53. A on wciąż dozował te przyjemności...

49 3 0
                                    

[BRAK KOREKTY]

Mroźne powietrze szczypało w policzki a z nieba sypał drobny śnieg, lecz nie przeszkadzało to parze, która zamierzała spędzić ten dzień na nartach. Gitarzysta nie chciał marnować czasu i choć Mia opierała się znacznie temu pomysłowi, w końcu udało mu się ją przekonać. Obiecał, że wyjdzie z tego cało, gdyż nastolatka nigdy wcześniej nie miała styczności z owym sportem. Nic straconego, bo gdy tylko opuścili swój hotel, wypożyczyli narty, a mężczyzna zaczął lekcje nauki jazdy z ukochaną. Miał małe doświadczenie, więc mógł wyjaśnić jej mniej więcej, co i jak.- Dobra... No to w sumie chodzi tylko o to, żeby się lekko wypiąć, odepchnąć i nie zabić – oznajmił na co dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem. Do prawdy, lekcja życia. – No wypnij się. Zobacz, tak o – Zaprezentował jej na sobie uśmiechając się przy tym szeroko.- Po prostu genialny z ciebie nauczyciel, Tom – skwitowała nastolatka krzyżując ręce na piersi. – Może bezpieczniej byłoby wybrać sanki.- Oj, Kochanie! Przecież damy radę, no spróbuj. Musisz się lekko pochylić, rozstaw narty na szerokość bioder, złącz ich czubki razem – Zaczął tłumaczyć wszystko nieco dokładniej jednocześnie wykonując te wszystkie czynności. – I patrz, jedziesz – dodał zadowolony i już po chwili zsuwał się w dół ku przerażeniu Mii. Zdecydowanie wątpiła w jego umiejętności, ale na szczęście okazało się, że Muzyk radził sobie całkiem nieźle. Przeżył cały zjazd i w dodatku jako tako udawało mu się panować nad nartami a przede wszystkim nadawać im odpowiedni kierunek i tempo. – Widzisz jakie to proste!? – krzyknął do niej z dołu. Rzeczywiście, gdy patrzyło się na to z boku, wydawało się bardzo łatwe. Niemniej nie dawało jej to wciąż, aż takiej pewności. Górka nie była zbyt wysoka, więc w sumie mogłoby się to udać. Chłopak specjalnie wybrał na początek miejsce, które w sumie nie było nawet przeznaczone do zjazdów przez swoją minimalną stromość. Mimo wszystko wolała poczekać ze swoją próbą, dopóki Tom do niej nie dotrze z powrotem. – To jak? Próbujemy? Będę zaraz obok ciebie – zapewnił ustawiając się po jej lewej stronie. – Nie jest tu wysoko, poradzisz sobie.- Dobrze, ale nie chcę skończyć w szpitalu – westchnęła niepewnie spoglądając w dół. Zejście było naprawdę łagodne, chyba nie groziła jej śmierć, czy jakiś poważniejszy uraz. Na horyzoncie też nie było widać zbyt wiele przeszkód w postaci choćby ludzi. To ją znacznie uspokajało. – Więc mów, czy dobrze robię – poprosiła po czym zaczęła odwzorowywać jego wcześniejszą pozycję, która jej pokazywał. Przyglądał się temu uważnie nie mając żadnych zastrzeżeń.- Widzisz, trochę już załapałaś. To jedziemy? – uniósł brwi spoglądając na nią pytająco.- Jedziemy – zdecydowała i odetchnęła głęboko wzbierając w sobie odwagę. Rzucili jeszcze sobie porozumiewawcze spojrzenia, aby ruszyć w tym samym momencie i już po chwili obydwoje zjeżdżali w dół. Na twarzy Brunetki z początku malowało się wielkie przerażenie, nie do końca wiedziała co powinna robić i z trudem zachowała równowagę. Nie trwało to jednak długo, pod koniec trasy zaczęła bardziej ogarniać na czym to wszystko polega i w miarę sobie radzić. Najważniejsze, że dotarła cało do końca. Choć i tak zatrzymała się prosto w ramionach Toma, który zdążył wcześniej dotrzeć na miejsce. Nie wiedziała jeszcze jak odpowiednio hamować.- I jak było? Świetnie sobie poradziłaś! – pochwalił ją zadowolony. – Podobało się?- W sumie... Nie było tak źle – przyznała wzdychając głęboko. – ale muszę jeszcze poćwiczyć nim zmienimy trasę. Powiedz mi jak tym się steruje! I jak się hamuje!- Spokojnie – roześmiał się. – Zaraz postaram się wszystko ci lepiej wyjaśnić. Ale najpierw daj buziaka – złożył usta w dziubek oczekując od niej całusa. Dziewczyna wywróciła tylko teatralnie oczami i ujęła jego twarz w dłonie przyciągając do siebie i obdarzyła go soczystym pocałunkiem.- To co dalej, panie profesorze? – zapytała zadziornie a ten zrobił poważną minę by choć trochę przypominać owego profesora. To nie mogło się udać, ale chociaż wyglądał przez moment całkiem zabawnie. Mia nie ukrywała swojego rozbawienia, więc w nagrodę naciągnął jej mocniej czapkę przysłaniając tym samym zielone oczy i chwycił za rękę ciągnąc z powrotem na górę. Przy czym niemal obydwoje powykręcali sobie nogi przez wadzące im narty.

Autostrada Uczuć ©2012-2017Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz