wchodzicie, tylko stoicie w przedpokoju? – Simone zajrzała do przedpokoju spoglądając z niezrozumieniem na swoich rodziców. Mia od razu odsunęła się od babci Toma, stając bliżej niego. Wolała na razie unikać jakiegokolwiek kontaktu z jego mamą. Nie wiedziała, czego teraz może się po niej spodziewać. Mogła mieć jedynie nadzieję, że gorzej już nie będzie...

Autostrada Uczuć ©2012-2017Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz